Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wystawa w Teatrze Muzycznym: Wenecki karnawał w obiektywie (recenzja)

Andrzej Z. Kowalczyk
Widzowie, którzy w sobotę wybrali się do Teatru Muzycznego na "La Traviatę" mieli owego wieczoru dodatkowy punkt programu. Prócz zobaczenia i wysłuchania trzech aktów wspaniałej opery Giuseppe Verdiego uczestniczyli także w otwarciu wystawy fotografii Emilii Kaczanowskiej "Buongiorno signora Maschera".

Rozliczne są na świecie tradycje zabaw karnawałowych, mniej lub bardziej znanych, a wśród nich dwie takie, o których przynajmniej słyszeli chyba wszyscy. To karnawał w Rio de Janeiro oraz w Wenecji, najstarszy, bo korzeniami sięgający XI stulecia. Fotograficzne impresje z tego drugiego możemy oglądać na ekspozycji w Muzycznym.

Wenecki karnawał to z pewnością temat wdzięczny dla fotografików, ale wbrew pozorom wcale nie łatwy. Na pewno trudniejszy niż - powiedzmy - jeszcze trzy dekady temu, kiedy paszport był dobrem reglamentowanym przez władzę, a wieści i obrazy docierające zza "żelaznej kurtyny" (prawda, że u nas niespecjalnie szczelnej) były same w sobie czymś niecodziennym, a czasami - egzotycznym. Dziś jest inaczej. Rzecz polega na pokazaniu tego, co każdy z nas może zobaczyć, w sposób odmienny, indywidualny, niepowtarzalny. Nie wszyscy to potrafią. Nie tak dawno widziałem wystawę (nie zdradzę autora) fotografii z Rosji, na której prezentowane były zdjęcia tak przypadkowe, że efekt był niezamierzenie śmieszny. Emilia Kaczanowska znalazła sposób na oryginalne pokazanie karnawałowej Wenecji. Wrażliwość i wyobraźnia artystki plastyczki pozwoliła jej na ukazanie pełni barw oraz wizualnej urody owego niezwykłego czasu, zaś współpraca z Teatrem Muzycznym - na wydobycie całej jego teatralności. Bowiem wenecki karnawał wiele ma przecież wspólnego właśnie z teatrem, w jego starym, ulicznym wydaniu. Teatrem, w którym wszyscy są na równi widzami i aktorami. To wielki walor tych fotografii. A z drugiej strony - w jej pracach do głosu dochodzą doświadczenia prasowej fotoreporterki, nabyte nie gdzie indziej, jak w "Kurierze Lubelskim". Zatrzymuje więc w kadrze sceny niejako "zza kulis" tej nieskrepowanej zabawy, na które mniej wnikliwy obserwator być może nie zwróciłby uwagi. Pokazuje jej obrzeża i nieoczywistości. I są to zdjęcia nie mniej intrygujące niż te prezentujące - by tak rzec - główną karnawałową scenę.

Ale jest w tych fotografiach coś jeszcze. Skłaniają otóż widza do uruchomienia własnej wyobraźni. Gdy ogląda się je bez pośpiechu, nietrudno wyobrazić sobie, że któreś z masek skrywają Caramella, Anninę i Barbarę z "Nocy w Wenecji"; Shylocka, Jessicę i Antonia z "Kupca weneckiego"; Otella i Desdemonę, a nawet samego Casanovę. Wyznaję, że bardzo lubię takie "ćwiczenia z wyobraźni" i staram się je praktykować, kiedy nadarzy się okazja. Taka jak ta.

Wystawa prac Emilii Kaczanowskiej w foyer Teatru Muzycznego będzie czynna do 29 lutego. Warto się wybrać, obejrzeć, posmakować i… powyobrażać sobie. Polecam.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski