W wyjściowej piątce mecz rozpoczął tym razem Mateusz Dziemba i kapitan czerwono-czarnych dał drużynie niezbędną energię. Gospodarze w pierwszych 10 minutach grali na dużej intensywności, dobrze dzielili się piłką, dominowali pod koszami, walczyli o każdą piłkę i trafiali. Po pięciu minutach prowadzili 15:7, a Dziemba miał na koncie już cztery punkty, trzy zbiórki i jedną asystę.
Kilkadziesiąt sekund później, po akcji 2+1 Dziemby, przewaga lublinian wzrosła do 11 punktów. Z boiska zszedł dopiero na kilka sekund przed końcem inauguracyjnej kwarty i w tym fragmencie meczu zapisał na swoje konto 10 punktów (trafiając wszystkie cztery rzuty z gry i jeden osobisty),
Drugą kwartę rozpoczęli zmiennicy i gracze z ławki nie potrafili utrzymać wysokiego poziomu gry. - Zazwyczaj dobrze zaczynamy mecz, ale jak robimy później zmiany, to zaczyna nam brakować zgrania. To było bardzo widoczne w drugiej kwarcie – mówi trener David Dedek.
Gospodarze szybko zaczęli tracić 14 punktową przewagę. W tej części szkoleniowiec Startu dwukrotnie brał czas, ale dodatkowe wskazówki nie pomogły jego drużynie. Pod koniec kwarty goście z Torunia wyszli na prowadzenie 43:40.
Na początku kwarty „trójkę” trafił jeszcze Dziemba, ale szybko złapał drugi faul i w tej części na parkiecie spędził jedynie 2,5 minuty. - Trzeci faul już w drugiej kwarcie wyeliminowałby go z gry przez część drugiej połowy, a tego nie chciałem. Przetrzymałem więc Mateusza na ławce, natomiast widać było, jak ważnym jest dla nas zawodnikiem i musi znaleźć sposób, żeby w pierwszej połowie grać bez popełniania tylu przewinień – twierdzi trener.
W pierwszej kwarcie Start rzucał ze skutecznością 65-procent. W drugiej, gdy przez większość czasu na boisku przebywali zmiennicy, gospodarze mieli skuteczność zaledwie 26-procent. - Nasz bilans podcina nam skrzydła. W sytuacjach, gdy mamy otwarte rzuty, nie trafiamy ich, ponieważ brak nam trochę pewności siebie – uważa szkoleniowiec.
Gracze z ławki w pierwszej połowie trafili tylko trzy z 14 rzutów z gry. Lublinianie stracili również przewagę w walce o zbiórki.
W trzeciej kwarcie nadal zawodziła skuteczność rzutowa czerwono-czarnych. Goście natomiast na początku trafili trzy razy zza linii 6,75m, a pod atakowanym koszem szalał Trevor Thomson. Przewaga torunian zaczęła rosnąć i po 25 minutach gry wynosiła 11 punktów (58:47). Przed ostatnią częścią Twarde Pierniki prowadziły 68:60.
W końcówce uaktywnił się Quenton De Cosey, z dystansu trafił Sharkey, a po akcji 2+1 Jimmy’ego Taylora Start w 36. minucie odzyskał prowadzenie – 75:74. W decydujących momentach dokładniejsi byli jednak goście, którzy na 24 sekundy przed końcową syreną wygrywali różnicą trzech punktów.
W ostatniej akcji Doron Lamb wchodził pod kosz, ale nie trafił. Piłka została jednak w rękach lublinian, a na boisko wszedł Dziemba, który w tym dniu najlepiej rzucał za trzy punkty. Piłka jednak nie powędrowała do niego, ponieważ na kolejny „wjazd” pod kosz zdecydował się Lamb. Ponownie bez powodzenia.
- Chcieliśmy penetrować i potem rzucić za trzy. Natomiast w pewnych sytuacjach, gdy zawodnik jest mocno zmęczony, może źle ocenić sytuację. Lepszą decyzją byłby rzut za trzy – mówi Dedek.
Do kolejnego meczu lubelska drużyna ma dziewięć dni (24 października w Gliwicach) i nie będzie to łatwy czas dla zespołu. - Na pewno potrzebne są jakieś zmiany – przyznał szkoleniowiec czerwono-czarnych.
Polski Cukier Pszczółka Start Lublin – Twarde Pierniki Toruń 83:85 (27:13, 13:30, 20:25, 23:17)
Start: Dziemba 18, Lamb 15, Taylor 14, Sharkey 13, DeCosey 11, Carter 6, Kostrzewski 2, Szymański 2, Jeszke, Pelczar. Trener: David Dedek
Twarde Pierniki: Thompson 23, Eads III 12, Cel 11, Watson 10, Kołodziej 9, Diduszko 8, Manigat 7, Samsonowicz 3, Janczak 2. Trener: Ivica Skelin
Sędziowali: Marek Maliszewski, Michał Proc, Tomasz Trybalski
Widzów: 800
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?