Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Waligóra: Chętnie zobaczę kilku chłopców z tamtych lat

rozmawia Mariusz Giezek
Od lewej: Bronisław Waligóra, Zbigniew Pająk i Zygmunt Dobrzyński
Od lewej: Bronisław Waligóra, Zbigniew Pająk i Zygmunt Dobrzyński Karol Wiśniewski
Z Bronisławem Waligórą, byłym trenerem Motoru Lublin, pierwszym, który awansował z nim do ekstraklasy (w 1980 roku), rozmawia Mariusz Giezek.

Jak Ci się Drogi Bronku podobało na naszej gali?
Rewelacyjnie! Byłem po raz drugi z kolei i wydaje mi się, że teraz było jeszcze fajniej niż poprzednio, chociaż i przed rokiem byłem chyba jednym z gości, którzy zostali najdłużej; tylu miałem rozmówców! Dla osób, które już na co dzień nie pracują w sporcie, są tylko zaangażowanymi sympatykami, doradcami, Gala Mistrzów Sportu to okazja do spotkań, wspomnień, przynajmniej raz w roku. To fantastyczne!

Na kogo zwróciłeś szczególną uwagę podczas galowego wieczoru?
I tu cię zaskoczę...

Zamieniam się w słuch...
Na marszałka Krzysztofa Grabczuka.

Ja również, ze względu na jego uroczą małżonkę...
O, z tego powodu również, a może przede wszystkim. Ale i z innych powodów. Nawet pozwoliłem sobie zamienić z nim kilka zdań na ten temat. Ja wiem, że w regionie takim jak Lubelszczyzna bogato nie jest. Przez co i sport ma gorzej niż w innych rejonach Polski. Mimo to nie wolno się poddawać, nie wolno też zapominać, że takie doroczne święto sportu uroczyście organizowane, jest niezmiernie potrzebne, dowartościowuje tych wszystkich ludzi, którzy w nie najłatwiejszych warunkach muszą i chcą pracować przy sporcie. Są też dla nich, dla nas, wielką nagrodą. I za to, że włączył się do organizacji tej gali któryś już raz z rzędu, marszałkowi dziękuję publicznie, bo osobiście już mu o tym wspomniałem. Były też nagrody dla najlepszych przez niego ufundowane. To są może tylko gesty, ale niezwykle istotne i bardzo wartościowe. A poza tym, bardzo lubię, jak ludzie władzy znają się na sporcie, bo to przynosi dla naszego środowiska dużo korzyści. Tak jest, a może być jeszcze lepiej, dzięki marszałkowi.

Myślę, że marszałek się ucieszy z tylu ciepłych słów, bo rzadko ktoś "do władzy w ten sposób". Gdyby potrzebował podziękować osobiście, to użyczę numer telefonu. A może ekspert Waligóra powie zdań kilka o dziesiątce laureatów?
Gratuluję zwyciężczyni, cieszę się, że skoro nie wygrał piłkarz, to przynajmniej piłkarka. Wprawdzie ręczna, ale to nasza rodzina sportów zespołowych. Wydaje mi się, że ten sukces potwierdza, że gry zespołowe najbardziej elektryzują kibiców. Lubelskie zawodniczki mają tyle sukcesów, że ten triumf nie musi dziwić. Zresztą widziałem, że doceniono je także grupowo, za mistrzostwo Polski. No i pan prezes Wilczek został człowiekiem roku. Nie ma co z dyskutować z takim wyborem, jak Sabina Włodek.

Reszta?
Resztę zostawiam kibicom, czytelnikom.

Wiesz jaka w tym roku szykuje nam się rocznica?
Wiem. Wiem o co pytasz. 30 lat temu wprowadzałem Motor do pierwszej ligi.

A po trzydziestu latach Twoi następcy muszą go "wyprowadzić", i to na trzeci szczebel rozgrywek.
Różne są formy... obchodzenia jubileuszu. Żal i tyle. Ja jestem za daleko od tego klubu, żeby osądzać, szukać winnych. To jest wina zbiorowa. Ze swojej perspektywy mogę tylko głośno zastanowić się: jak do tego dopuszczono?! I to w czasach, w których na futbol stawia coraz więcej miast, kiedy będziemy mieli w Polsce EURO. Słyszałem, że ma powstać duży stadion w Lublinie. Jeśli tak, to dla kogo? Jeśli znajdą się pieniądze i to wielkie, 200 mln zł na stadion, to natychmiast trzeba znaleźć 2-3 miliony, żeby uporządkować wszystko w Motorze, zbudować nowe struktury, także personalne. I próbować budować wielką polską piłkę w Lublinie. Jeśli ma być inaczej, to ja… tego wszystkiego nie rozumiem.

Spotkamy się w okolicach maja-czerwca na jubileuszu awansu do ekstraklasy Motoru ’80?
Przecież już kiedyś obiecałeś, że przyłożysz rękę do tego, żebyśmy się mogli w Lublinie spotkać. Trzymam za słowo, chętnie zobaczę jak kilku chłopców z tamtych lat dziś wygląda, mam nadzieję, że wymyślimy wspólnie coś dla kibiców. Nawet na gali jeden z gości zagadnął mnie, że mnie pamięta z tamtych dobrych czasów. Teraz to i ja jego zapamiętam, choć go przecież wcześniej nie znałem. Charakterystycznie się nazywa: Jan Pietrzak. Ale to nie był ten z kabaretu.

Taaak, "kabaret" to my mamy wystarczający w lubelskim futbolu od lat...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski