Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wagnerowcy patrzą na Terespol. Felieton Jacka Borkowicza

Jacek Borkowicz, historyk, pisarz i publicysta
archiwum
W ciągu ostatnich dwóch tygodni wjechało na Białoruś jedenaście konwojów wagnerowców. W ostatnim, przybyłym przedwczoraj, odnotowano obecność pojazdów opancerzonych, których wcześniej tu nie przysyłano. Razem będzie to już ponad trzy i pół tysiąca bojowników. Rozlokowano ich w założonym specjalnie na tę okazję obozie we wsi Cel pod Osipowiczami, w głębokich lasach na południowy wschód od Mińska. Jak pokazują zdjęcia satelitarne, obóz rozrasta się w błyskawicznym tempie.

Nazwałem ich bojownikami, ale to beznamiętne określenie słabo oddaje istotę sprawy. To prawdziwe psy wojny. Spośród podobnych zabijaków ongiś kompletował swoją armię nasz Aleksander Lisowski (stąd „lisowczycy”). Zaś w bliższych nam czasach – Oskar Dirlewanger, dowódca formacji, która obok niepospolitej waleczności w trakcie tłumienia Powstania Warszawskiego wsławiła się tam licznymi zbrodniami na ludności cywilnej.

Wiemy już kto nimi dowodzi: 47-letni Siergiej Czubko, pseudo „Pionier”, to weteran walk grupy Wagnera w Syrii oraz saharyjskiej Afryce. Ten człowiek wykonywał tam najbrudniejsze zlecenia, płynące prosto, acz dyskretnie, z samego Kremla. Teraz ściąga na Białoruś zaufanych kolegów, podobnych doń killerów z Czadu, Mali i Republiki Środkowoafrykańskej. Wrony z okolic Placu Czerwonego kraczą że podobno to on teraz ma, z woli Putina, przejąć dowodzenie całą grupą, w miejsce zbuntowanego Prigożyna.

Z „Pionierem” na czele czy bez niego, obecność wagnerowców zdążyła już napędzić stracha mieszkańcom 30-tysięcznych Osipowicz, a także leżącego nieco dalej Bobrujska, dokąd mołojcy co noc jeżdżą taksówkami „na baby”. Boją się także mieszkańcy Brześcia, gdyż na miejscowym poligonie pojawili się już „kursanci” spod znaku trupiej czaszki, symbolu Grupy Wagnera.

Brzeski poligon pod wsią Pryłuki leży zaledwie trzy kilometry od granicznego Bugu. To idealne miejsce na prowokację, gdyż stamtąd tylko skok do węzłowej stacji kolejowej Małaszewicze pod Terespolem. Łukaszenko już rozpowiada że jedynie usilną perswazją udaje mu się powstrzymać zapaleńców, chcących maszerować nie tylko na Terespol, ale też „Warszawę i Rzeszów”. Wiadomo, jednego dnia powstrzymuje, drugiego może posłać ich na polską granicę, tak jak wcześniej pogonił tam bliskowschodnich migrantów, tumanionych przez jego służby specjalne propagandą zachodniego Eldorado.

Od momentu zakończenia II wojny światowej jeszcze nigdy tego typu niebezpieczne – bo skrajnie nieprzewidywalne – źródło potencjalnego konfliktu nie znajdowało się tak blisko polskiej granicy. My na to patrzymy z lekkim dystansem, bo zdążyliśmy się już przyzwyczaić do długiej i nużącej wojny na Ukrainie. Bardziej niż odgłosy artyleryjskich wybuchów zza rzeki obchodzą nas rodzime przedwyborcze przepychanki. A tutaj rzeczywiście mamy „nieprzyjaciela u bram”, jak za Wołodyjowskiego. I nie chodzi o to by kogokolwiek straszyć. Wagnerowcy pod Terespolem to problem nie tylko dla Straży Granicznej, lecz dla nas wszystkich.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski