Dwa lata temu nie było komu zabrać do domu aż dziesięciu małych pacjentów. W 2008 r. po zakończonym leczeniu na rodziców nie doczekała się piątka maluchów. W tym roku - siedmioro.
- Nie zawsze wiadomo od samego początku, że los dziecka będzie rodzicom obojętny - mówi Agnieszka Osińska, rzeczniczka DSK . - Dopiero po jakimś czasie okrutna prawda do nas dociera. Do dziecka nikt nie przychodzi, nikt nie dopytuje się o jego zdrowie.
Najczęściej porzucane są dzieci w Klinice Patologii Noworodka i Niemowląt oraz w klinice chirurgii. Są ciężko chore, urodziły się z wadami. Rodzice albo ich się wstydzą , albo się boją, że nie podołają opiece nad nimi. Jednak o decyzji w sprawie zrzeczenia się praw do dziecka zwykle lekarzy nie informują.
- Dziecko może przebywać na leczeniu dwa miesiące, po tym czasie, gdy rodzic się nie zgłasza, by je odebrać, interweniuje szpitalny rzecznik praw pacjenta. Wtedy dopiero dowiadujemy się prawdy - dodaje Osińska.
Losem porzuconego malucha zainteresowany zostaje ośrodek adopcyjny, wyjaśniana jest jego sytuacja prawna. Ale szczęśliwego finału w takich sprawach najczęściej brak.
Barbara Paczos, dyrektorka Ośrodka Adopcyjnego w Lublinie, mówi, że znalezienie rodziny dla ciężko chorego dziecka jest trudne. Bo ludzie wolą stać się rodzicami adopcyjnymi lub rodziną zastępczą dla zdrowego malucha. Porzucone w szpitalach dzieci trafiają więc do ośrodków prowadzonych przez fundacje lub zgromadzenia zakonne.
Więcej o adopcji
Chcesz pomóc? Ośrodek Adopcyjny w Lublinie mieści się przy ul. Poniatowskiego 4, tel. 81 533 77 40.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?