Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wspomnienia z piekła. Władysław Obirek opowiada o obozie na Majdanku (ZDJĘCIA)

Małgorzata Szlachetka
Władysław Obirek, były wiezień niemieckiego, nazistowskiego obozu na Majdanku
Władysław Obirek, były wiezień niemieckiego, nazistowskiego obozu na Majdanku Małgorzata Genca
Władysław Obirek jest dzieckiem Zamojszczyzny, miał dziewięć i pół roku, kiedy w 1943 r. został w bydlęcym wagonie przywieziony na Majdanek. Od tamtych wydarzeń minęło 70 lat, ale nasz rozmówca opowiada o obozie ze szczegółami.

Wspomnienia byłych więźniów, modlitwa ekumeniczna i składanie kwiatów przy mauzoleum z prochami pomordowanych - to były główne punkty programu 70. rocznicy likwidacji niemieckiego, nazistowskiego obozu na Majdanku. Uroczystości odbywały się przy mauzoleum z prochami pomordowanych.

Muzeum odwiedzili we wtorek ci, którzy przeżyli Majdanek. Do Lublina przyjechali m.in. byli więźniowie narodowości ukraińskiej i białoruskiej.

Nie zabrakło oczywiście Polaków. Władysław Obirek jest dzieckiem Zamojszczyzny, miał dziewięć i pół roku, kiedy w 1943 r. został w bydlęcym wagonie przywieziony na Majdanek. Razem z dwoma braćmi, siostrą i matką.

- Zanim nas wprowadzili do środka obozu, odbyło się oddzielanie kobiet od mężczyzn. Jęk, lament. Niemcy szczuli nas psami - opowiadał we wtorek Kurierowi.
Dziewięciolatek musiał zdjąć ubranie, w zamian dostał łachy, krótkie spodenki i koszulkę. Butów już dla niego zabrakło.

Matki z dziećmi zostały umieszczone na V polu. - Razem z nami siedziały Żydówki i Cyganki ze swoimi dziećmi. Niemki, jak się nudziły, urządzały sobie taką "zabawę": strzelanie do Żydówek jak do zajęcy - wspominał Władysław Obirek.

- Raz jedna Żydówka piekła kartofle. Nagle usłyszeliśmy strzały. Nastolatka ze strachu uciekła pod barak. Na tyle głęboko, że sama nie była potem w stanie stamtąd wyjść. Musieliśmy jej pomóc - kontynuował. Władysław Obirek do dziś pamięta smak tamtych kartofli.

Selekcja, czyli inny dzień z tamtych dni. Dziewięcioletni Władysław został wyznaczony do grupy, która szykowała się na roboty do III Rzeszy; siostra miała zostać w obozie. - Niepostrzeżenie przeciągnęła mnie na swoją stronę. Potem miałem jej to nawet za złe, bo u Niemca bym się chociaż mleka napił.

Grupa wysiedlonych z Zamojszczyzny została potem zamknięta w baraku, bez jedzenia i wychodzenia na zewnątrz.

- Cała nasza rodzina musiała się zmieścić na jednej pryczy. Ludzie leżeli też na ziemi. Wszędzie wszy, pluskwy. Kubeł na nieczystości zapełnił się w 20 minut. Potem jego zawartość się wylała - opowiadał były więzień Majdanka.

Najsłabsi zaczęli umierać. Ci, którzy wyglądali źle, byli przez wyznaczonych więźniów wynoszeni do baraku obok. I już nie wracali.

Mieczysław, brat pana Władysława, zachorował na tyfus.

- Jak Rosjanin zaczął go wyciągać za nogi do tego baraku dla umierających, to narobiłem krzyku. Zlitował się i go zostawił - wspominał Władysław Obirek.

Mieczysławowi pomógł zastępca kapo, bo dziewięcioletni Władysław przypominał mu syna.

- Napisał coś na kartce i kazał z nią pójść do kuchni. Dostaliśmy tam ćwiartkę wódki i dwie główki czosnku. Nie wiem, czy po tym, ale brat wyzdrowiał - dodał.

Rodzina Obirków została zwolniona z obozu około 10 sierpnia 1943 roku, w efekcie akcji prowadzonej przez Czerwony Krzyż. Na wolność wyszło wtedy 85 rodzin.- Moja mama ważyła tylko 25 kilogramów, ja miałem tyfus - podkreślał Władysław Obirek.

Podarunek dla muzeum

Państwowe Muzeum na Majdanku do dziś otrzymuje rzeczy poobozowe. Najczęściej przekazują je rodziny byłych więźniów. Krystyn Fok z Milanówka przywiózł we wtorek do Lublina grypsy, które jego matka wysyłała w czasie wojny z obozu na Majdanku.

Stefania Błońska (zm. w 2000 roku) została aresztowana w Warszawie, na Majdanek trafiła z Pawiaka. Pracowała w obozowym rewirze jako pielęgniarka. Była spikerką słynnego Radia Majdanek (audycje przygotowywane w baraku dla współwięźniarek, miały podtrzymywać na duchu).

- Grypsy znalazłem między innymi listami. Zaskoczył mnie szczególnie jeden, napisany na maszynie. Mama prosi w nim kogoś z Lublina o zdobycie lekarstw dla przyjaciółki - opowiadał we wtorek Krystyn Fok.

Spośród 150 tys. osób, które przeszły przez niemiecki, nazistowski obóz na Majdanku, zginęło ok. 80 tys. więźniów, w tym ok. 60 tys. Żydów. Obecnie o pamięć ofiar tego miejsca dba Państwowe Muzeum na Majdanku. Poobozowe obiekty, m.in. baraki III pola, stały się elementem muzealnej ekspozycji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski