Wojewoda zapowiada na YouTube koniec „pedagogiki wstydu”

Przemysław Czarnek na swoim wideoblogu w serwisie YouTube zajął się ostatnio tematem edukacyjno - filmowym.

Zachwala tam film dokumentalny „Wszystko dla Polski - Powstanie Zamojskie 1942 - 1944”.

Pokazuje on tragiczne losy polskiej ludności zamieszkującej Zamojszczyznę w czasie II wojny światowej, a także walkę Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich na tym terenie.

Film powstał z inicjatywy Światowego Związku Żołnierzy AK Okręgu Zamość (na jego czele stoi Sławomir Zawiślak, poseł PiS), zrealizowała go TVP Lublin.

- Będzie pokazywany we wszystkich szkołach na terenie województwa lubelskiego. Już rozmawiałem z panią kurator - zapowiada Czarnek.

Wojewoda przedstawia też swój pogląd na temat polskiej kinematografii.

- Gdy Niemcy inwestowali w filmy o swojej historii, (...) pokazujące ich jako ofiary II wojny światowej (...) my inwestowaliśmy potężne publiczne pieniądze w filmy, które nas zohydzały - ocenia Czarnek.

W rozmowie z nami precyzuje, że chodzi np. o produkcje jak np. „Pokłosie” czy „Ida”.

- Teraz będziemy inwestować w filmy, które będą pokazywały naprawdę naszą historię i bohaterstwo naszych żołnierzy - zapowiada w filmie wojewoda. - Bo skończyła się pedagogika wstydu (...), którą narzuciła nam Gazeta Wyborcza, Tygodnik Powszechny i im podobni. Teraz mamy pedagogikę dumy - podkreśla.

Pytany przez nas o to, co dokładniej rozumie przez te pojęcia i czy jego zdaniem polscy nauczyciele źle uczą historii, mówiąc np. o wydarzeniach w Jedwabnem, wojewoda zapewnił, że nie o to mu chodziło.

- W ogóle nie mówiłem o szkole i nauczycielach. Miałem na myśli pewien nurt myślowy zwany pedagogiką wstydu, który przede wszystkim wskazuje na ciemne strony naszej historii i często je wyolbrzymia, a niekiedy fałszuje historię, każąc się następnie z niej rozliczać i za nią wstydzić - zaznacza. - Uważam, że za publiczne pieniądze powinny być kręcone przede wszystkim filmy, pokazujące te elementy naszej historii, z których możemy być dumni, a których jest po wielokroć więcej niż ciemnych kart. I przede wszystkim takie produkcje trzeba pokazywać uczniom, bo w naszej historii zdecydowanie więcej było cichych i głośnych bohaterów i patriotów, aniżeli morderców, zdrajców czy szmalcowników.

Celina Stasiak, szefowa ZNP w Lublinie przyznaje, że jest wypowiedzią wojewody zniesmaczona. - Rozumiem, że trzeba będzie teraz przedstawiać wersję historii pisaną przez PiS - komentuje.

- Zachęta co do filmu ze strony wojewody jest raczej antyzachętą, bo sugeruje wykorzystanie historii do doraźnych celów politycznych - ocenia pani Marzena, nauczycielka historii w jednej z lubelskich szkół. - Tymczasem na lekcjach historii dążymy do obiektywizmu, wykorzystując różnego typu źródła - zaznacza.

- Mówienie o tym, że po 1989 r. nie produkowano filmów o chwalebnej wojennej historii Polski może wskazywać na nieznajomość polskiej filmografii - ocenia prof. Mariusz Mazur z Zakładu Historii Najnowszej UMCS. - Wymienię tylko kilka: „Powstanie Warszawskie”, „Miasto 44”, „Katyń”, „Tajemnica Westerplatte”, serial „Czas honoru”. Istnieje również film na temat pacyfikacji i walk na Zamojszczyźnie: „Powstanie Zamojskie” z 2006 r. w reż. Mirosława Gronowskiego. Powstały dziesiątki filmów o powojennym podziemiu niepodległościowym, w tym robionych przez historyków IPN w Lublinie i lubelski oddział TVP. Dlatego mówienie - a szczególnie tu, w Lublinie - że tego typu filmów nie produkowano jest co najmniej niestosowne - uważa historyk.

Co na to kurator oświaty? - Jeszcze filmu nie oglądałam, ale wiem, że jest bardzo wartościowy. Oczywiście nie zamierzamy niczego narzucać, ale będziemy go polecali dyrektorom - zapowiada Teresa Misiuk.