Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sanepid. Spore premie, gdy wokół dyrektor robiło się gorąco

Sławomir Skomra
Sławomir Skomra
Anna Kurkiewicz/archiwum
Odwołana przez wojewodę szefowa regionalnego sanepidu pod koniec 2019 r. przyznała swoim podwładnym pokaźne premie. Ci jej bronili, gdy koledzy z miejskiego sanepidu zarzucali Irminie Nikiel działania mobbingowe.

Pierwsze sygnały o tym, że w sytuacja w sanpiedzie nie jest najlepsza, zaczęły docierać do mediów jeszcze w 2012 roku. Chodziło o Powiatową (miejską) Stację Sanitarno-Epidemiologiczn a w Lublinie, którą od niedawna kierowała Irmina Nikiel. Pracownicy skarżyli się na „obóz pracy” i fakt, że ludzi traktowano „jak popychadła”.

Później Nikiel awansowała i w 2016 roku została szefową wojewódzkiej stacji. Tak było do niedawna, bo wojewoda Lech Sprawka odwołał ją ze stanowiska.

- Odwołanie nastąpiło w związku z sygnałami dotyczącymi działania Inspekcji Sanitarnej i zostało poprzedzone konsultacjami Wojewody Lubelskiego z Głównym Inspektorem Sanitarnym - tłumaczył Marek Wieczerzak, rzecznik wojewody. I precyzował: - Przyczyną odwołania była obawa o prawidłowe wykonywanie zadań Państwowej Inspekcji Sanitarnej w województwie lubelskim.

Nikiej nie komentowała sprawy. Przyznała tylko, że decyzja ją zaskoczyła i nie mogła pożegnać się z pracownikami.

Wróćmy jednak do konfliktu. Sprawa jest o tyle dziwna, że na Nikiel skarżyli się pracownicy miejskiego sanepidu, a ci z wojewódzkiego jej bronili.

Kiedy w październiku pisaliśmy, że związkowcy z miejskiej stacji postulują podjęcie działań wobec Nikiel, ci z wojewódzkiej, w anonimowych rozmowach, ją rozgrzeszali.

- Od długiego czasu pani Irmina Nikiel niszczy swoich podwładnych, często doświadczonych pracowników z wieloletnim stażem pracy, poprzez działania i zachowania skierowane przeciwko nim, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracowników, wywołujące u nich zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracowników

– twierdziła jedna strona.

- Pani dyrektor jest perfekcjonistką. Dużo wymaga, ale też sama dużo pracuje

– odpowiadała druga.

Kupiona przychylność?

Jeden z pracowników wojewódzkiej stacji ujawnia nam dziś: - Działo się tak, bo pani dyrektor dbała o pracowników wojewódzkiej stacji. Zdarzały się różne problemy i nieprzyjemności, ale pieniądze wynagradzały wszystko. Można powiedzieć, że przychylność pracowników została kupiona – opowiada.

Chodzi o przyznawane z reguły co miesiąc nagrody. Według naszych informacji wynosiły 10 – 20 proc. pensji każdego z pracowników. Jednak w listopadzie i grudniu tak niskie premie dostało tylko kierownictwo stacji. Reszta pracowników otrzymała w listopadzie 45 proc. pensji a w grudniu 30,5 procent. A właśnie wtedy sytuacja wokół Nikiel robiła się coraz bardziej nerwowa, a pracownicy „z miasta” zaczęli grozić akcją protestacyjną.

Zaznaczmy, że średnia roczna premia to 22,6 proc.

Posłanka PO, Joanna Mucha zapytała sanepid o nagrody. Anna Strzyż, obecna szefowa wojewódzkiej stacji odpisała, że wszystko odbyło się zgodnie z regulaminem.

- Na wysokość przyznanej pracownikom premii w listopadzie i grudniu 2019 roku miała wpływ roczna ocena pracy wszystkich pracowników WSSE w Lublinie, a jej wysokość wynikała z oszczędności poczynionych w ciągu roku w związku z przebywaniem pracowników na zasiłkach chorobowych, macierzyńskich, urlopach bezpłatnych – czytamy w odpowiedzi.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski