Mała salka w podziemiach Lubelskiego Domu Kultury (wtedy ul. Hempla, dziś Centrum Kultury przy ul. Peowiaków) błyskawicznie wypełniła się tłumem nastolatków i nie tylko. Młodzież z odłożonego kieszonkowego chciała kupić wymarzone płyty z zagraniczną muzyką, których próżno było szukać w sklepach. Winyle miały nie tylko ozdobić ich kolekcje pełne już krajowej muzyki, ale także - jak wyjaśniał reporter Kuriera Lubelskiego - posiadanie takich oryginalnych nagrań płytowych znanych grup i solistów nobilitowało w kręgach towarzyskich.
Giełdę opanowali głównie potentaci, którzy przynieśli ze sobą po kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt płyt przysłanych przez rodzinę lub znajomych z Zachodu. I chociaż za krążki trzeba było słono zapłacić, to w błyskawicznym tempie poszły wszystkie interesujące pozycje. Przykładowo: płytę brytyjskiego zespołu Roxy Music sprzedano za 650 zł, a Electric Light Orchestra za 1500 zł. Najdrożej, bo aż 2600 zł, zapłacono za podwójny album Pink Floyd. A były to niemałe ceny, średnie wynagrodzenie wynosiło w 1980 r. ok. 6 tys zł.
Tańsze były płyty z muzyką krajową i z tzw. demoludów. Zainteresowanie nimi było jednak znikome.
Dawny Lublin - czytaj nasz serwis specjalny i oglądaj zdjęcia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?