Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wciąż dużo dymu tytoniowego nad Polską. Jak to zmienić? Świat zna sposoby

Zbigniew Bartuś
Po latach spadku spożycia papierosów, spowodowanego zaostrzeniem przepisów unijnych, wzrostem cen i modą na zdrowy tryb życia, liczba osób sięgających po tradycyjne wyroby tytoniowe przestała w Polsce maleć. Jak wiadomo, dym papierosowy ma bardzo negatywny wpływ nie tylko na zdrowie samych palaczy, ale i ich otoczenia. Niepokoi szczególnie „moda na dymka” wśród części ludzi młodych, szczególnie tych posiadających małe dzieci. Tzw. bierne palenie ma w tym przypadku wyjątkowo złe skutki.

Według ostatnich badań CBOS, palacze stanowią wciąż aż 26 proc. dorosłych Polaków. 82 proc. palaczy pali regularnie, a do okazjonalnego dymka przyznaje się 18 proc. „Jest to dokładnie taki sam wynik jak w 2012 r.” – zauważa CBOS.

Podczas tegorocznej debaty w Głównym Inspektoracie Sanitarnym dr Mateusz Jankowski z Polskiego Towarzystwa Chorób Płuc zauważył, że po papierosy sięga coraz więcej młodych Polek, a szef GIS Jarosław Pinkas podkreślił, że choroby odtytoniowe to ogromny koszt dla Narodowego Funduszu Zdrowia i wszystkich, którzy płacą składki zdrowotne. Jak dodał, 80 proc. wszystkich chorób w Polsce to choroby związane z naszymi nawykami, w tym także te związane z paleniem tytoniu.

Jak temu przeciwdziałać (ale skutecznie)

Naukowcy oraz działacze organizacji walczących o świat bez tytoniowego dymu przyznają od pewnego czasu, że wśród aktywnych palaczy istnieje znaczna – bo około 20-, a nawet 30-procentowa – grupa osób, które w żadnych warunkach nie rzucą nałogu. Nie potrafią lub nie chcą. Liczne badania, obserwacje i analizy, prowadzone także w Polsce, dowiodły, że jakiekolwiek próby perswazji, restrykcji (kampanie informacyjne na temat szkodliwości, napisy i fotografie na pudełkach, obciążenia podatkowe skutkujące windowaniem cen, tragiczne doświadczenia bliskich i znajomych związane z paleniem) nie przynoszą w tym wypadku efektów. Równocześnie w każdej społeczności istnieje spora, kilkunastoprocentowa grupa osób skłonnych sięgać po używki, w tym wyroby tytoniowe.

Dysponując tą wiedzą, coraz liczniejsi specjaliści doradzający rządom, jak ograniczyć palenie, apelują, by odejść od dotychczasowej strategii „rzuć palenie lub umieraj”, bo jest ona nieskuteczna. W przypadku szczególnie zatwardziałych palaczy proponują modyfikację strategii na „rzuć lub spróbuj czegoś mniej szkodliwego dla ciebie, twych bliskich i otoczenia”. Celem jest całkowite wyeliminowanie dymu tytoniowego ze współczesnego świata.

Fachowcy zastrzegają, że owa zmodyfikowana strategia musi być wdrażana przy utrzymaniu zakazów, restrykcji i kampanii zdrowotnych, pod ścisłą kontrolą instytucji odpowiedzialnych w danym kraju za zdrowie publiczne.

Ta rewolucyjna zmiana w podejściu do nałogu, dająca nadzieję na całkowite wyeliminowanie dymu tytoniowego, nie byłaby możliwa bez zaawansowanych prac naukowych nad tzw. nowatorskimi (bezdymnymi) wyrobami tytoniowymi takimi jak podgrzewacze tytoniu. Przeprowadzone dotąd analizy i badania kliniczne wskazują, że wyroby te zawierają o ponad 90 proc. mniej szkodliwych substancji niż tradycyjne papierosy. Co więcej, o ile wyroby tradycyjne, spalane przez palaczy, mają silny wpływ na otoczenie (co powoduje wspomniane bierne palenie), to produkty nowatorskie, w których tytoń jest podgrzewany, są całkowicie bezdymne, Sprawia to, że jedno z najbardziej uciążliwych zjawisk, towarzyszących używaniu tytoniu, wraz z nowatorskimi produktami odchodzi w przeszłość.

Pora zmienić podejście. Także w Polsce

Mówi się o tym coraz głośniej na całym świecie, mówiono też podczas tegorocznego Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. W panelu „Harm reduction – z najmniejszą szkodą” prof. Bartosz Łoza, kierownik Kliniki Psychiatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, prezes Polskiego Towarzystwa Neuropsychiatrycznego, stwierdził wprost, że w procesie przestawiania nałogowych palaczy z tradycyjnych papierosów na inne formy - nowatorskie produkty nie mają dziś znaczącej konkurencji.

Badania kliniczne w tym zakresie pokazały, że podgrzewacze tytoniu są tutaj najskuteczniejsze – podkreślił. I wyjaśnił: „Dlaczego ludzie w ogóle przyjmują nikotynę? Bo zapalenie papierosa jest po prostu przyjemne. W dodatku jeśli dzisiaj do lekarza zgłosi się pacjent deklarujący, że chce rzucić palenie, to poza powiedzeniem ‚brawo, to dobra decyzja’, niewiele możemy mu zaoferować”.

Zwrócił uwagę, że Narodowy Fundusz Zdrowia wydaje na walkę z nikotynizmem… 1 mln zł rocznie. Brakuje też poradni antynikotynowych. - Zarazem większość dostępnych metod pomocnych w rzucaniu palenia ma skuteczność równą placebo. Trwałość tych metod jest także równa placebo. To oznacza, że mamy do czynienia z globalną iluzją. Czas z tym skończyć – podkreślił profesor.

I dodał, że w wielu krajach (np. w Wielkiej Brytanii) położono nacisk na tzw. tobacco harm reduction, czyli redukcję szkód wywołanych paleniem. W tych krajach nie tylko toczy się publiczna dyskusja na ten temat, ale też trwają prace nad regulacjami i innymi rozwiązaniami, które pozwolą skutecznie ograniczać wpływ nikotynizmu na zdrowie, a nie z nim walczyć. Podstawowym narzędziem mają być (albo już są) właśnie bezdymne produkty tytoniowe.

Wyniki badań są tu jednoznaczne: przejście od palenia do stosowania nikotyny powoduje redukcję ekspozycji na toksyczne składniki dymu papierosowego na poziomie 90-95 proc. – palacz przyjmuje o tyle mniej aldehydów, cyjanków i tym podobnych szkodliwych substancji – argumentował profesor.

Powołał się też na badania przeprowadzone w USA, które wykazały, że tzw. nowatorskie wyroby tytoniowe są pomocne w rzucaniu palenia w ogóle. Są przy tym zdecydowanie skuteczniejsze niż dotychczasowe metody, co przyznała – znana z bardzo restrykcyjnego podejścia do wyrobów tytoniowych – tamtejsza rządowa Agencja Żywności i Leków (FDA), zezwalając 30 kwietnia tego roku na sprzedaż podgrzewacza tytoniu IQOS w Stanach jako produktu „właściwego do ochrony zdrowia publicznego”.

W swym stanowisku FDA zaznaczyła, że produkty te nie są wolne od ryzyka, ale wytwarzają „mniej lub niższe poziomy niektórych substancji szkodliwych niż papierosy”. Zaznaczyła również, że dostępne dane wskazują, iż „prawdopodobieństwo używania ich przez osoby niepalące, w tym młodzież, jest niskie”.

To jest zmiana cywilizacyjna, dotyka zmiany nawyków palaczy. Niestety, w Polsce nie ma programu redukcji szkód. Nowelizacja ustawy antynikotynowej tak naprawdę pogorszyła sytuację palaczy w wielu aspektach, np. znowu wprowadzono palarnie na oddziałach psychiatrycznych. W Polsce nie prowadzi się obecnie własnych badań na temat NWT, a to błąd. Wniosek? Zacznijmy wreszcie i dyskusję i badania” – skwitował profesor Łoza.

Co doprowadziło do szybkiego spadku spożycia papierosów w Japonii?

Świat specjalistów walczących o świat bez dymu dostał właśnie do ręki kolejne mocne argumenty, w postaci wyników badań opublikowanych i omówionych na łamach Brytyjskiego Magazynu Medycznego Tobacco Control. Badania zostały przeprowadzone przez naukowców w 11 z 12 regionów Japonii, na terenie których mieszka 99 proc. populacji tego kraju i sprzedaje się 72 proc. papierosów. Dane zostały zebrane z punktów sprzedaży detalicznej w latach 2014 – 2018. Podstawowy wniosek: przed wprowadzeniem w Japonii nowatorskich produktów, czyli podgrzewaczy tytoniu, sprzedaż i spożycie tradycyjnych papierosów spadały ledwo-ledwo, bo w tempie 1,8 proc. na rok. Po wprowadzeniu rewolucyjnych podgrzewaczy tytoniu ów spadek przyspieszył do 9,5 proc. rocznie.

Autorzy naukowego opracowania zastrzegają, że odbyło się to „bez jakiejkolwiek zmiany w narodowej strategii zdrowia i polityce dotyczącej kontroli wyrobów tytoniowych”. Wpływu na tę korzystną z punktu widzenia zdrowia Japończyków zmianę nie miały ani ceny nowatorskich produktów (zbliżone do cen przeciętnej paczki tradycyjnych papierosów), ani inne alternatywy, bo ich spożycie jest w Kraju Kwitnącej Wiśni śladowe w porównaniu z podgrzewaczami tytoniu. Zaprowadziło to naukowców do jednoznacznego wniosku: znaczące przyspieszenie spadku sprzedaży i używania tradycyjnych papierosów jest efektem wprowadzenia na rynek podgrzewaczy tytoniu.

W opinii naukowców, wpływ na to mogła mieć świadomość konsumentów, iż – jak wynika z wielu niezależnych raportów - „w wytwarzanym przez pogrzewacze aerozolu stwierdzono zdecydowanie niższe poziomy toksycznych substancji niż dymie konwencjonalnych papierosów”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści (5) - oszustwo na kartę NFZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wciąż dużo dymu tytoniowego nad Polską. Jak to zmienić? Świat zna sposoby - Dziennik Polski

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski