Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Puławy wiosną wciąż niepokonana. Biało-niebiescy pokonali u siebie Hutnika Kraków

Marcin Puka
K. Kurzępa
Piłkarze trzecioligowej Wisły po dwóch pierwszych tegorocznych wyjazdowych meczach o punkty (wywalczyli w nich cztery "oczka") wreszcie zagrali u siebie. Powrót do Puław był udany, ponieważ miejscowi okazali się lepsi od Hutnika Kraków, zwyciężając 2:0. Tym samym biało-niebiescy minęli sobotniego rywala w tabeli. Co prawda, obydwie ekipy mają po 38 punktów, ale "Duma Powiśla" ma lepszy bilans bezpośrednich spotkań.

Starcie z Puławach miało być hitem 20. kolejki, ponieważ zmierzyły się ze sobą dwie drużyny z czołówki tabeli. Wiślacy zajmowali piątą lokatę, a krakowianie jeszcze przed poprzednią serią gier byli liderem tabeli. Niespodziewanie jednak przegrali przed własną publicznością z innym zespołem z naszego regionu, Podlasiem Biała Podlaska i spadli na najniższy stopień podium.

"Duma Powiśla" w starciu z beniaminkiem nie mogła zaprezentować się w najsilniejszym składzie. Decyzje odnośnie występu kilku zawodników zapadły kilka godzin przed meczem. Kontuzja wykluczyła z gry m.in. Krystiana Putona. Dobrą wiadomością dla puławskich kibiców był fakt, że uraz wyleczył obrońca Mateusz Pielach. Kapitan zespołu pojawił się nawet w wyjściowej jedenastce.

Początek spotkania był wyrównany, ale pierwsi groźnie zaatakowali miejscowi. W 3. min. ładną szarzą popisał się Michał Zuber, ale jego strzał z około 11 metrów był zbyt lekki, żeby zaskoczyć Mateusza Zająca.

Z czasem przeważać zaczęła Wisła. Natomiast Hutnik nastawił się na uważną grę w defensywie i wyprowadzaniu szybkich kontr. Jednak obydwie ekipy długo nie potrafiły stworzyć akcji pachnącej golem.

W 15. min. biało-niebiescy objęli prowadzenie. Sytuację sam na sam z bramkarzem ekipy z Krakowa wykorzystał Szymon Stanisławski. Co ciekawe, ten sam zawodnik strzelił jedynego gola w starciu obydwu ekip w rundzie jesiennej trwającej kampanii.

Zespół z Lubelszczyzny nie zadowolił się skromnym prowadzenie. Co prawda po uderzeniu Łukasza Kacprzyckiego z woleja, piłka przeszła obok bramki, ale po kolejnej akcji, tym razem ze stałemu fragmentu gry, znalazła się w siatce. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Piotra Zmorzyńskiego celną "główką" popisał się Arkadiusz Maksymiuk.

Ten ostatni mógł podwyższyć wynik w 28. min., ale kolejny jego strzał głową był minimalnie niecelny. Identycznie było po uderzeniach nogą Zubera i Kacprzyckiego. Po pierwszej połowie Wisła prowadziła 2:0. Zasłużenie, ponieważ przyjezdni praktycznie ani razu nie stworzyli niebezpieczeństwa pod bramką przeciwnika.

Po zmianie stron (Leszek Janiczak, trener ekipy z Grodu Kraka dokonał dwóch zmian w składzie) goście próbowali zdobyć kontaktowe trafienie, jednak puławianie nie pozwalali im na zbyt wiele. A gdy już oddali celny strzał to na posterunku był Paweł Socha. Tak było chociażby w 53. min., kiedy to golkiper Wisły złapał piłkę po próbie Błażeja Radwanka. W odpowiedzi Zająca ponownie chciał zaskoczyć Zuber, jednak bez rezultatu.

W 74. min. dobrą okazję miał Iwan Litwiniuk. Rezerwowy tego dnia zawodnik biało-niebieskich posłał piłkę tuż nad poprzeczką bramki Hutnika.

Od 82. min. goście musieli grać osłabieniu. W ciągu kilkudziesięciu sekund drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Mateusz Reczulski. Miejscowi od razu starali się to wykorzystać, lecz z rzutu wolnego nieznacznie celu chybił Kacprzycki. Za chwilę ten ostatni przegrał pojedynek oko w oko z Zającem. Rezultat spotkania już się nie zmienił (a przed taką szansą stawali Pielach oraz Krystian Żelisko) i trzy punkty zostały w Puławach.

Następna seria spotkań zaplanowana jest na weekend 30-31 marca. W niedzielę (godz. 15) Wisła zmierzy się na wyjeździe z walczącym o utrzymanie Sokołem Sieniawa.

Wisła Puławy - Hutnik Kraków 2:0 (2:0)
Bramki: Stanisławski 15, Maksymiuk 24
Wisła: Socha - Król, Poznański, Pielach, Barański, Skałecki (78 Supryn), Maksymiuk, Zmorzyński (61 Litwiniuk), Zuber (90 Popiołek), Kacprzycki (86 Chudyba), Stanisławski (88 Żelisko)
Hutnik: Zając - Jaklik, Ptak (46 Antoniak), Bienias (46 Nowak), Świątko, Tetych, Radwanek (69 Marszalik), Linca (86 Broda), Reczulski, Świątek, Sobala (69 Matysek)
Żółte kartki: Skałecki, Pielach, Stanisławski - Bienias, Reczulski
Czerwona kartka: Reczulski 82 min. (za drugą żółtą kartkę)
Sędziował: Konrad Tomczyk z Przeworska
Widzów: 300

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski