Koszykarze Startu i Kinga w swoich ćwierćfinałach grali dogrywki, ale w sobotnim meczu nie brakowało im energii i determinacji. Szczecinianie rozpoczęli mocno w obronie, a swoją uwagę skupiali przede wszystkim na rozgrywającym lublinian. Ale Mike Scott nic sobie z tego nie robił i trafiał rzut za rzutem. Pierwszą kwartę zakończył z dorobkiem 13 punktów, a pierwszy niecelny rzut Amerykanin oddał dopiero w połowie drugiej kwarty.
- Schenk i Matczak mieli ograniczyć Scotta, ale to się nie udało – przyznaje trener Kinga. - Planem była presja na całym boisku i mocne krycie. Ale Scott dobrze czytał grę, dobrze rozwiązywał sytuacje jeden na jeden. Wszystko zbyt łatwo mu przychodziło. Wiedzieliśmy, że dla Lublina, to on będzie kluczem do zwycięstwa i nie pomyliliśmy się – dodaje Arkadiusz Miłoszewski.
Mike Scott zdobył 28 punktów trafiając 9 z 13 rzutów z gry, w tym dwa z czterech zza linii 6,75. Wykorzystał także 8 z 9 rzutów wolnych, a do tego dorobku dopisał również pięć asyst i zanotował tylko dwie straty.
Amerykański rozgrywający stał się liderem Startu, chociaż jeszcze nie tak dawno trener Tane Spasev zapowiadał poważną rozmowę na temat jego nieprzemyślanych decyzji na boisku. - Co mu powiedziałem? Jak nie posłuchasz, to wrócisz do domu... Żartuję. Mike, to bardzo fajny chłopak, inteligentny i chce w swojej grze poprawiać złe rzeczy. Analizowaliśmy różne szczegóły i na razie dwa mecze były pod kontrolą. Nie wiem, jak będzie dalej – śmieje się szkoleniowiec.
Dobre wejście w mecz miał Elijah Wilson, który w pierwszej kwarcie zdobył siedem punktów. Natomiast w drugiej połowie meczu różnice robili rezerwowi. Świetne zmiany dali Bartłomiej Pelczar oraz Damian Jeszke.
- Na początku brakowało nam właściwego rytmu, ale szybko wróciliśmy do dobrej gry. Mieliśmy jeszcze tylko jeden, dwu, trzyminutowy moment, gdy straciliśmy koncentrację, ale wtedy na boisko weszli Pelczar i Jeszke i zrobili to, co dało nam zwycięstwo – podkreśla Tane Spasev.
W połowie trzeciej kwarty King na chwilę wyszedł na prowadzenie 43:41, ale przed decydującą częścią lublinianie mieli sześć punktów przewagi (53:47). - Musimy utrzymać agresywność – mówił szkoleniowiec Startu przed czwartą kwartą. Jego podopieczni wywiązali się z tego zadania. Seria świetnych akcji sprawiła, że w 33. minucie miejscowy zespół wygrywał już różnicą 14 punktów (62:48).
- Obrona nie była tragiczna, ale zabrakło nam skuteczności. Od początku byliśmy trochę sparaliżowani – twierdzi Arkadiusz Miłoszewski.
- Każdy zawodnik wyszedł na mecz z dużą determinacją, bardzo chciał wygrać – podkreśla Bartłomiej Pelczar.
Lubelscy koszykarze w niedzielnym finale (godz. 18) zagrają ze zwycięzcą drugiego półfinału, w którym w sobotni wieczór zmierzą się Stal Ostrów ze Śląskiem Wrocław.
King Szczecin - Polski Cukier Pszczółka Start Lublin 70:77 (19:25, 14:12, 14:16, 23:24)
King: S. Davis 18, Langevine 16, Kikowski 9, Schenk 9, Dorsey-Walker 8, Matczak 6, Threatt 2, Bartosz 2, T. Davis, Borowski, kroczak. Trener: Arkadiusz Miłoszewski
Start: Scott 28, Dziemba 13, Jeszke 10, Taylor 9, Wilson 9, Pelczar 5, Melvin 2, Kostrzewski 1, Stopierzyński, Szymański, Ciechociński, Obarek. Trener: Tane Spasev
Sędziowali: Marek Maliszewski, Łukasz Jankowski, Michał Chrakowiecki
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?