Najbardziej znienawidzonym przez żurnalistów gatunkiem dziennikarskim nie jest reportaż, news, wywiad, czy recenzja. To sprostowanie. Czyli przyznanie się do popełnienia błędu w jakimś tekście. W przypadku poznańskiego duetu Napszykłat (tworzą go Robert Piernikowski i Marek Karolczyk) nie chodzi o weryfikację artykułów, a o wyklarowanie informacyjnego szumu, otaczającego muzyków.
Więc, po pierwsze: potwierdzamy, że to, co robią członkowie Napszykłat to muzyka. Rozumiemy jednocześnie, że znajdą się tacy, którzy temu zaprzeczą. Odnosi się do tego nawet Robert Piernikowski na swojej solowej płycie "Się żegnaj", gdzie w tytułowym numerze rapuje: "ej, coś tu nie styka, gdyby mi ktoś nie powiedział, że to jest muzyka, bym w ogóle nie wiedział, że to jest muzyka".
Polscy raperzy chcieli być jak Snoop Dogg, a wyszło z tego "serbskie bandziorstwo"
Wątpliwości mogą brać się stąd, że pozornie twórczość Napszykłat brzmi jak żart. Nagrania szumią i trzeszczą, rytm "przewraca się i potyka", wokalom obiektywnie daleko do piękna, a teksty są, no cóż, poprzestańmy na "niezupełnie oczywiste".
Ale prosimy uwierzyć, że w tym szaleństwie jest metoda. Piernikowski i Karolczyk mają w poważaniu formalne reguły hip-hopu, mimo że można nazwać ich raperami. Uwielbiają brudne brzmienie, mimo że większości producentów, z którymi współpracowali, bardzo było ono nie w smak. A w opowiadanych dziwacznym stylem tekstach stroją sobie żarty z polskich "prawdziwych" raperów. To jest tych, którzy chcą być polskimi Snoop Doggami, a "wyszło z tego serbskie bandziorstwo", cytując Piernikowskiego.
Druga weryfikacja dotyczy pochodzenia grupy. Niby to oczywiste, że są z Poznania, że nasi oni, polscy, ale przez ich różne kolaboracje artystyczne bywają postrzegani inaczej. Koncertowali na przykład na festiwalu Primavera w Barcelonie i nowojorskiej edycji festiwalu Unsound, dużo grywali w Czechach i na Słowacji. Do tego współpracowali z raperami zAmeryki (kultowy MC Dälek), Japonii (MC Sibitt), czy Słowacji (Bene). "To już się utarło, jak jakiś slogan: <> albo <>", mówił Piernikowski w rozmowie dla T-Mobile Music.
Ostatnie wyjaśnienie: wszystko, co zostało napisane oNapszykłat powyżej, za kilka lat może trzeba będzie dementować. Porównując ich wczesny materiał (na debiucie "Plenum" grali z rockowym składem) i ostatnie dokonania widać, jak bardzo lubią zmiany i ucieczki od sztampy.
Kto wie, może za kilka lat będzie prawdą, że są z Czech?
Niedziela, Napszykłat, Opium, ul. Langiewicza 16, godz. 20.00, bilety 15-20 zł
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Więc, po pierwsze: potwierdzamy, że to, co robią członkowie Napszykłat to muzyka. Rozumiemy jednocześnie, że znajdą się tacy, którzy temu zaprzeczą. Odnosi się do tego nawet Robert Piernikowski na swojej solowej płycie "Się żegnaj", gdzie w tytułowym numerze rapuje: "ej, coś tu nie styka, gdyby mi ktoś nie powiedział, że to jest muzyka, bym w ogóle nie wiedział, że to jest muzyka".
Polscy raperzy chcieli być jak Snoop Dogg, a wyszło z tego "serbskie bandziorstwo"
Wątpliwości mogą brać się stąd, że pozornie twórczość Napszykłat brzmi jak żart. Nagrania szumią i trzeszczą, rytm "przewraca się i potyka", wokalom obiektywnie daleko do piękna, a teksty są, no cóż, poprzestańmy na "niezupełnie oczywiste".
Ale prosimy uwierzyć, że w tym szaleństwie jest metoda. Piernikowski i Karolczyk mają w poważaniu formalne reguły hip-hopu, mimo że można nazwać ich raperami. Uwielbiają brudne brzmienie, mimo że większości producentów, z którymi współpracowali, bardzo było ono nie w smak. A w opowiadanych dziwacznym stylem tekstach stroją sobie żarty z polskich "prawdziwych" raperów. To jest tych, którzy chcą być polskimi Snoop Doggami, a "wyszło z tego serbskie bandziorstwo", cytując Piernikowskiego.
Druga weryfikacja dotyczy pochodzenia grupy. Niby to oczywiste, że są z Poznania, że nasi oni, polscy, ale przez ich różne kolaboracje artystyczne bywają postrzegani inaczej. Koncertowali na przykład na festiwalu Primavera w Barcelonie i nowojorskiej edycji festiwalu Unsound, dużo grywali w Czechach i na Słowacji. Do tego współpracowali z raperami zAmeryki (kultowy MC Dälek), Japonii (MC Sibitt), czy Słowacji (Bene). "To już się utarło, jak jakiś slogan: <
Ostatnie wyjaśnienie: wszystko, co zostało napisane oNapszykłat powyżej, za kilka lat może trzeba będzie dementować. Porównując ich wczesny materiał (na debiucie "Plenum" grali z rockowym składem) i ostatnie dokonania widać, jak bardzo lubią zmiany i ucieczki od sztampy.
Kto wie, może za kilka lat będzie prawdą, że są z Czech?
Niedziela, Napszykłat, Opium, ul. Langiewicza 16, godz. 20.00, bilety 15-20 zł
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?