Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Przemysław Tytoń zaczynał od gry w ataku - mówi trener Pająk, wychowawca bramkarza

Marcin Puka
- Przemek Tytoń najpierw grał w polu, ciągnęło go do strzelania goli. Jednak ze względu m.in. na jego dobre warunki fizyczne zaczęto wystawiać go na bramce. Rozmowa ze Zbigniewem Pająkiem, wychowawcą Przemysława Tytonia, bramkarza reprezentacji Polski.

Podobno Przemysław Tytoń, bohater meczu Polski z Grecją, którego Pan wychował na bramkarza, grę w piłkę nożną zaczynał od występów w ataku?
To prawda. Grał w polu, ciągnęło go do strzelania goli. Jednak ze względu m.in. na jego dobre warunki fizyczne zaczęto wystawiać go na bramce, chociaż nie stało się tak w jego pierwszym klubie AMSP Hetman Zamość.

Kiedy miał Pan pierwszy kontakt z Przemkiem?
W Okręgowym Zamojskim Związku Piłki Nożnej prowadziłem kursokonferencję dla trenerów bramkarzy. Zaprosiłem na zajęcia młodych bramkarzy z regionu, w charakterze demonstratorów. W tym gronie był 15-letni Przemek.

Słyszałem, że bardzo mu się spodobały Pana treningi i postanowił zmienić klub, żeby pracować ze Zbigniewem Pająkiem?Nawiązała się między nami chemia, która przerodziła się w wielką przyjaźń, trwającą aż do dziś. Jednak początki naszej współpracy były trudne. Działacze AMSPN Hetman nie pozwoli mu odejść do KS Hetman, w którym byłem trenerem bramkarzy. Zawiesili go w prawach zawodnika i nie mógł grać. Zabroniono mu nawet kontaktów ze mną. Przemek był nieugięty i za pół roku udało mu się zmienić barwy klubowe.

Ale też na początku Waszej współpracy nie było lekko, łatwo i przyjemnie…
Były trudne momenty, ale to normalne. Trening były ciężkie, a Przemek w pewnym momencie chciał nawet zrezygnować. Jednak ja cały czas w niego wierzyłem i przekonywałem go, że zrobi wielką karierę. Ale tylko przez sumienną pracę. I tak się stało, więc odczuwam dużą satysfakcję. Przemek swoją pracą i silnym charakterem doszedł tam gdzie jest.

CZYTAJCIE NASZ SERWIS NA EURO 2012! INFORMACJE O MECZACH, CIEKAWOSTKI, GORĄCE NEWSY NA KURIERLUBELSKI.PL

W Hetmanie za dużo nie grał. Dlaczego?
Zacznijmy od tego, że czynił cały czas spore postępy, mimo młodego wieku. Zdałem sobie sprawę, że trafił mi się diament, który trzeba odpowiednio oszlifować. Trafił do reprezentacji Polski juniorów, gdzie był pierwszym bramkarzem. Drugim był Bartosz Białkowski, który bronił w ekstraklasowym Górniku Zabrze. A w Hetmanie Przemek był zawodnikiem rezerwowym. Dla mnie było to nie do pomyślenia, tym bardziej, że między słupkami stał wypożyczony z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski Rafał Kwapisz. W dodatku, on co pół roku zmieniał klubu. Działacze Hetmana woleli jednak stawiać na armię zaciężną, niż na swojego chłopaka, który potrafił dobrze grać w piłkę.

Zaczął Pan upominać się o swojego wychowanka?
Tak, ponieważ bolało mnie w jaki sposób był on traktowany. Nawet nie dostał szansy. Zostałem zwolniony z pracy, a Przemkowi zabroniono kontaktu ze mną. Mimo to trenowaliśmy razem indywidualnie, nawet na boisku szkolnym, bo na stadion nie chciano mnie wpuścić. Trwało to do czasy przejścia Przemka do Górnika Łęczna. Tam akurat przebudowywano drużynę, a szczególnie defensywę, więc nie pokazał wszystkiego, co potrafi. Nauczyłem go techniki, a jego warunki fizyczne i charakter sprawiły, że już w piłce dużo osiągnął. Od 2007 roku występuje w Holandii, grał w Rodzie Kerkrade, a teraz jest podstawowym bramkarzem PSV Eindhoven. No i jest reprezentantem Polski. On sam teraz podkreśla, że tamte treningi prowadzone przeze mnie dały mu bardzo wiele. Jestem dumny z tego chłopaka, ale liczę, że jeszcze da nam wszystkim wiele radości. Przed nim wiele lat grania w piłkę i myślę, że trafi do jeszcze mocniejszego klubu, chociaż PSV to marka.

Był Pan na meczu Polaków z Grekami. Czy przed spotkaniem liczył Pan, że jednak Przemek wygryzie z podstawowego składu Wojciecha Szczęsnego, czy raczej wiedział Pan, że pozycja tego ostatniego między słupkami jest niezagrożona?
Przemek nie czuje się gorszy od Wojtka. Mam z nim cały czas kontakt, więc wiedziałem, że będzie do samego końca walczył o podstawowy skład. Jadąc na mecz do Warszawy z jego mamą Grażyną mówiłem mu bądź przygotowany na grę, bo mam przeczucie, że dostaniesz swoją szansę. On odpowiedział mi, oj bardzo chciałbym. Oczywiście nikomu nie życzyliśmy kontuzji, ani kartek. Los bywa jednak przezorny i różne rzeczy się zdarzają. No i dostał swoją szansę i ją moim zdaniem wykorzystał. Nie cieszyliśmy się z cudzego nieszczęścia, ale Przemkowi los sprzyja. Gdyby nie kontuzja Łukasza Fabiańskiego to pewnie by w tym meczu nie zagrał. Ale pamiętajmy też, że Przemek też miał pecha. We wrześniu ubiegłego roku podczas meczu PSV z Ajaksem zderzył się z własnym obrońcą. Stracił nawet przytomność, doznał wstrząśnienia mózgu i potem miał praktycznie pół roku przerwy w ligowych występach. Jednak szybko wrócił do zdrowia, a także do formy.

Gdy Przemysław Tytoń zastąpił ukaranego za czerwoną kartkę Wojciecha Szczęsnego, musiał od razu bronić rzut karny. Podobno był Pan pewien, że Przemek obroni jedenastkę i naokoło to ogłaszał. Skąd ta pewność? Z racji tego, że w Holandii nasz bramkarz uchodzi za specjalistę od bronienia rzutów karnych, czy były inne przesłanki?
Zabrzmi to nieskromnie, ale wiedziałem, że jeżeli rzuci się w lewy róg, to obroni rzut karny. Cały czas gdy grał w Rodzie i teraz w PSV przesyłał mi fragmenty swoich meczów, które potem analizowaliśmy. Kiedy grał w Rodzie w meczu z Ajaksem Amsterdam obronił rzut karny rzucając się właśnie w lewy róg. Potem w barwach PSV w przegranym spotkaniu z Ajaksem dał się pokonać z jedenastki. Mówię mu, czemu zmieniłeś róg w który się rzucasz? Nie zmieniaj rogi to zaprocentuje w przyszłości. I dlatego byłem pewny, że jeżeli piłka będzie uderzona w ten róg to złapie on piłkę. Tak powiedziałem jego mamie i złapałem ją za rękę. I faktycznie Przemek nie dał się pokonać. Pokazał też dużą odporność psychiczną, ponieważ sztab reprezentacji Polski podpowiadał mu, żeby wybrał prawy narożnik, bo tak podobno strzela rzuty karne Giorgos Karagounis. Po meczu Przemek podziękował mi za tą radę z poprzednich lat. Powiedział mi, dobrze, że nie zmieniłem rogu. To dla mnie dużą satysfakcja.

No i Przemek sprawił, że drugi mecz na Euro 2012 nie jest dla Polaków starciem o wszystko, co ostatnio zdarzało nam się prawie zawsze na mistrzowskich turniejach.
Dał wszystkim nam nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone i możemy wyjść z grupy. Gdybyśmy przegrali nikt nie miałby do niego pretensji. Wszedł na boisko praktycznie bez rozgrzewki i wytrzymał ogromne obciążenie psychiczne. Dla kibiców stał się bohaterem, ale ja patrzę innymi kategoriami. Ma szansę pokazania się i potwierdzenia, że zasługuje na grę z orzełkiem na piersi.

Wiadomo, że pana wychowanek zagra we wtorkowym meczu z Rosją. Podoła zadaniu?
Jestem pewien, że tak. Wierzę, że pokaże się z dobrej strony. Praktycznie nie mam obaw, ale mam szacunek dla rywala, zresztą Przemek też. Ale na pewno nie jest to strach, chociaż Rosjanie pokazali się z dobrej strony w meczu z Czechami, wygrywając 4:1. Mogli nawet więcej, bo stworzyli sobie dużo sytuacji. Ale dla bramkarza to dobre, ponieważ może się wykazać i swoimi interwencjami dodać pewności całej drużynie. To ważne, że zespół wie, że może liczyć na swojego bramkarza. Ideałem, oczywiście byłoby, żeby nie dopuszczać Rosjan na nasze pole karne, ale to raczej niemożliwe.

A myśli Pan, że Tytoń dostanie także szansę w kolejnym meczu z Czechami, czy do bramki wróci Wojciech Szczęsny?
To decyzja trenera Franciszka Smudy. Jestem pewien, że Przemek dałby sobie radę. Wiele zależy jak będzie prezentował się w spotkaniu z Rosją. Mam dobre przeczucia (śmiech).

Pokusi się Pan o porównanie Tytonia ze Szczęsnym?
To bramkarze ze ścisłej, europejskiej czołówki. Szczęsny zebrał wiele pochlebnych opinii za grę w Anglii i ja się do nich przychylam. Tytoń także dobrze się prezentuje i wierzę, że to on będzie podstawowym bramkarzem reprezentacji Polski. Stać go na to. W Holandii pokazał, że nie jest gorszy od Szczęsnego, co także mówią ludzie znający się na futbolu. Ja mu cały czas powtarzam, że dalej będzie robił postępy i idzie śladami Jerzego Dudka. Ten ostatni grał w Holandii w Feyenoordzie Rotterdam, następnie w angielskim FC Liverpool i na koniec w hiszpańskim Realu Madryt. Wierzę, że mój podopieczny osiągnie w piłce to samo, a nawet więcej.

Jak według Pana trzeba zagrać z Rosją, żeby wywalczyć pierwsze zwycięstwo na Euro 2012?
Trzeba zagrać tak jak przez 30 minut spotkania z Grecją. Graliśmy dobrze i powinniśmy strzelić jeszcze przynajmniej dwa gole. Wtedy byłoby po zawodach. A potem nie wyglądało to najlepiej. Nie możemy tak grać, bo inaczej nic nie osiągniemy. Musi być jeszcze większa determinacja, a tymczasem pozwoliliśmy Grekom prowadzić grę. Może być tak, że Rosjanie nas zlekceważą, a my będziemy bardzo zmotywowani.

Mamy liczyć tylko, na to, że rywale nas zlekceważą?
Oczywiście, że nie. Stać nas dobrą grę, co czasami pokazaliśmy w starciu z Grekami. Wszyscy mówią, że nie mamy szans. Mamy, bo w piłce wszystko jest możliwe. Musimy jednak przez cały mecz robić swoje. To dla nas jeden z ważniejszych meczów. Jeżeli go przegramy, stracimy szanse na awans. Może jeszcze teoretycznie będziemy je mieli, ale raczej wtedy pożegnamy się z mistrzostwami. Dlatego musimy zagrać z jeszcze większym zaangażowaniem niż w starciu z Grecją. Będę na Stadionie Narodowym mocno ściskał kciuki za biało-czerwonych.

O to może być trudno, bo wielu kibiców twierdzi, że w drugiej połowie meczu z Grecją, nasi reprezentanci nie mieli sił. Jakie jest Pana zdanie?
Widać było, że po zmianie stron stanęliśmy. Gra troszeczkę się zwolniła. Mieliśmy przewagę jednego zawodnika, ale na boisku nie było to widoczne. Chociaż grając w osłabieniu, zazwyczaj gra się lepiej. Może wpływ miało zasłonięcie dachu na stadionie, bo wszyscy piłkarze narzekali, że było parno u duszno. Może to było przyczyną takiego stanu rzeczy, a nie fakt, że nasi zawodnicy są przetrenowani? Mecz z Rosją pokaże, kto ma rację.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski