Wygraną z AZS PWSZ Wałbrzych mieliście na wyciągnięcie ręki. Gola na wagę zwycięstwa straciliście w szóstej minucie doliczonego czasu gry. Co takiego stało się w tej końcówce?
Powinniśmy zamknąć ten mecz wcześniej. Zmarnowaliśmy rzut karny, a takie sytuacje musimy wykorzystywać. To jednak nie był moment, który zmienił przebieg spotkania, bo do 95. minuty to my mieliśmy trzy punkty. W ostatniej akcji zabrakło nam konsekwencji i koncentracji. Mieliśmy aut, który wykonaliśmy źle, a zawodniczka z Wałbrzycha wybiła piłkę do przodu. Klaudia Fabova nam uciekła, przejęła ją i ustaliła wynik. Patrząc na przebieg całego spotkania, uważam, że byliśmy lepsi i zasługiwaliśmy na trzy punkty. Jeśli jednak nie będziemy utrzymywać koncentracji do końca, będziemy te punkty niestety tracić. Myślę, że fortuna kołem się toczy i skoro potrafimy stracić bramkę w 96. minucie, to może następnym razem to my strzelimy ją w doliczonym czasie.
W 82. minucie wczorajszych zawodów sędzia odesłała pana na trybuny. Powodem były dyskusje z arbiter?
Tak. Zareagowałem źle, zbyt impulsywnie. To była jednak konsekwencja czterech błędów sędziowskich, m.in. przy odgwizdywaniu spalonych, gdy nasza zawodniczka wychodziła z własnej połowy. Na swoją obronę mogę powiedzieć, że w poprzednich spotkaniach, gdy decyzje sędziowskie również nie były na naszą korzyść, tak nie reagowałem.
Remis z AZS był dla was drugim z rzędu, bo w minioną sobotę podzieliliście się punktami z GKS Katowice. Przed wami natomiast jeszcze trudniejsze zadanie, bo w niedzielę zmierzycie się z wicemistrzem kraju, KKS Czarni Sosnowiec.
To nie będzie łatwy mecz, bo to drużyna, która jest w dobrej formie, co pokazała chociażby wczoraj, pokonując Polonię Poznań 11:0. Trzeba jednak przyznać, że z lepszymi przeciwnikami gra się troszeczkę łatwiej. Dlatego my się absolutnie nie załamujemy. W tabeli wciąż mamy komfortową sytuację, bo jesteśmy o sześć punktów przed przeciwnikami i rundę zasadniczą na pewno skończymy na pozycji lidera, co daje nam handicap w postaci trzech meczów grupy mistrzowskiej u siebie. Nie chowamy głowy w piasek, natomiast musimy poprawić koncentrację w ostatnich minutach, bo gdyby nie jej brak, dziś cieszylibyśmy się z trzech punktów.
Na treningach przed niedzielnym meczem będziecie pracować głównie nad tą koncentracją?
Tak, choć w dalszym ciągu skupiamy się też na organizacji gry. Nie jest jednak łatwo się przygotowywać, gdy pięć spotkań gramy w zasadzie co trzy dni, a wcześniej mieliśmy trzytygodniową przerwę. Zawodniczki mają w nogach dużą ilość meczów, bo większość z nich występowała również w reprezentacji. Nie załamujemy rąk. Regenerujemy się i podchodzimy pozytywnie do niedzielnej potyczki.
Będą mogły w niej wystąpić kontuzjowane Emilia Zdunek i Weronika Zawistowska?
Emilia na niedzielę na pewno nie wróci. Weronika jest zdecydowanie bliżej powrotu.
Początek niedzielnego, domowego, spotkania Górnika Łęczna z KKS Czarni Sosnowiec zaplanowano na godz. 14.
ZOBACZ TEŻ: Twierdza Wałbrzych nie padła. Górnik Łęczna zmarnował rzut karny i znów stracił punkty
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?