Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki: Jestem do bólu tolerancyjny

Aleksandra Dunajska-Minkiewicz
Aleksandra Dunajska-Minkiewicz
Przemysław Czarnek, były wojewoda lubelski, obecnie minister edukacji i nauki
Przemysław Czarnek, były wojewoda lubelski, obecnie minister edukacji i nauki Fot. Łukasz Kaczanowski
- Media próbują ze mnie zrobić rewolucjonistę, a ja jestem wolnościowcem i żadnych radykalnych zmian w szkole nie będzie – podkreśla Przemysław Czarnek, poseł PiS z Lublina, od połowy października minister edukacji i nauki. Z politykiem rozmawiamy o tolerancji, różnicy między wyrażaniem światopoglądu a obrażaniem innych oraz zmianach, których wymaga polska szkoła.

Który Przemysław Czarnek jest prawdziwy – ten, który mówi: „Jestem naprawdę miłym człowiekiem i niezależnie od tego, jakie miałbym zająć stanowisko, będę kochał ludzi”? Czy ten, z którego wypowiedzi wybrzmiewa brak tolerancji i niechęć do określonych grup ludzi?

Ale wobec kogo?

Na przykład wobec osób LGBT. Przypomnę Pana słowa: „Brońmy nas przed ideologią LGBT (…) . Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy wreszcie z tą dyskusją"

Podkreślę po raz kolejny: ja naprawdę bardzo lubię wszystkich ludzi. Nie interesuje mnie, czy ktoś ma orientację homoseksualną, czy heteroseksualną. Jak sądzę mam w swoim najbliższym otoczeniu osoby także o orientacji homoseksualnej. Ale tego nie wiem, bo po prostu nie rozmawiam z moimi przyjaciółmi i współpracownikami o ich intymnym życiu. To ich sprawa. Uważam, że człowiek kulturalny nie rozmawia o swojej seksualności publicznie, bo to jest sprawa intymna. Nie podoba mi się obnoszenie się z tym na ulicach. W tym kontekście wypowiedziałem wspomniane słowa - pokazując, jako przykład, zdjęcie nagiego mężczyzny na ulicy w Los Angeles. To przekroczenie wszelkich granic. Taki mam pogląd. Ale to nie oznacza, że nie lubię ludzi. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego.

Ale to nie tylko kwestia osób LGBT. Powiedział Pan kiedyś: „Nie ma rodziny bez małżeństwa, nic, żadna rodzina nie powstaje bez związku małżeńskiego”. Czy to nie dyskryminacja osób, które tworzą rodzinę, ale ślubu nie zawarły?

Nie mam nic przeciwko osobom, które żyją bez ślubu, są rozwiedzione, stworzyły kolejne związki albo są singlami. Również takie osoby mam w swoim otoczeniu i wśród przyjaciół. Mnie to po prostu nie interesuje. Mówiąc to miałem i mam na celu promocję małżeństwa. Małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, którego instytucja jest pod ochroną prawną i opieką Rzeczpospolitej Polskiej, zgodnie z art. 18 Konstytucji RP. Jestem przekonany, że promocja rodziny opartej na małżeństwie jest w interesie całego naszego społeczeństwa – także w sensie demograficznym. I nie ma to nic wspólnego z dyskryminacją osób, które żyją inaczej. Gdybyśmy doszli do takiego wniosku, powtarzam – nieuprawnionego – to musielibyśmy uznać, że także konstytucja jest dyskryminacyjna.

Dlaczego nie udało się dotąd zalegalizować w Polsce związków partnerskich?

Bo jest to próba uchylenia furtki dla legalizacji małżeństw jednopłciowych.

A nawet gdyby – co by się stało? Skoro kluczowa jest, jak rozumiem, kwestia wspierania tradycyjnie rozumianej rodziny w wypełnianiu jej roli, to przecież związki partnerskie by tego nie zakłóciły.

Nikt nikomu w Polsce nie zabrania tworzenia wspólnot innych niż związek małżeński i innych niż kobiety i mężczyzny. Nie ma zakazu mieszkania razem dwóch, czy większej liczby kobiet czy dwóch, albo nawet większej liczby mężczyzn, którzy chcą siebie nazywać rodziną. Mogą po sobie dziedziczyć, odwiedzać się w szpitalu. Jednak pod ochroną prawną Konstytucji RP jest tylko rodzina i małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. Jeśli chcemy to zmienić, wymaga to rewizji Konstytucji. Ale byłoby też to działanie aspołeczne, sprzeczne z interesem naszego społeczeństwa, zwłaszcza jego młodych i przyszłych pokoleń. To tym pokoleniom jesteśmy winni solidarność, poprzez nasze odpowiedzialne decyzje.

Pomówmy o tolerancji jeszcze z innej strony...

Jestem do bólu tolerancyjny. Mogę o tym rozmawiać. Chrześcijaństwo nakazuje mądrą miłość każdego bliźniego, a tolerancję właśnie stawia na najwyższych szczeblach hierarchii pożądanych zachowań.

Pytam o nią nie bez przyczyny – jako minister edukacji i nauki powinien Pan stać na jej straży. Powiedział Pana: „Brakuje tolerancji z tamtej strony dla nas konserwatystów, dla nas chrześcijan”. Naprawdę Pan uważa, że w Polsce chrześcijaństwo wymaga obrony?

Oczywiście. W Europie chrystianofobia staje się na naszych oczach ogromnym problemem. W Polsce na szczęście na razie mniejszym, ale też docierają do nas sygnały, że na uczelniach nie można zorganizować konferencji pro-life czy debaty konserwatywno-chrześcijańskie, bo rektor sobie tego nie życzy, zasłaniając się np. argumentem, że nie jest w stanie zapewnić uczestnikom bezpieczeństwa.

Konkretne przykłady?

Mamy takie w ministerstwie i z Lublina i z Warszawy, ze Szczecina. Toczy się w Polsce dwadzieścia kilka postępowań dyscyplinarnych i wyjaśniających, typowo światopoglądowych, wobec naukowców o poglądach konserwatywnych. Nie ma żadnego wobec osób z przeciwnej strony.

A sprawa ks. prof. Alfreda Wierzbickiego z KUL? Uczelnia pod koniec września ogłosiła, że rzecznik dyscyplinarny KUL zajmie się „treścią wypowiedzi medialnych” ks. Wierzbickiego bo „szkodzą misji KUL”. Ks. Wierzbicki latem poręczył za Margot, aktywistkę LGBT, kiedy została aresztowana.

To nie jest postępowanie światopoglądowe. Ksiądz na wydziale kościelnym KUL ma obowiązek głoszenia tez zbieżnych z nauczaniem Kościoła. Jeśli tego nie robi, narusza dokumenty kościelne rządzące działaniem wydziałów kościelnych KUL. A nawet gdyby chcieć to uznać za postępowanie światopoglądowe, byłoby to chyba jedyne w Polsce postępowanie tego typu nie dotyczące osoby o poglądach konserwatywnych. I nie dlatego, że konserwatystom podobają się niekiedy nawet obraźliwe tezy lewicowo-liberalne, czy lewackie, ale dlatego, że konserwatyści są wolnościowcami i do głowy im nie przychodzi żeby natychmiast ścigać kogoś za to, że korzysta – choćby nieumiejętnie – ze swojej wolności słowa. Takie działania podejmują tylko ludzie radykalni, o światopoglądzie lewackim, czy lewicowo-liberalnym.

Postępowanie dyscyplinarne wobec Pana (miało dotyczyć wypowiedzi o osobach LGBT z początku wywiadu), gdyby rzecznik dyscyplinarny KUL ostatecznie nie odmówił jego wszczęcia, byłoby „światopoglądowym” ?

Od początku do końca.

Dlaczego?

Głosiłem tezy płynące wprost z katechizmu Kościoła katolickiego, nie odnoszące się do konkretnej osoby. Uważałem i uważam, że człowiek, który chodzi nago w centrum miasta i gorszy innych, nie jest równy w prawach innym ludziom. O tym była moja wypowiedź. Nie rozumiem dlaczego miałbym być za to karany. Podobnie jak nie rozumiem, dlaczego miałbym być karany za to, że jestem i pozostanę przeciwnikiem promocji zboczeń, dewiacji i wynaturzeń. To co? Miałbym być zwolennikiem?

Jak więc będzie wyglądał pakiet wolnościowy dla uczelni, który planuje Pan wprowadzić?

Będzie urzeczywistnieniem art. 25 ust. 2 Konstytucji, który gwarantuje każdemu prawo do głoszenia światopoglądu, bez względu na to, czy ten światopogląd jest lewicowo-liberalny, konserwatywny, centrowy czy jakikolwiek inny. Oczywiście w granicach prawa, zwłaszcza art. 13 Konstytucji RP.

Skoro jest Konstytucja – po co ten pakiet? Rektorzy uczelni zrzeszeni w KRASP napisali w liście do Pana, że „nie ma konieczności, dla obrony wolności akademickich, tworzenia specjalnych regulacji prawnych i nowych ciał ingerujących w autonomię uczelni”.

Autonomia uczelni nie może polegać na tym, że ściga się światopogląd konserwatywny, a nie ściga się lewicowego, albo odwrotnie. Albo wszyscy jesteśmy wolni, albo mamy dyskryminację za wyrażanie jednego światopoglądu. Każdy ma prawo głosić swoje poglądy i za to nie może być karany dyscyplinarnie. I chcę, żeby to było zapisane w ustawie. Nie oznacza to, że nie będzie żadnych postępowań dyscyplinarnych. Jeśli ktoś kogoś obrazi, to oczywiście może to stać się przedmiotem postępowania dyscyplinarnego.

Jeśli Pan, przed Marszem Równości w Lublinie, mówił, że podobne inicjatywy służą promocji "zboczeń, dewiacji i wynaturzeń", to Pan obrażał, np. organizatorów, czy wyrażał światopogląd?

Powiedziałem wtedy, że jestem „przeciwnikiem zboczeń, dewiacji i wynaturzeń”. Mówiłem to oceniając podobne marsze, które wcześniej odbywały się w innych miastach m.in. w Berlinie czy Los Angeles. Miałem i mam do tego prawo.

Co Pan sądzi o innych marszach – tych, które przetaczają się przez Polskę od 22 października, kiedy Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok zaostrzający przepisy aborcyjne w Polsce?

Rozumiem ludzi, którzy mają w tej sprawie inne zdanie, niż to wyrażone przez TK (choć się z nimi nie zgadzam) i rozumiem, że chcą je zaprezentować. Czym innym jest jednak manifestowanie swojej opinii, a czym innym - wulgarne zachowania czy akty wandalizmu. Chcę podkreślić, że te ostatnie są w mojej ocenie udziałem mniejszości protestujących - tak samo, jak na marszach niepodległości marginalne są grupy rzucające w policję kamieniami, łamiące prawo. Podczas demonstracji po wyroku TK widzę trzy główne grupy osób. Najmniejszą, która zachowuje się w sposób skandaliczny i przestępczy. Drugą - która próbuje wykorzystać sytuację w celach politycznych, licząc na zmianę rządu. I największą, która po prostu demonstruje swoje poglądy. Jedyny problem jest taki, że robią to w szczycie pandemii koronawirusa. Pomijam fakt, że wielu dało się podpuścić i już dziś wstydzą się wulgarnych i niekiedy obscenicznych czy nawet obrazoburczych haseł, które trzymali na kartonach.

Nie oni wybrali termin.

Przyznaję, że czas wydania wyroku był niefortunny. Ale to decyzje Trybunału Konstytucyjnego, który jest od orzekania, a nie od badania nastrojów społecznych.

Tomasz Pitucha, radny miasta Lublin i Pana doradca, nazwał ostatnio demonstracje „marszem wściekłych macic”. Powinien używać takich słów?

On tylko powtórzył hasło, które widział na transparencie z marszu. Niektóre z haseł, które tam się pojawiają, są skandaliczne i wulgarne. Poza tym pan Pitucha robił to jako radny, nie jako mój doradca.

Będą wyciągane konsekwencje wobec nauczycieli, którzy zachęcali uczniów do brania udziału marszach Strajku Kobiet?

Jeżeli nauczyciel w czasie lekcji namawiał do uczestniczenia w protestach to jest przekroczenie uprawnień i bezwzględnie w takiej sytuacji kurator ma obowiązek działać. Są to jednak sytuacje incydentalne, w całej Polsce było ich może kilkadziesiąt, na łączną liczbę 670 tys. nauczycieli.

A co z nauczycielami czy dyrektorami, którzy – mieliśmy takie przypadki w Lublinie – zabraniają uczniom manifestowania swoich poglądów i wyrażania poparcia dla protestów, np. poprzez używanie symbolu błyskawicy? Mają do tego prawo?

Nie trafiły do mnie takie zgłoszenia. Jeśli je otrzymam, wyjaśnimy te sytuacje.

Poprosiliśmy naszych Czytelników o przesyłanie pytań, które chcieliby Panu zadać. Poproszę o odpowiedź na kilka z nich. Pierwsze: Dlaczego uczniowie nie wrócili 30 listopada do szkół? Zwłaszcza ci z pierwszy klas? „Nauka czytania i pisania w pierwszej klasie przed komputerem to abstrakcja”- piszą rodzice.

O tym, czy i kiedy dzieci wrócą do szkół decydują nie tylko rekomendacje ministra edukacji, ale też rady składającej się m.in. z epidemiologów. I to oni uznali, że nie jest to jeszcze dobry i bezpieczny czas na powrót dzieci do szkół.

Skumulowane ferie od 4 do 17 stycznia to Pana pomysł?

Proponowałem różne rozwiązania. W przesunięciu terminu ferii chodziło głównie o to, żeby jeszcze do połowy stycznia ograniczyć kontakty w szkołach, nie tracąc jednocześnie kolejnych dni nauki. Liczymy, że po 18 stycznia sytuacja na tyle się poprawi, że będzie można wrócić do stacjonarnych zajęć. Przynajmniej stopniowo. Być może także w styczniu pojawią się szczepionki.

Kwestia, która powtarzała się w wielu pytaniach, to konieczność odchudzenia podstawy programowej. „Jest w niej za dużo materiału, przez co za mało czasu pozostaje na utrwalenie niezbędnych umiejętności”, „Brakuje łączenia wiedzy z praktyką”, „W szkole potrzeba nauki logicznego myślenia, analizy, wyciągania wniosków, zamiast pospiesznego wkuwania kolejnych partii materiału” - podkreślają Czytelnicy.

Na wszystkie te zarzuty odpowiadam: tak, zgadzam się. Przystępujemy do prac, których celem jest zmniejszenie ilości materiału, chociaż pewnie nie na wszystkich przedmiotach. Założenie jest takie, żeby uczniowie nie musieli stosować zasady „zakuć, zdać, zapomnieć”, ale żeby mieli też czas na powtórki, ugruntowanie wiedzy, czy też naukę praktycznego zastosowania zdobytej wiedzy.

Kolejne pytanie: „Czy czytał Pan książkę „Fińskie dzieci uczą się najlepiej” i czy zamierza Pan wprowadzić w polskiej szkole opisane tam rozwiązania?” Dodam od siebie – nauczyciele w Finlandii mają dużo swobody w ustalaniu programu i doborze metod kształcenia. Może warto pójść właśnie w tym kierunku?

Książki nie czytałem, ale o fińskim modelu słyszałem. Jestem zwolennikiem dawania nauczycielom swobody, jednak zdobyta przez uczniów wiedza jest sprawdzana na egzaminach i one też wyznaczają tu pewne granice. Ideałem byłby więc model, który, z jednej strony, ograniczy zakres materiału, z drugiej – pozostawi nauczycielowi maksimum autonomii, a jednocześnie uda się to ująć w egzaminacyjne ramy.

Chciałby Pan, żeby w polskiej szkole było więcej treści patriotycznych i religijnych? Proponował Pan dopisanie do listy lektur kolejnych dzieł Jana Pawła II.

Media próbują ze mnie zrobić rewolucjonistę, a ja jestem wolnościowcem i żadnych radykalnych zmian w szkole nie będzie. Przede wszystkim pamiętajmy, że podstawy programowe zostały gruntownie zmienione za czasów minister Anny Zalewskiej. W szkołach ponadpodstawowych wprowadzono więcej godzin na nauczanie historii XIX i XX wieku, dzięki czemu młodzież zyskuje możliwość zdobycia szerszej wiedzy o czasach najnowszych. O liście lektur zawsze można dyskutować. Decydować będę jednak nie ja sam, ale zespół ekspertów. Wspomniałem o Janie Pawle II bo uważam, w kraju, gdzie wszędzie stawia się papieżowi pomniki, za mało tak naprawdę znamy jego nauczanie. Zwłaszcza to społeczne, o rodzinie, o gospodarce, wolnym rynku czy sprawiedliwości społecznej i demokracji.

Kilka lat temu, jeszcze jako wojewoda lubelski, proponował Pan, żeby w uczniowie oglądali w szkołach film o powstaniu zamojskim. Krytykował Pan przy tym produkcje takie jak „Ida” czy „Pokłosie” za to, że „zohydzają Polaków”.

Nie krytykowałem tych produkcji. Chodziło mi raczej kierunek w jakim poszliśmy jako Polacy w o ogóle. Skupiliśmy się na pokazywaniu czarnych kart naszej historii, które oczywiście w niej były. Ale przesadziliśmy z tym wstydem, zapomnieliśmy, że pokonaliśmy dwa totalitaryzmy i powinniśmy być z tego dumni. I także to pokazywać w filmach. Także zwycięskie, okupione heroiczną walką i życiem wielu młodych Polaków.

Nauczyciele zwracają też uwagę na konieczność ograniczenia szkolnej biurokracji, która zabiera im czas potrzebny na pracę z uczniami.

Intensywnie pracujemy nad zmianami w tym zakresie.

Powiedział Pan niedawno, że chce wzmacniać etos nauczycieli. Czy w działaniach w tym zakresie bierze Pan pod uwagę dalsze podwyżki?

Przypomnijmy, że od września tego roku płace nauczycieli wzrosły o kolejne 6 proc.. W sumie, w ciągu ostatnich 2,5 roku wynagrodzenia zwiększyły się o 28,5 proc. Uważam jednak, że ten proces powinien dalej postępować. Wynagrodzenia to jednak tylko jeden element tego, o czym mówimy. Drugi to kampania społeczna, adresowana także do rodziców. Coraz częściej od nauczyciela tylko się żąda, a uczniowi przyznaje wyłącznie prawa. Ta roszczeniowość jest ogromna i uważam, że taką postawę dzieci wynoszą często także z domu. Trzeba to zmienić i spróbować odbudować autorytet, społeczne uznanie dla tego zawodu.

Część naszych Czytelników pytała też, kiedy odejdzie Pan ze stanowiska. Co powiedziałby Pan osobom, które sprzeciwiają się Pana nominacji a także tym, które podpisały się pod wnioskiem o Pana odwołanie?

To wolny kraj. Mają do tego prawo. Przyzwoitość nakazuje jednak przy tym nie kłamać, nie oczerniać i nie wykrzykiwać publicznie wulgaryzmów. A o dymisji decyduje Premier.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski