Przed trzema dniami podopieczni trenera Davida Dedka wrócili po dłuższej przerwie na ligowe parkiety mierząc się w Zielonej Górze z mistrzem Polski. Po dobrym i przez ponad 30 minut zaciętym spotkaniu, to jednak Zastal wygrał ostatecznie 90:75.
- Graliśmy z bardzo dobrym zespołem, który jednak nie miał połowy składu, bo grał bez trzech graczy – zauważył trener gospodarzy Żan Tabak. Pszczółka Start wystąpił bowiem w Zielonej Górze bez Armaniego Moore’a i Lestera Medforda, z którymi rozwiązano kontrakty oraz bez niezdolnego do gry Adama Kempa.
- Po tych wszystkich problemach, które mieliśmy, gratuluję mojej drużynie super walki. W niektórych momentach byliśmy zespołem lepszym, ale liczy się 40 minut i gospodarze odnieśli zasłużone zwycięstwo – przyznał trener „czerwono-czarnych”.
Najlepszym zawodnikiem lubelskiej drużyny był Martins Laksa. Łotysz w trakcie sezonu wyrósł na lidera zespołu. - Pokazaliśmy walkę, ale wciąż jest wiele rzeczy, nad którymi musi pracować. Przede wszystkim musimy ograniczyć straty – powiedział Laksa.
W tym sezonie lublinianie notują średnio niemal 17 strat w meczu, co jest drugim najgorszym wynikiem w Energa Basket Lidze. Dokładnie tyle razy gracze Startu stracili piłkę po własnym błędzie w Zielonej Górze. Mimo tak niekorzystnej statystyki długo utrzymywali kontakt z faworyzowanym rywalem i jeszcze w 34. minucie przegrywali różnicą tylko czterech punktów.
- Udało nam się zatrzymać skuteczność Zastalu w rzutach za trzy na relatywnie niskim poziomie. Przez większość meczu powstrzymywaliśmy także ich penetrację, ale momentami po prostu wjeżdżali i zdobywali łatwe punkty. Grali na swoim poziomie, bardzo agresywnie i bardzo dobrze w szybkim ataku. W drugiej połowie zebrali za dużo piłek, z czego zdobywali łatwe punkty drugiej szansy – podsumował David Dedek.
W niedzielę o zwycięstwo powinno być łatwiej. Bilans Astorii Bydgoszcz to 6 wygranych i 8 porażek. Dotychczas zespół prowadzony przez trenera Artura Gronka częściej grał na wyjeździe i w halach przeciwników wygrał cztery z 9 spotkań.
W szeregach bydgoszczan gra m.in. Corey Sanders, który ze średnią 19,1 pkt/mecz jest trzecim strzelcem EBL. Amerykanin świetnie także podaje, notując średnio 7,8 asyst w meczu, co jest już najlepszym wynikiem w lidze.
Astoria, podobnie jak Pszczółka Start, ostatni swój mecz rozegrała z Zastalem, tyle że we własnej hali. Atut parkietu bydgoszczanom jednak nie pomógł i przegrali to spotkanie 87:101. - Pokazaliśmy jednak, że zespoły, które będą z nami grały muszą się bardzo dobrze na nas przygotować – podkreślił trener Astorii, Artur Gronek.
Spotkanie Pszczółki Startu z Astorią rozpocznie się w niedzielę, 6 grudnia, o godz. 19.30 w hali Globus. Będzie to kolejne spotkanie bez udziału publiczności.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?