- Nasza sala gimnastyczna jest w remoncie - mówią uczniowie. - Przy okazji został też zamknięty barek, który znajdował się nad nią. Teraz jedyne jedzenie, które możemy kupić na miejscu, to chipsy i batoniki z automatu. W pobliżu szkoły znajduje się sklep, gdzie można dostać coś na ciepło. Nie możemy tam chodzić, bo jest zakaz.
Zamknięte na klucz drzwi utrudniają też życie tym, którzy w czasie długiej przerwy chodzą na obiady do szkolnego internatu. Mogą wyjść z placówki, ale po okazaniu odpowiedniego dokumentu. - Na wyjście, zjedzenie i powrót na lekcje mamy 20 minut - opowiadają uczniowie. - Czekanie, aż portier łaskawie otworzy nam drzwi, powoduje, że się spóźniamy. Wtedy nauczyciele nie pozwalają nam wejść do sali. Interweniowaliśmy u wychowawców, ale nas zbywali.
Dyrektor Elżbieta Hanc: - Po pierwsze, moim zadaniem jest dbanie o bezpieczeństwo młodzieży. A ulica Wojciechowska jest bardzo ruchliwa - tłumaczy. - Po drugie, tylko część uczniów wychodziła na przerwie po to, by kupić coś do jedzenia. Większość rozchodziła się po okolicy i paliła papierosy. Miałam w tej sprawie skargi zarówno od mieszkańców, jak i Straży Miejskiej. Po trzecie, muszę dbać o czystość szkoły. Uczniowie wychodząc nie zmieniali obuwia.
Hanc przyznaje, że likwidacja barku może być kłopotliwa dla uczniów. - Powstanie w nowym miejscu - obiecuje. Dyrektorka zapowiada jednak, że nie od-woła zakazu opuszczania budynku. Obowiązywać ma co najmniej do wiosny. Podobne zasady funkcjonują też w innych szkołach (np. w "spożywczaku").
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?