Wspomnienia byłych więźniów, modlitwa ekumeniczna i składanie kwiatów przy mauzoleum z prochami pomordowanych - to były główne punkty programu 70. rocznicy likwidacji niemieckiego, nazistowskiego obozu na Majdanku. Uroczystości odbywały się przy mauzoleum z prochami pomordowanych.
Muzeum odwiedzili we wtorek ci, którzy przeżyli Majdanek. Do Lublina przyjechali m.in. byli więźniowie narodowości ukraińskiej i białoruskiej.
Nie zabrakło oczywiście Polaków. Władysław Obirek jest dzieckiem Zamojszczyzny, miał dziewięć i pół roku, kiedy w 1943 r. został w bydlęcym wagonie przywieziony na Majdanek. Razem z dwoma braćmi, siostrą i matką.
- Zanim nas wprowadzili do środka obozu, odbyło się oddzielanie kobiet od mężczyzn. Jęk, lament. Niemcy szczuli nas psami - opowiadał we wtorek Kurierowi.
Dziewięciolatek musiał zdjąć ubranie, w zamian dostał łachy, krótkie spodenki i koszulkę. Butów już dla niego zabrakło.
Matki z dziećmi zostały umieszczone na V polu. - Razem z nami siedziały Żydówki i Cyganki ze swoimi dziećmi. Niemki, jak się nudziły, urządzały sobie taką "zabawę": strzelanie do Żydówek jak do zajęcy - wspominał Władysław Obirek.
- Raz jedna Żydówka piekła kartofle. Nagle usłyszeliśmy strzały. Nastolatka ze strachu uciekła pod barak. Na tyle głęboko, że sama nie była potem w stanie stamtąd wyjść. Musieliśmy jej pomóc - kontynuował. Władysław Obirek do dziś pamięta smak tamtych kartofli.
Selekcja, czyli inny dzień z tamtych dni. Dziewięcioletni Władysław został wyznaczony do grupy, która szykowała się na roboty do III Rzeszy; siostra miała zostać w obozie. - Niepostrzeżenie przeciągnęła mnie na swoją stronę. Potem miałem jej to nawet za złe, bo u Niemca bym się chociaż mleka napił.
Grupa wysiedlonych z Zamojszczyzny została potem zamknięta w baraku, bez jedzenia i wychodzenia na zewnątrz.
- Cała nasza rodzina musiała się zmieścić na jednej pryczy. Ludzie leżeli też na ziemi. Wszędzie wszy, pluskwy. Kubeł na nieczystości zapełnił się w 20 minut. Potem jego zawartość się wylała - opowiadał były więzień Majdanka.
Najsłabsi zaczęli umierać. Ci, którzy wyglądali źle, byli przez wyznaczonych więźniów wynoszeni do baraku obok. I już nie wracali.
Mieczysław, brat pana Władysława, zachorował na tyfus.
- Jak Rosjanin zaczął go wyciągać za nogi do tego baraku dla umierających, to narobiłem krzyku. Zlitował się i go zostawił - wspominał Władysław Obirek.
Mieczysławowi pomógł zastępca kapo, bo dziewięcioletni Władysław przypominał mu syna.
- Napisał coś na kartce i kazał z nią pójść do kuchni. Dostaliśmy tam ćwiartkę wódki i dwie główki czosnku. Nie wiem, czy po tym, ale brat wyzdrowiał - dodał.
Rodzina Obirków została zwolniona z obozu około 10 sierpnia 1943 roku, w efekcie akcji prowadzonej przez Czerwony Krzyż. Na wolność wyszło wtedy 85 rodzin.- Moja mama ważyła tylko 25 kilogramów, ja miałem tyfus - podkreślał Władysław Obirek.
Podarunek dla muzeum
Państwowe Muzeum na Majdanku do dziś otrzymuje rzeczy poobozowe. Najczęściej przekazują je rodziny byłych więźniów. Krystyn Fok z Milanówka przywiózł we wtorek do Lublina grypsy, które jego matka wysyłała w czasie wojny z obozu na Majdanku.
Stefania Błońska (zm. w 2000 roku) została aresztowana w Warszawie, na Majdanek trafiła z Pawiaka. Pracowała w obozowym rewirze jako pielęgniarka. Była spikerką słynnego Radia Majdanek (audycje przygotowywane w baraku dla współwięźniarek, miały podtrzymywać na duchu).
- Grypsy znalazłem między innymi listami. Zaskoczył mnie szczególnie jeden, napisany na maszynie. Mama prosi w nim kogoś z Lublina o zdobycie lekarstw dla przyjaciółki - opowiadał we wtorek Krystyn Fok.
Spośród 150 tys. osób, które przeszły przez niemiecki, nazistowski obóz na Majdanku, zginęło ok. 80 tys. więźniów, w tym ok. 60 tys. Żydów. Obecnie o pamięć ofiar tego miejsca dba Państwowe Muzeum na Majdanku. Poobozowe obiekty, m.in. baraki III pola, stały się elementem muzealnej ekspozycji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?