Pod koniec stycznia w czasie naszej rozmowy mówił pan, że za wcześnie jest, aby snuć katastroficzne wizje. A jak jest teraz?
Myślę, że jest kilka spraw, które nas zaskoczyły, na przykład indywidualny przebieg zakażenia u pacjentów. Spodziewaliśmy się, że może w niektórych przypadkach przebiegać ciężko, ale te zmiany zapalne w płucach mogą być na tyle dynamiczne i niszczące tkankę płucną, że lekarze nie obserwowali tego wcześniej przy żadnej innej chorobie. Na pewno na początku nie myśleliśmy, że ta epidemia będzie miała tak wiele skutków ekonomicznych i gospodarczych, co jest konsekwencją podjętych działań, aby ograniczyć ryzyko rozprzestrzeniania się choroby. W styczniu nikt nie podejrzewał, że wstrzymane zostaną loty, a szkoły, restauracje, sklepy będą pozamykane. Do tej pory, za naszego życia, nie było takich wyzwań. Nie sądziliśmy, że wszystkich opanuje pewien strach. Ostrożność to jedno, ale zdarzają się też reakcje paniki - nie zawsze uzasadnione.
Czy wybierając specjalizacje z chorób zakaźnych, spodziewał się pan tego, że może nas spotkać taka pandemia?
Myślę, że każdy, kto wybiera tę specjalizację, musi się trochę z tym liczyć. Aczkolwiek nikt pewnie nie spodziewał się epidemii na taką skalę. Każda odmiana grypy była traktowana jako możliwa powtórka z hiszpanki. Pojawiały się przecież głosy słynnych ekspertów od chorób zakaźnych, którzy mówili kilka lat temu, że musimy być przygotowani na pandemię. My, zakaźnicy, w naszej pracy stykamy się z różnymi nowymi problemami, jak zakażenie bakterią New Delhi czy clostridium difficile. Oczywiście nie przebiegają one na taką skalę jak obecnie koronawirus, ale to też są przyczyny zgonów wielu pacjentów. Jednak przez wiele lat oddziały zakaźne były na szarym końcu. Każdy mówił, że wszystko inne jest bardziej ważne, bo przecież chorób zakaźnych nie ma i nie będzie.
Na jakim etapie epidemii koronawirusa jesteśmy obecnie w Polsce?
Jesteśmy na etapie wypłaszczenia, tzw. plateau, czyli płaskiego poziomu z okresami skoków i spadków liczby zachorowań. To zależy od wielu czynników, wystarczą chociażby 2-3 ogniska np. w domach pomocy społecznej i będziemy widzieli gwałtowny wzrost . Jeżeli spojrzymy sobie na ostatnie dwa tygodnie, to widać ewidentnie, że weszliśmy w taki „kanał”, gdzie mamy stały przedział liczby przypadków i to będzie pewnie przez jakiś czas trwało.
Co dalej?
Są różne scenariusze. Jeżeli konsekwencją poluzowania wprowadzonych zaostrzeń będzie wzrost liczby przypadków - to będziemy mieli powtórkę z krzywej wzrastającej. Jeżeli jednak dzięki dotychczasowym nawykom i przyzwyczajeniom ludzi nie dojdzie do gwałtownego wzrostu przypadków - to jeszcze przez jakiś czas będziemy mieli w miarę stały poziom liczby przypadków. A później, miejmy nadzieję, nastąpi spadek i będziemy czekali na szczepionkę.
No właśnie, na co my aktualnie czekamy?
Zdecydowanie czekamy na szczepionkę. Doświadczenia ostatnich tygodni pokazują, że szanse na lek przeciwwirusowy w pojęciu uniwersalnym, czyli dla szerszej populacji, są w tym momencie chyba nierealne.
Mówi się, że kolejna fala zachorowań czeka nas na jesień. To możliwe?
Tego nie wiemy. Myślę, że trzeba się szykować na to, że wirus z nami pozostanie. Proszę pamiętać, że nie musi dojść do złej mutacji, czyli tego, że koronawirus się bardziej uzjadliwi. Równie dobrze może się zmutować w taki sposób, że się do niego przyzwyczaimy. Zawsze podaję przykład wirusa grypy świńskiej AH1N1, który z nami pozostał, ale jego pierwszy atak był też bardzo zaskakujący.
Jak się czuje pacjent, który jako pierwszy w Polsce otrzymał osocze ozdrowieńca w waszej klinice?
Jest w dobrym stanie, jego wyniki badań są lepsze, nie gorączkuje, jest wydolny oddechowo. W badaniu obrazowym płuc też widać poprawę. Jest się z czego cieszyć. Pobraliśmy od niego próbki do badań wirusologicznych. Aby został uznany za ozdrowieńca, musi mieć ujemne dwa kolejne wyniki testów. Jak wszystko dobrze pójdzie, to w ciągu kilku dni będzie mógł opuścić szpital.
- Lubelscy lekarze badają podatność na koronawirusa
- Wiosna w lubelskim skansenie. Zobacz, jak jest pięknie
- Od 4 maja otwarte będą centra handlowe. Co jeszcze?
- Ogromna rójka pszczół na drzewie przy CSK w Lublinie. Zobacz
- Ten powiat jest „zieloną wyspą”. Tam nie ma koronawirusa
- Susza. „Najstarsi gospodarze takiej nie pamiętają"
Kandydat PiS na prezydenta. Decyzja coraz bliżej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?