Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ptaki wracają do Ogrodu Saskiego w Lublinie

Małgorzata Szlachetka [email protected]
Potrzeba było trzech lat od remontu najstarszego parku Lublina, żeby wzrosła liczba gniazdujących tam ptaków. - I to o jakieś 30, 40 procent - mówi ornitolog Waldemar Biaduń.

Mam wrażenie, że sprawy idą w dobrym kierunku. Był taki moment, że ptaków w Ogrodzie Saskim było rzeczywiście mniej, teraz to się zmienia na plus - podkreśla lubelski ornitolog Waldemar Biaduń, który od początku lat 80. liczy populację ptaków w mieście. Właśnie podsumował wyniki tegorocznych badań dotyczących Ogrodu Saskiego.

Dla ptaków żyjących w parku zakończony trzy lata temu remont był trudnym czasem. W 2012 roku Waldemar Biaduń odnotował w Saskim w sumie 133 gniazdujące pary (z wyjątkiem gawrona), rok później - o dziewięć więcej.

W lecie 2014 r. - pierwszym po ponownym otwarciu - liczba par skoczyła do 190.

- W tym sezonie było jeszcze lepiej, stwierdziłem obecność grubo ponad 200 par ptaków różnych gatunków - informuje Waldemar Biaduń.

Grzywacz wchodzi za gawrona

Jakie gatunki królują w Ogrodzie Saskim? Ornitolog przyznaje, że obecnie zdecydowanie mniejszym problemem, niż w poprzednich latach są gawrony.

- Widać, że efekty przynosi regularna praca sokolnika. Co prawda nadal spotykam pojedyncze gniazda gawronów, ale nie tak dużo jak w 2011 roku, kiedy kolonia tych ptaków aż 549 gniazd - podkreśla Waldemar Biaduń.

A ponieważ natura nie znosi próżni, miejsca zwolnione przez gawrona zajęły grzywacze, czyli gołębie.

- Na żadnym innym zielonym terenie Lublina nie było ostatnio tak spektakularnego skoku populacji grzywacza, jak właśnie w Ogrodzie Saskim. Naliczyłem 85 par, w trakcie remontu tych ptaków było o połowę mniej - dodaje nasz rozmówca.

W Ogrodzie Saskim świetnie czują się też szpaki. W 2012 roku było 30 par tych ptaków, w tym jest około 50.

Kwiczoł ma waleczną naturę

Na trzecim miejscu, wśród gatunków, które najczęściej spotkamy w tym miejskim parku jest kwiczoł. Waldemar Biaduń w tym roku naliczył ponad 20 par tego gatunku.

- Zaczęło się od jednej w 1990 roku. To gatunek, który kiedyś żył na obrzeżach lasu, a teraz szuka sobie miejsca w miastach. Dziś kwiczoła nazwałbym gatunkiem charakterystycznym dla Lublina - stwierdza ornitolog. - Mocno broni jaj przed drapieżnikami. Wystarczy, że na przykład taka sroka zbliży się do gniazda, a już przegania ją kilka kwiczołów - potafią obryzgać przeciwnika kałem i dotkliwie podziobać. Przy okazji zyskują na tym inne gniazdujące w pobliżu gatunki, które czują się bardziej bezpiecznie - wyjaśnia Biaduń.

Jak kawka w kominie

Do lubelskiego Ogrodu Saskiego wróciły też kawki.

- Pewnie z tego powodu, że zmniejsza się liczba miejsc gnizadowania na budynkach, m.in. z powodu ocieplania bloków. Przechodzimy też na ogrzewanie gazowe, a kawki w miastach upodobały sobie kominy - wyjaśnia Waldemar Biaduń. - Kawki radzą sobie jak mogą, jedna para zamieszkała w zniszczonej budce puszczyka.

Sikorka szuka domu

Dlaczego ptaków jest więcej?

- Po trzech latach poprawia się struktura roślinności w poszyciu, zaczynają się pojawiać gatunki nisko gniazdujące, na przykład pokrzewki. Sprzyja im też zakaz wprowadzania psów do Saskiego, za to poważnym problemem i zagrożeniem są lisy - ocenia ornitolog. Jego zdaniem jeszcze więcej tych ptaków będzie za 3,4 lata, kiedy krzewy porastające park się podrosną.

By ptaki uznały Ogród Saski za przyjazne środowisko trzeba wprowadzić parę zmian.

Chodzi np. o nieremontowanie budek lęgowych dla sikorek, które zostały rozwieszone parę lat temu.- Gdyby skrzynki lęgowe zostały naprawione i wyczyszczone, to populacja sikorek by wzrosła, a tak na razie mamy co najwyżej kilkanaście par - zauważa Waldemar Biaduń.

I proponuje jeszcze jedno: rozstawianie poidełek z wodą na terenie całego parku. - Bo na przykład fontanna w Saskim jest dla ptaków za głęboka, kiedyś widziałem w niej kilkadziesiąt martwych szpaków . Po prostu się potopiły. Dostęp do świeżej wody w okresie letnich upałów to istotna rzecz - uważa Waldemar Biaduń.

Samotny dzięcioł duży

W Ogrodzie Saskim najmniej jest dzikich gatunków ptaków. Na przykład dzięcioł duży reprezentowany jest tylko przez jedną parę. - Co roku robi sobie nową dziuplę. Dzięcioły nie narzekają na brak jedzenia, regularnie karmi je jedna pani. To dosyć rzadki ptak w miastach, na przykład w parku Ludowym gniazdują tylko dwie pary, podobnie w Ogrodzie Botanicznym UMCS - ujawnia ornitolog.

Do Saskiego na chwilę wpadają też pojedyncze dzięcioły zielone, ale na założenie tu gniazda decydują się nieregularnie. - Trzeba podkreślić, że generalnie jest to dosyć rzadko spotykany ptak - zaznacza Waldemar Biaduń. Podobnie jak puchacz, prawdopodobnie jedyna para w Lublinie ma gniazdo właśnie w Ogrodzie Saskim.

Wprawne oko dojrzy też w parku pełzaka ogrodowego, wilgę, kowaliki, czy gniazdującego na ziemi rudzika.

- Pełzacz ogrodowy wrócił po długiej nieobecności, bo nie było go w Ogrodzie Saskim jakieś 20 lat - precyzuje Waldemar Biaduń.

Naszemu rozmówcy marzy się powrót niektórych gatunków do Ogrodu Saskiego. Na tej ornitologicznej liście życzeń są m.in. szczygły, zaganiacze, wróble i mazurki. - Kiedyś mieliśmy w Saskim nawet 40 par mazurków. Oby zechciały wrócić - marzy lublinianin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski