Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory samorządowe 2014: Kandydują zarówno na radnego jak i prezydenta

Aleksandra Dunajska
O prezydenturę w Lublinie bije się sześciu kandydatów. Czterech walczy też o mandaty radnych:
O prezydenturę w Lublinie bije się sześciu kandydatów. Czterech walczy też o mandaty radnych: Przemek Świderski/Archiwum DB
Większość kandydatów na prezydentów w regionie kandyduje też na radnych. Dla wsparcia list i na wszelki wypadek.

O prezydenturę w Lublinie bije się sześciu kandydatów. Czterech walczy też o mandaty radnych: Krzysztof Żuk (PO), Grzegorz Muszyński (PiS) i Marian Kowalski (RN) w sejmiku, a Piotr Kowalczyk (Wspólny Lublin) - w Radzie Miasta Lublin. Wszyscy są "jedynkami" na listach swoich partii.

Takie działanie nie jest niczym nowym, partie w każdych wyborach działają podobnie. Główny cel to poprawa wyniku całej listy, bo kandydat na prezydenta jest zwykle jedną z bardziej rozpoznawalnych twarzy na liście. Inny motyw to chęć zapewnienia sobie innego miejsca w samorządzie, na wypadek porażki w wyścigu o fotel włodarza miasta. Tylko czy działając w ten sposób kandydaci nie oszukują wyborców? - Absolutnie nie. Oczywiste jest, że chcę wzmocnić listę PiS do sejmiku. Ale cel numer jeden to prezydentura - zapewnia Grzegorz Muszyński.

Można to traktować jako nieuczciwość. Ale ograniczenie wykluczyłoby część osób z samorządu

Także Piotr Kowalczyk przyznaje, że ważne jest "pociągnięcie" listy. - Ale pamiętajmy, że aby prezydent mógł sprawnie rządzić, musi mieć wsparcie Rady Miasta.Kandydat na prezydenta, startując też do rady, buduje wynik swojego komitetu, a tym samym - swoją przyszłą skuteczność - przekonuje Kowalczyk. - Poza tym, jeśli nie powiedzie mi się w wyborach prezydenckich, będę mógł swój program realizować jako radny - dodaje.

Podobne sytuacje są we wszystkich dużych miastach w regionie. W Białej Podlaskiej kandydatów na prezydenta jest czterech, trzech ubiega się też o mandaty radnych. W Zamościu do Rady Miasta chce się dostać dwóch z czterech kandydatów na włodarza miasta. W Chełmie o fotel prezydenta walczy sześć osób. Cztery spośród nich są "lokomotywami" na listach swoich komitetów.

- Jeśli ktoś kandyduje do różnych szczebli samorządu, czyli np. na prezydenta i do sejmiku, może to wprowadzać zamęt w głowach wyborców. Ale w moim przypadku jest inaczej - podkreśla Agata Fisz, prezydent Chełma, starająca się o reelekcję i kandydatka na radną miejską. - Wzmacnianie listy uważam za swój obowiązek. Przecież, jeśli zostanę prezydentem, mandat w radzie i tak obejmie osoba z mojego komitetu.

Prof. Andrzej Podraza z Instytutu Nauk Politycznych KUL ocenia takie praktyki jako swoistą nieuczciwość. - Chociaż z drugiej strony prezydentem może zostać tylko jedna osoba. Gdyby wprowadzić ograniczenia w kandydowaniu, mogłoby się zdarzyć, że doświadczony samorządowiec zostałby z pracy w samorządzie wykluczony na cztery lata - mówi.

- Jeśli ktoś bardzo chce być w samorządzie, nie uważam, że powinno się ograniczać jego aktywność. Decyzje zostawmy wyborcom - dodaje prof. Marek Żmigrodzki, politolog z UMCS.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski