Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trwa niemoc strzelecka Pitrego

Karol Kurzępa
Fot. Łukasz Kaczanowski
Napastnik Górnika Łęczna, Przemysław Pitry zaliczył w tym sezonie 12 występów w Lotto Ekstraklasie. Jednak w trakcie 506 minut spędzonych na boisku nie zdołał wpisać się na listę strzelców w żadnym ze spotkań.

35-letni zawodnik przybył do łęczyńskiego klubu latem 2014 roku. W poprzednich rozgrywkach zanotował w zielono-czarnych barwach 27 meczów, w tym 16 w pierwszym składzie. Przez 1375 minut wychowanek LKS Stara Wieś Pszczyna zdobył cztery gole, które przyczyniły się do pozostania drużyny w najwyższej klasie rozgrywkowej. Ostatni raz Pitry trafił do siatki w maju, w przegranym 2:3 starciu ze Śląskiem we Wrocławiu.

Legia Warszawa zmierzyła się z Realem w Warszawie (ZDJĘCIA, WIDEO)

W miniony weekend, „Górnicy” ponownie przegrali z wrocławianami. Tym razem, podopieczni Andrzeja Rybarskiego ulegli zielono-biało-czerwonym 0:3 na Arenie Lublin. Wszystkie trzy bramki goście strzelili między 15 a 29 minutą gry. - Mogło być zupełnie inaczej, bo do 15. minuty to my mieliśmy swoje niewykorzystane sytuacje – ocenia Przemysław Pitry. - Troszeczkę się to zemściło i dość szybko straciliśmy gole. Tak na dobrą sprawę ustaliło to wynik. Nie uważam, żeby pierwsza połowa była w naszym wykonaniu aż tak słaba, po prostu Śląsk strzelił trzy razy na bramkę i trzy razy trafił. Nam się to nie udało, choć mieliśmy okazje po stałych fragmentach gry – dodaje.

W 9. minucie konfrontacji ze Śląskiem, to właśnie Pitry główkował na bramkę strzeżoną przez Lubosa Kamenara po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Szymona Drewniaka. Golkiper ekipy prowadzonej przez trenera Mariusza rumaka popisał się jednak dobrą interwencją. Chwilę później, po rzucie rożnym ponownie łęcznianie zagrozili bramce wrocławian, ale tym razem bramkarza przyjezdnych wyręczył stojący na linii obrońca. - Bramkarz po raz kolejny uratował zespół rywali od utraty gola. Trzeba szukać bramek i sytuacji. My robiliśmy to ze Śląskiem nieskutecznie - przyznaje 35-latek.

- W drugiej połowie nie mieliśmy nic do stracenia, chcieliśmy szukać tej bramki, która dałaby nam kontakt. Nie udało się, ale wydaje mi się, że można powiedzieć iż pokazaliśmy charakter, bo graliśmy do końca. Udowadnialiśmy już niejednokrotnie, że potrafimy wychodzić z ciężkich sytuacji. Chociażby w Gliwicach, gdzie przegrywaliśmy 0:3, a ostatecznie doprowadziliśmy do remisu. Dlatego trzeba walczyć – uważa doświadczony napastnik.

Pitry wyszedł w tym sezonie na murawę siedem razy w pierwszym składzie Górnika, a także pięciokrotnie meldował się na placu gry z ławki rezerwowych. Z czwórki snajperów zielono-czarnych jako jedyny nie zdobył jeszcze gola. - Wiem, że napastników rozlicza się z liczb, a mi ich obecnie brakuje, ale najważniejsze jest dobro drużyny i to, żeby zdobywała punkty – podkreśla.

W następnej kolejce Pitry pojedzie wraz z kolegami z zespołu do Krakowa, gdzie zmierzą się z tamtejszą Wisłą, która wciąż próbuje się wydostać ze strefy spadkowej. – To będzie ciężki spotkanie, bo w tej lidze nie ma łatwych meczów. Mamy kilka dni do tego, żeby się przygotować i myśleć o najbliższym starciu wyjazdowym. Trzeba zrobić wszystko, żeby nie powtórzyła się sytuacja, gdy zbyt szybko straciliśmy zbyt dużą ilość goli – kończy były gracz Lecha Poznań.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski