– Jest to ogromna sensacja, gdyż przyjechałyśmy tutaj w roli zdecydowanych faworytek i miałyśmy zdobyć łatwe trzy punkty. Starcie to pokazało jednak, że nie można nikogo lekcewaćyć w tej lidze – mówi Romana Roszak, rozgrywająca MKS FunFloor.
– Musimy teraz usiąść, pogadać, przeanalizować wszystko, bowiem nie mieści się w głowie jak można wypuścić mecz z plus siedem i doprowadzić do rzutów karnych. Nie mogłyśmy złapać swojego rytmu w obronie i myślę, że bramka nie zagrała także na takim poziomie, jak zawsze. Jest mi naprawdę wstyd po tym starciu – dodaje
Do 6. minuty oba zespoły grały bramka za bramkę, a tablica wyników pokazywała wówczas rezultat 4:4. Następnie trzy gole z rzędu rzuciły przyjezdne i po trafieniu Katarzyny Portasińskiej, lublinianki prowadziły w 9. minucie 7:4.
Beniaminek z Gniezna nie załamał się, doprowadzając najpierw do remisu 8:8, a następnie po dwóch bramkach z rzędu Magdaleny Nurskiej wyszedł w 19. minucie na prowadzenie 10:8. Chwilę potem był jednak już remis 10:10, gdy trafienia dla 22-krotnych mistrzyń kraju zanotowały Joanna Andruszak i Daria Szynkaruk.
Do końca pierwszej połowy trwała wyrównana walka, ale to team trenerki Moniki Marzec schodził na przerwę z zaliczką dwóch bramek (16:14). Wynik premierowej odsłony przypieczętowała Romana Roszak, trafiając z rzutu karnego.
Po zmianie stron wicemistrzynie Polski szybko odskoczyły w 37. minucie na sześć bramek (23:17) i wydawało się, że nic złego nie może się już stać lubliniankom w starciu z beniaminkiem. Gdy dwie minuty później gola zdobyła Julia Pietras, przewaga ekipy z Koziego Grodu wynosiła już siedem trafień (25:18).
Przez kolejne trzynaście minut lubelski zespół nie potrafił jednak zdobyć żadnej bramki, natomiast gnieźnianki uczyniły to sześciokrotnie, łapiąc w 51.minucie kontakt z faworyzowanym MKS FunFloor (24:25). Niemoc rzutową w drużynie przyjezdnych przełamała dopiero w 52. minucie Roszak, ale sześć minut później gnieźnianki doprowadziły do remisu 27:27.
Za chwilę Kinga Achruk odzyskała prowadzenie co prawda prowadzenie dla lublinianek, jednak miejscowe zdołały znowu wyrównać po rzucie z siedmiu metrów. Na 14 sekund przed końcem lubelska trenerka poprosiła jeszcze o czas, ale jej podopieczne nie zdołały już zadać decydującego ciosu i do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne były rzuty karne.
W serii „siódemek” w ekipie gospodyń nie pomyliła się żadna zawodniczka. Z kolei w zespole biało-zielonych trafiały Roszak, Szynkaruk, Achruk i Portasińska, pomyłkę zanotowała Oktawia Płomińska i tym samym 22-krotne mistrzynie kraju przegrały rzuty karne 4:5, wywożąc z Gniezna zaledwie jeden punkt.
MKS PR Urbis Gniezno - MKS FunFloor Lublin 28:28 (14:16), rzuty karne 5:4
PR Urbis: Konieczna, Cieślak, Hoffmann - Łęgowska 8, Świerżewska 6, Nurska 4, Kasprowiak 2, Hartman 2, Matysek 2, Kuriata 2, Giszczyńska 1, Kaczmarek 1, Siwka. Kary: 4 min. Trener: Robert Popek
MKS: Wdowiak, Gawlik, Sarnecka - Roszak 6, Achruk 4, Andruszak 3, Pietras 3, D. Więckowska 3, Szynkaruk 2, Portasińska 2, Noga 2, Masna 2, Rebicova 1, Pastuszka, Płomińska, Tatar. Kary: 8 min. Trener: Monika Marzec
Sędziowali: Tomasz Rosik, Przemysław Stężowski
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?