Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice niesłyszących dzieci walczą o lubelską poradnię

Monika Fajge
- Ten ośrodek musi istnieć, to jedyna taka placówka w naszym województwie - przekonują rodzice wychowanków Specjalistycznego Ośrodka Diagnozy i Rehabilitacji Dzieci i Młodzieży z Wadą Słuchu przy ul. Leszczyńskiego. Po ich protestach do Lublina przyjeżdżają przedstawiciele zarządu Polskiego Związku Głuchych, którzy podjęli decyzję o likwidacji lubelskiej placówki.

- Odwiedziliśmy centralę PZG przed weekendem, ale nie udało nam się z nikim porozmawiać. Żądamy wyjaśnień, chcemy konfrontacji. Zapewniono nas, że w najbliższą środę ktoś z zarządu związku przyjedzie do Lublina. Czekamy - mówią opiekunowie głuchych dzieci.

Poradnia, finansowana przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i Narodowy Fundusz Zdrowia, ma zostać zamknięta, bo pieniądze, które dostaje, nie wystarczają na rehabilitację niesłyszących. Ośrodek przestaje działać od stycznia, jego pracownicy już dostali wypowiedzenia.

- Serce się kraje, ale klamka już zapadła. Co mogliśmy zrobić, skoro kierowniczka placówki nie złożyła nawet wniosku do NFZ o nowy kontrakt - mówi Regina Blacharska, sekretarz lubelskiego oddziału PZG.

- Nie zrobiłam tego, bo po co, skoro ośrodek przestaje istnieć - odbija piłeczkę Anita Riha. - Żeby podpisać umowę z NFZ musiałabym zagwarantować, że będziemy realizować świadczenia przez cały rok, a tego przecież obiecać nie mogę. Poza tym, naszym głównym "sponsorem" jest PFRON, z Narodowego Funduszu Zdrowia dostawaliśmy około 17 tys. zł miesięcznie. Ta kwota nie wystarczała nawet na pensje dla pracowników - tłumaczy kierowniczka poradni.

Czytaj także:
* Koszykówka: Niesłyszący zagrają w Lublinie
* Lubelszczyzna: urzędy przyjazne dla niesłyszących

Rodzice chorych dzieci są zbulwersowani. - Jak tak można. Nie składając wniosku do NFZ, sami strzelamy sobie w stopę - twierdzi Elżbieta Szymanek, mama dorosłej dziś Moniki, która od ósmego miesiąca życia korzystała z pomocy ośrodka przy ulicy Leszczyńskiego.

- Tu chodzi o dobro naszych dzieci, o to, by mogły normalnie żyć i bez większych problemów funkcjonować w społeczeństwie. Nie pozwolimy zamknąć tej placówki. Jak będzie trzeba, wyjdziemy na ulicę - dodaje.

- Staniemy na głowie, by poradnia nadal działała. Jej wychowankowie to m.in. studenci i doktoranci lubelskich uczelni. Gdyby nie poradnia, skończyliby pewnie jako bezrobotni - tłumaczy Urszula Nadzieja, mama niedosłyszącej Oli, studentki UMCS.

- Dzięki pomocy specjalistów poradni wychowałam dwa pokolenia głuchych dzieci. Dzisiaj mój wnuk robi doktorat na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Ten ośrodek musi istnieć - przekonuje Alfreda Janusek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski