– Na pewno jesteśmy w lepszej dyspozycji niż na początku sezonu. Po drodze zmienił się nieco nasz skład i pod kątem charakterologicznym trafiliśmy z wyborami. Szkoda, że ciągle nam ktoś jednak wypada z powodu kontuzji i nie możemy pograć w pełnym składzie. Tego nam jeszcze brakuje – mówił przed meczem w Sosnowcu, gdzie odbywa się turniej finałowy, trener mistrzyń Polski z Lublina, Krzysztof Szewczyk.
Także i półfinale z Zagłębiem akademiczki były zmuszone zagrać w niekompletnym składzie. Na godzinę przed meczem klub poinformował, że nie wystąpią: szwedzka skrzydłowa Elin Gustavsson oraz dwie podkoszowe: Amerykanka Kyle Shook oraz Polka Emily Kalenik.
Na środku wystąpiła zatem 18-letnia Justyna Adamczuk, która w trakcie sezonu dostawała już jednak swoje minuty od trenera Szewczyka. Czy to w rozgrywkach krajowych czy euroligowych. I to właśnie ona otworzyła wynik sobotniego spotkania, dając przyjezdnym dwupunktowe prowadzenie (2:0). Adamczuk przebywała rzecz jasna na boisku dalej, ale więcej punktów już nie zdobyła. Co ważne dla przyjezdnych. była jednak ich najlepszą zawodniczką w elemencie zbiórek (13).
Chociaż rotacja w zespole z Lublina była wąska, to drużyna pokazała prawdziwy charakter. Po nieco ponad czterech minutach meczu, gdy do kosza trafiła Klaudia Wnorowska, 11:6 wygrywały sosnowiczanki. Najpierw dwoma oczkami odpowiedziała Bria Goss, a po niej trzy oczka dołożyła Aleksandra Zięmborska (11:11). Jak się później okazało obydwie, a oprócz nich jeszcze Veronica Burton, zostały bohaterkami sobotniej konfrontacji. Ostatnia z nich ustaliła wynik pierwszej odsłony, po której akademiczki prowadziły 21:17.
W kolejnej inicjatywa przeszła na stronę rywalek. Po akcji Jessiki January (łącznie 15 punktów, 9 zbiórek i 8 asyst) Zagłębie wyszło na plus jeden (26:25), natomiast kiedy akcję „2+1” przeprowadziła Quinn Urbaniak-Dornstauder było już 33:29. Przeciwniczki wygrywały w tej kwarcie nawet siedmioma oczkami, ale ostatecznie do szatni zespoły udały się przy różnicy czteropunktowej (40:36).
Wydawać mogłoby się, że czas będzie sprzymierzeńcem Zagłębia, ale z kłopotów kadrowych niemalże nic nie robiły sobie lublinianki. Trzecią odsłonę to one zwyciężyły dziesięcioma oczkami (20:10). Oprócz jednego trafienia Dominiki Fiszer, wszystkie były autorstwa tria: Goss-Burton-Zięmborska.
„Zięba” błyszczała niczym w jesiennych mistrzostwach świata U23 w koszykówce 3x3. Zwłaszcza w najtrudniejszych momentach meczu. A tych nie brakowało, choćby w ostatniej kwarcie. Lublinianki rozpoczynały ją przy prowadzeniu 56:50. Nieco ponad minuty potrzebowały jednak rywalki, aby to one wygrywały 57:56. Trener Krzysztof Szewczyk wziął czas.
Sytuację jego drużyny skomplikował też piąty faul Adamczuk, po którym w 34. minucie musiała opuścić plac gry. Gdy do końca zostało 150 sekund zza łuku trafiła Zoe Wadoux, a Zagłębie wygrywało 72:68. Znowu o przerwę na żądanie poprosił szkoleniowiec lublinianek.
Jego rady okazały się na wagę złota, bo już do końca punktowały tylko jego podopieczne. Seria 11-0 dała AZS-owi triumf i awans do finału, który odbędzie się w niedzielę o godzinie 15.
Polski Cukier AZS UMCS Lublin – MB Zagłębie Sosnowiec 79:72 (21:17, 15:23, 20:10, 23:22)
AZS: Zięmborska 28, Burton 21, Goss 20, Fiszer 6, Adamczuk 2, Ullmann 2, Jeziorna, Goszczyńska. Trener: Krzysztof Szewczyk
Zagłębie: Urbaniak-Dornstauder 19, January 15, Zempare 13, Wadoux 11, Marciniak, Jarząb 3, Wojtala 3, Czyżewska 2, Wnorowska 2. Trener: Jorge Aragones
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
