Przedstawiciele inicjatywy Pieszy Lublin protestują przeciw planom zwężenia chodnika

- Rozwiązanie to jest niezgodne zarówno z obowiązującymi przepisami, jak i zdrowym rozsądkiem. (...) Wykonywanie zatok przystankowych przeczy logice planowania: przecież w miejscu lokalizacji przystanku piesi potrzebują więcej, a nie mniej miejsca niż na pozostałej części chodnika - napisali przedstawiciele Pie-szego Lublina w piśmie, które właśnie wysłali do Krzysztofa Żuka, prezydenta Lublina. Dalej powołują się na książkę "Inżynieria Ruchu Drogowego", której autorzy zastrzegają, że minimalna szerokość chodnika w obrębie przystanku powinna wynosić 3,5 metra.

- Wskazany podręcznik akademicki jest częścią kanonu sztuki budowlanej, tzw. wiedzy technicznej, którą zgodnie z art. 5 Prawa budowlanego należy przestrzegać projektując obiekty budowlane - czytamy w proteście wysłanym do prezydenta Lublina. Co na to ratusz? - Projekt budowy tej zatoki przystankowej został pozytywnie zaopiniowany przez Zarząd Dróg i Mostów - informuje Karol Kieliszek z zespołu prasowego Urzędu Miasta Lublin.

- Ulica Narutowicza w godzinach szczytu jest zawsze zakorkowana, a autobus przy tym przystanku zatrzymuje się na jezdni. Inne auta muszą czekać, aż pasażerowie wysiądą i wsiądą, co dodatkowo tamuje ruch - dodaje Karol Kieliszek.
Strona społeczna przekonuje z kolei, że to jeden z tych przykładów, kiedy potrzeby kierowców stawia się w Lublinie na pierwszym miejscu, kosztem pieszych.

O tym, jak poważny jest to problem, mówił w październiku w Lublinie Jan Gehl, znany duński urbanista, który doradzał 250 miastom na całym świecie, jak tworzyć przestrzeń wokół nas "na ludzką skalę". Przypomnijmy, że jednym z efektów wspomnianej wizyty było to, że Gehl zgodził się być strategicznym doradcą Lublina.

- Zależy nam na tym, żeby dostrzegane były potrzeby wszystkich uczestników ruchu, nie tylko kierowców, ale także pieszych, rowerzystów oraz osób korzystających z komunikacji publicznej - podkreślił Krzysztof Wiśniewski z Pieszego Lublina.