Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Weekend z florystyką. Co łączy kwiaty, rower i chrzan

Sylwia Hejno
Przykład kostiumu z użyciem naturalnych elementów
Przykład kostiumu z użyciem naturalnych elementów Paweł Adamiec
Florystyka nie ma ograniczeń, można użyć zarówno babcinych skarbów ze strychu, jak i tego, co znajdziemy pod nogami w parku. - Kontakt z roślinami ma w sobie coś tak niezwykłego, że chcemy go więcej - mówi Paweł Adamiec.

Wykładowca w Instytucie Architektury Krajobrazu KUL znany jest m.in. z fotografii, w których ważną rolę odgrywają kostiumy, które wykonuje osobiście, z naturalnych, znalezionych materiałów. Jest także pomysłodawcą i dyrektorem festiwalu „Weekend z florystyką”, który odbędzie się między 27 a 28 kwietnia w Centrum Spotkania Kultur.

Kiedy zaczęła się twoja fascynacja przyrodą?

Już gdy byłem dzieckiem i bawiłem się pod balkonem. Znosiłem okoliczne rośliny i sadziłem, pielęgnowałem, z różnym skutkiem. Czasem dostałem jakąś sadzonkę w prezencie od kogoś. Zakładałem też roślinne terraria, po których wędrowały ślimaki. Mnóstwo czytałem, uczyłem się o naturze już w podstawówce, eksperymentowałem. Pamiętam genialnie napisane książki do biologii, dosłownie je pochłaniałem. Mam je zresztą do tej pory, jak je porównuję do dzisiejszych podręczników, to nie dziwię się, gdy dzieciakom nie chce się uczyć.

Były mody na różne zbieractwa: kapsli czy obrazków. Co kolekcjonowałeś?

Miałem całe segregatory wypełnione gazetami przyrodniczymi. Szczególnie szalałem na punkcie „Magii roślin”, to było bardzo porządne czasopismo, z którego mnóstwo się dowiedziałem. Kupowałem każdy numer, aż w końcu moja mama mi zabroniła. Oczywiście robiłem to nadal, aż w końcu pani z kiosku się wygadała...

Jesteś nałogowym zbieraczem?

Zawsze staram się odzyskiwać materiały. Nawet gdy kupuję liczi, to jak je zjem, to resztkę odkładam na balkon, suszę, a potem wykorzystuję. Podobnie np. z pistacjami. Każdy spacer, każdy wyjazd wiąże się z myśleniem pod kątem potencjalnych materiałów. Z tym bywa zabawnie za granicą, bo celnicy patrzą podejrzliwie na faceta, który przewozi, dajmy na to, dwadzieścia owoców eukaliptusa. W naturze jest mnóstwo rzeczy, które można wykorzystywać na wiele sposobów. Na przykład korę wspomnianego eukaliptusa czy pędy arukarii albo fragmenty palm, które w innych krajach leżą na ulicach.

We florystyce istnieje pojęcie śmieci?

Na weekendzie z florystyką będziemy się starali pokazać, że nie. Wychodzimy od upcyclingu, czyli wykorzystywania materiałów odpadowych jako coś nowego. Na przykład drewniana paleta może stać się designerskim meblem. Plant upcycling to zastosowanie w ten sposób roślin. Rzuciłem te dwa hasła swoim studentom. Szukali wszystkiego, co mają w piwnicach i na strychach, co można odzyskać i skomponować z roślinami. Jednym z takich materiałów jest bielony chrzan. Ale pojawiają się także zniszczone spodnie, stary stojak na przyprawy, koła rowerowe, telewizor, krzesło czy babcine walizki. Mnóstwo elementów znaleźliśmy na naszym kampusie: patyków, skrzydlaków klonów czy jesionów, czyli tzw. nosków - to wszystko są znakomite florystyczne materiały, które są w zasięgu ręki.

No dobrze, a co z florystyką mają wspólnego stare spodnie czy rower?

Jeżeli mówimy o florystyce jako sztuce, to ona nie ma granic. Może to być praca minimalistyczna. np. roślina w fiolce, jak i pokaźna, floralna instalacja w przestrzeni publicznej. Wszystko zależy od kreatywności twórcy. W zeszłym roku ludzie bardzo się dziwili, że florystyka to tak szerokie pojęcie, wiele prac ich zaskoczyło. Zwykle kojarzy się z bukietami, a to także aranżacje pomieszczeń czy przestrzeni publicznych. Floryści muszą podążać za zmianami trendów w różnych dziedzinach, florystyka miesza się np. z architekturą krajobrazu czy historią sztuki. To niezwykle szeroka i często niedoceniana dziedzina, wokół której narosło wiele stereotypów.

Że to zajęcie dla kobiet?

Na przykład. Tymczasem wśród florystów, w tym tych uznanych, odnajdziemy naprawdę mnóstwo mężczyzn.

To także dziedzina stosunkowo nowa.

Florystyka stała się modna gdzieś po 2000 r. Wcześniej w powszechnej świadomości istniało bukieciarstwo czy kwiaciarstwo, które zaczęły się kształtować w Polsce w latach 60. Czyli robienie bukietów czy wiązanek na zlecenie. Później dołączył do tego aspekt artystyczny, florysta zaczął się stawać kimś docenianym. Ale chciałbym podkreślić, że darzę wielkim szacunkiem tych, którzy wstają o świcie, ciężko fizycznie pracują i starają się zaoferować swoim klientom coś wartościowego. Ten fach ogólnie jest naprawdę wymagający, wymaga też masy wiedzy, trzeba znać się na wszystkim: na roślinach, kompozycji, na biznesie i jeszcze umieć porozmawiać z klientem, czasem go do czegoś przekonać.

Jako architekt krajobrazu marzysz, by wprowadzić więcej przyrody do miasta?

Tak, to nasz ukryty przekaz. Kontakt z roślinami, nawet takimi w wazonie, ma w sobie coś tak niezwykłego, że chcemy go więcej. Mam nadzieję, że obudzimy w mieszkańcach potrzebę natury.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski