Na bychawskim oddziale dziecięcym jest 11 łóżek. - Mam samochód i w razie czego dojadę z dzieckiem na ostry dyżur, ale jak ktoś nie ma auta, to co ma zrobić? - pyta jeden z naszych rozmówców.
Mieszkańcy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce, w nocy z soboty na niedzielę wywiesili plakaty na tablicach ogłoszeniowych w Bychawie. W pobliżu kościoła, żeby rano mogli je zobaczyć ludzie idący na mszę. "Jak można igrać z życiem i zdrowiem dzieci?" czy "Przy następnych wyborach pamiętajmy, kto dążył do zamknięcia oddziału dziecięcego" - tak brzmią hasła z plakatów.
To nie pierwsza taka akcja. - Zimą, jak pojawiła się pierwsza plotka o zamknięciu oddziału, też wieszaliśmy plakaty w Bychawie. Niestety, wtedy ktoś je szybko zerwał - mówi nasza rozmówczyni.
Mieszkańcy wówczas zebrali również kilkaset podpisów pod protestem. Wysłali go do starosty lubelskiego, bo to jemu podlega bychawski szpital. - Mam wrażenie, że dzięki tym podpisom udało nam się na kilka miesięcy odsunąć w czasie zamknięcie oddziału - mówią mieszkańcy Bychawy.
Co na to władze szpitala? - Jestem ostatnią osobą, która chciałaby zlikwidować oddział. Na razie uruchomiliśmy procedurę zawieszenia jego działalności na trzy miesiące, od dnia 1 lipca - informuje Piotr Wojtaś, dyrektor szpitala w Bychawie. I tłumaczy, że problem powstał z powodu zbyt małej obsady lekarzy pediatrów na tym oddziale. - Tak naprawdę w tym momencie został mi jeden lekarz, bo ordynator jest na zwolnieniu lekarskim, a druga lekarka w trakcie hospitalizacji - wyjaśnia Wojtaś.
Szef bychawskiego szpitala w czarnych barwach widzi sprawę ewentualnych zastępstw. - Mam nadzieję, że w ciągu tych trzech miesięcy uda mi się znaleźć drugiego specjalistę, ale nie będzie łatwo, bo generalnie jest problem z brakiem pediatrów. Pediatria wymiera jak dinozaury: starzy odchodzą, a młodzi wybierają inne specjalizacje.
Sprawę zawieszenia bychawskiego oddziału zna starosta lubelski Paweł Pikula: - Postępujemy zgodnie z procedurami, na pewno nic nie dzieje się po cichu. Decyzja w sprawie zawieszenia działalności oddziału należała do dyrektora szpitala w Bychawie. Mówił, że brak obsady lekarskiej to jedno, a z drugiej strony zwracał uwagę, że w wakacje dziecięcych pacjentów jest mniej. O dalszym funkcjonowaniu oddziału zdecydują nie protesty, ale statystyka.
Wątek statystyki porusza w rozmowie z nami także dyrektor Wojtaś. - Porównałem ze sobą statystyki letniej hospitalizacji z ostatnich trzech lat. Bywało, że w lipcu przyjmowaliśmy pacjenta co drugi dzień - mówi Piotr Wojtaś. - Skomplikowane przypadki wcześniej i tak odsyłaliśmy do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie.
Zgodę na zawieszenie pracy oddziału muszą jeszcze wyrazić wojewoda i Narodowy Fundusz Zdrowia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?