Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiatraki w gm. Parczew: Jeszcze nie pracują, a już mają problemy

Piotr Nowak
Piotr Nowak
Dwie elektrownie wiatrowe w miejscowościach Jasionka i Wierzbówka stoją już od kilku miesięcy. Ostatnio pojawiła się oferta sprzedaży jednej z nich.

Wiatraki położone w gminie Parczew jeszcze nie dostały zgody na produkcję energii, a już wywołały protesty części mieszkańców. Jednocześnie nadzór budowlany i prokuratura sprawdzają, czy obiekty powstały zgodnie z prawem, a firmy, które wznosiły wiatraki, domagają się pieniędzy. Tymczasem na portalach aukcyjnych pojawiła się oferta sprzedaży jednej z instalacji.

„Turbina jest do sprzedaży bez wieży. Cena łącznie z kosztami transportu netto 275 tys. euro” - czytamy na jednej ze stron. Po przeliczeniu na złotówki daje to kwotę 1,18 mln zł. Skontaktowaliśmy się z osobą, która zamieściła ogłoszenie. Twierdzi, że turbina nie należy do spółki Eko Farm, która prowadzi inwestycję w Parczewie, ale do niemieckiej firmy, której nie zapłacono za sprzęt. - Oferta jest jak najbardziej prawdziwa - podkreśla mężczyzna, który woli pozostać anonimowy.

- To oszust, który podszywa się pod właściciela - twierdzi Andrzej Ch., pełnomocnik spółki Eko Farm. - Dostawca chce nas przymusić w sposób bezprawny wystawiając ofertę sprzedaży naszego wyposażenia - dodaje.

W rozmowie przyznaje, że istotnie, firma zwlekała niemieckiemu dostawcy z zapłatą 15 tys. euro, ale z powodu wad turbiny. Za naprawę Eko Farm miał zapłacić 200 tys. zł. Teraz pełnomocnik niemieckiej firmy próbuje odzyskać swoje pieniądze poprzez sprzedaż turbiny. W rozmowie z Kurierem Ch. zaznacza, że to nie będzie potrzebne, bo kwota zostanie zapłacona.

Pełnomocnik Eko Farm prowadził też interesy w Wielkopolsce. Jak dowiedzieliśmy się w jednym z tamtejszych sądów, w styczniu roku uprawomocnił się wyrok karny z 19 lipca ub.r.

- W ocenie sądu Andrzej Ch. wyprowadził nierzetelne faktury za usługę budowy garażu, podczas gdy faktycznie nie miała ona miejsca - mówi sędzia Marek Ziółkowski z Sądu Okręgowego w Koninie. Wśród zarzutów znalazło się doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem (m.in. art. 286 i 273 kodeksu karnego).

Zasądzono grzywnę w wysokości ponad 4 tys. zł, zapłatę 44 tys. zł na rzecz Urzędu Skarbowego oraz sześć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Zapytaliśmy o tę sprawę Ch. Stwierdził, że od wyroku będzie się odwoływał. Dodał też, że sprawa dotyczy jego prywatnej działalności i nie należy jej łączyć z firmą.

Przedsiębiorcy czekają na zapłatę
Nieczyste konto ma natomiast spółka powiązana z Eko Farm, firma A. To właśnie ona zawarła umowy z dostawcami i podwykonawcami przy budowie wiatraków w Parczewie, pomimo, że inwestycję prowadziła spółka Eko Farm. Co ciekawe, prezes A., prywatnie rodzina Andrzeja Ch., usłyszała w ubiegłym roku wyrok za poświadczenie nieprawdy. W związku z tym musiała zostać wykreślona z zarządu spółki.

Kolejny prezes, po tym jak do sądu zgłosili się wierzyciele z wnioskiem o upadłość A., został w ekspresowym tempie odwołany ze stanowiska. W efekcie A. pozostała bez zarządu, co uniemożliwia rozpoczęcie postępowania upadłościowego.

W sprawie spółki A. postępowanie sprawdzające prowadzi warszawska prokuratura. Śledczy sprawdzą, czy władze firmy doprowadziły swoich wierzycieli do niekorzystnego rozporządzenia swoim mieniem. Pod lupą śledczych jest także Eko Farm i wiatraki na Lubelszczyźnie.

- Postępowanie w sprawie naruszenia prawa budowlanego nadal jest w toku. Natomiast postępowanie dotyczące ewentualnego przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych zostało umorzone wobec braku znamion czynu zabronionego. Decyzja jeszcze nie jest prawomocna - informuje Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Obecnie Eko Farm wycenia swój dług wobec podwykonawców na około 420 tys. zł. Zdaniem przedsiębiorców, z którymi rozmawialiśmy, należności są trzy razy większe. Ostatnio nowym właścicielem Eko Farmu została spółka zarejestrowana w styczniu 2017 r. Jej szefem jest były prezes Eko Farmu. Co ciekawe, kapitał zakładowy spółki, która została właścicielem farmy wiatrowej wartej miliony złotych wynosi 5 tys. zł.

Z rozmów z wierzycielami wynika, że coraz bardziej obawiają się, czy odzyskają swoje pieniądze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski