Seal w Centrum Spotkania Kultur. Dyrektor sprzedawał bilety (ZDJĘCIA)

Piotr Franaszek, dyrektor Centrum Spotkania Kultur, na kilka godzin stanął w środę za kasą kierowanej przez siebie instytucji.

Wynik sprzedaży miał niezły. Do godziny 14 bezpośrednio u niego bilety kupiło kilkadziesiąt osób. Na stronie internetowej eventim.pl sprzedano zaś 350 biletów.

To powinno zadowolić organizatorów, biorąc pod uwagę, że te najtańsze bilety kosztują 220 zł (najdroższe, VIP-owskie ponad 500). Niemało. To o 41 zł więcej niż na przykład na lipcowe Depeche Mode na Stadionie Narodowym, nawet jeśli to artyści z zupełnie innych światów.

Koncert Seala może sprzedawać się dobrze z dwóch powodów. Pierwszym jest sam artysta. Chociaż daleko mu dziś do sławy z 1991 roku, kiedy MTV i stacje radiowe na całym świecie potrafiły zamęczyć słuchaczy jego hitem „Crazy”.

Ta sama obsesja na punkcie Brytyjczyka ogarnęła prezenterów w 1994 roku. Wtedy nie sposób było nie usłyszeć utworu „Kiss From a Rose” ze ścieżki dźwiękowej do „Batmana i Robina”, nawet jeśli nie posiadało się w domu radioodbiornika czy telewizora. Właściwie, żeby nie zostać zaatakowanym Sealem, trzeba by zamieszkać w kurnej chacie.

W sensie artystycznym XXI wiek nie był łaskawy dla Seala Henry’ego Oluseguna Olumide’a Adeoli Samuela - bo to jego pełne nazwisko.

Ostatni album o tytule „7” został kiepsko oceniony, ale jeśli chodzi o życie prywatne, Seal ma dobrą passę.

Rozstał się z supermodelką Heidi Klum w 2012, a rok temu jego partnerką została modelka Erica Packer. Nie, żeby miało to jakieś znaczenie dla koncertu.