Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Właściciel Motoru Lublin: Po awansie do ekstraklasy będą kolejne wzmocnienia

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
- Deklaracje oficjalnie padły. Walczymy w tym roku o ekstraklasę i nie ma odwrotu - mówi na starcie piłkarskiej wiosny Zbigniew Jakubas, większościowy udziałowiec Motoru Lublin.

Po raz ostatni Motor występował w ekstraklasie w 1992 roku. Obecny sezon ma zakończyć się powrotem po 32 latach lubelskiej drużyny do piłkarskiej elity.

- Za trzy miesiące chciałbym świętować awans do ekstraklasy. A potem pójdziemy dalej. Nie ma co się zatrzymywać. Jest powiedzenie, że jak się zatrzymujesz, to inni cię wyprzedzają. Trzeba więc ciągle uciekać szybciej, niż peleton podążający z tyłu. Jeżeli wejdziemy do ekstraklasy, to pójdziemy od razu dalej ze wzmocnieniami. Żeby się nie zatrzymywać. Mamy zaplecze i mamy trenera, który wie co robi - twierdzi Zbigniew Jakubas.

W osiągnięciu celu mają pomóc nowi zawodnicy. Zimą Motor pozyskał czterech graczy: Pawła Stolarskiego, Kamila Kruka, Jacques’a Ndiaye i Samuela Mráza. - Są to zawodnicy ekstraklasowi i takie mają wynagrodzenia. Pozyskaliśmy wspaniałych zawodników, a trener motywuje wszystkich w sposób niebywały. Sam też ciężko pracuje i tego wymaga od zawodników. Stworzył atmosferę, która procentuje - podkreśla biznesmen.

To nie jest gra dla grzecznych dzieci

Za projekt odpowiada Goncalo Feio, chociaż rok temu przyszłość Portugalczyka w Motorze była niepewna. W poniedziałek na stronie klubowej ukazały się przeprosiny trenera wobec byłego prezesa Pawła Tomczyka oraz rzecznik prasowej, Pauliny Maciążek. To efekt kar nałożonych na Feio przez Najwyższą Komisję Odwoławczą PZPN w związku z wydarzeniami z marca 2023 roku.

Zbigniew Jakubas opowiedział się wówczas po stronie portugalskiego szkoleniowca. - Najłatwiej byłoby wtedy powiedzieć, że płynę z prądem. Ale ja nie jestem taką osobą. Piłka nożna, to nie jest sport dla grzecznych dzieci. To nie jest opera ani teatr. Tu są emocje i w takich sytuacjach trzeba wytrzymać. Czasami zejść sobie z drogi, poczekać. Po przegranym meczu każdy się frustruje i wkurza - komentuje biznesmen.

Brakowało drużyny

Właściciel Motoru zatrzymał trenera, ale też wyciągnął wnioski. - Trener potrzebuje wsparcia, merytorycznej dyskusji, a nie prezesa, który będzie się z nim kłócił. Tak, jak Paweł Tomczyk. Te emocje zbierały się przez parę miesięcy i w końcu wybuchły awanturą. Pamiętam pierwszy mecz, na który zaprosiłem trenera Feio. Przegraliśmy wtedy z Wisłą Puławy 2:6, a trener podszedł i powiedział, że tutaj nie ma w ogóle drużyny. Było jedenastu piłkarzy biegających w tych samych koszulkach. Ale to nie była drużyna. To były szokujące słowa, ale prawdziwe. Trener jest w klubie o szóstej rano, zawodnicy od dziewiątej i spędzają w nim 8-9 godzin. Wszystko, co jest związane z piłką toczy się w klubie - podkreśla Jakubas.

Nietuzinkowy trener

Prezes Motoru chwali szkoleniowca za podejście do futbolu i dbanie o każdy szczegół. - Jeżeli piłka nożna ma się zmienić, to trzeba postawić na nietuzinkowych ludzi, którzy mają inne podejście do trenowania, taktyki, ustawienia, do wszystkiego. I ja to widzę obserwując, jak trenuje Goncalo. Nigdy nie odpuszcza żadnych, nawet drobnych rzeczy. My nigdy nie trenowaliśmy na zmarzniętym boisku. Pod balonem mamy temperaturę 10-12 stopni i praktycznie od miesiąca płyta była grzana. Zawodnicy wychodzą i mają normalne warunki. To, co się stało w Łęcznej, było wynikiem tego, że grali na zmarzlinie. Łatwo wtedy się poślizgnąć i potem takie są skutki - mówi Zbigniew Jakubas, nawiązując do urazu Egzona Kryeziu, kluczowego piłkarza Górnika, z okresu przygotowawczego.

Studnia bez dna

W tym roku Motor ma awansować do ekstraklasy, a co dalej? - Trener powiedział, że za cztery lata zagramy w Lidze Mistrzów. Ja w to wierzę - mówi biznesmen, zapowiadając, że jest gotowy nadal wydawać pieniądze na klub.

- Już teraz jesteśmy zorganizowani na wzór ekstraklasy. W Polsce może pięć klubów ma takie zaplecze i takie warunki stworzone, jak Motor. Ale jeżeli ktoś twierdzi, że piłka nożna jest biznesem, to znaczy, że nie wie o czym mówi. To jest studnia bez dna. W Polsce nie ma klubu, który jest na plusie. Nie ma klubu, w którym na przestrzeni 10 lat jego właściciel czy główny akcjonariusz, nie straciłby gigantycznych pieniędzy. Tak było z Wisłą Kraków, gdzie Cupiał stracił ponad 120 milionów euro w 18 lat. Wojciechowski na Polonii Warszawa stracił 109 milionów złotych. Ja w Motor i Akademię włożyłem do tej pory 60 milionów złotych. W Polsce nie ma szansy na odzyskanie tych środków. Nie mówmy o biznesie, to jest po prostu tylko i wyłącznie hobby. Ale mogę sobie na to pozwolić, bo mam zaplecze finansowe - twierdzi Zbigniew Jakubas.

emisja bez ograniczeń wiekowych

To był wieczór wyjątkowych emocji. Rozstrzygnęliśmy 62. Pleb...

Wyjątkowa galeria laureatów i gości 62. Plebiscytu Sportoweg...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski