Do napadu na bank doszło w Wrestedt, miejscowości położonej pomiędzy Hamburgiem a Hanowerem. Sprawcy zabrali nie tylko pieniądze, ale też dwie zakładniczki i ruszyli w stronę polskiej granicy w asyście niemieckiej policji. Nie niepokojeni przez nikogo wjechali do Polski i dalej pędzili na wschód.
Czytaj o Lublinie sprzed lat i oglądaj ZDJĘCIA
Około godz. 9 pojawili się na Lubelszczyźnie, a pół godziny później srebrny seat ibiza na niemieckich tablicach rejestracyjnych wjechał do Lublina, a za nim sznur radiowozów.
Dziennikarzowi Kuriera udało się ruszyć w ślad za ściganymi. Bandyci gnali po mieście w zawrotnym tempie i aby dotrzymać im kroku koniecznie trzeba było rozpędzać auto nawet do 180 km/h. Rozbójnicy wyraźnie gubili się na lubelskich ulicach i zmieniali kierunek jazdy. Gnali po mieście, po którym odbywał się normalny ruch, ponieważ policja nie zdecydowała się na zamknięcie ulic. Ignorowali sygnalizację świetlną i przelatywali przez skrzyżowania, a na rondzie pod Zamkiem, nie chcąc czekać na zielone światło, pojechali po trawie.
Przestępcy wyjechali z miasta i zatrzymali się na stacji benzynowej w Bystrzejowicach. Tam kazali jednej z zakładniczek wysiąść z samochodu i zatankować samochód. Kobieta zaczęła nalewać paliwo, ale w pewnej chwili rzuciła się do ucieczki. Schroniła się w radiowozie. Porywacze nie próbowali gonić kobiety tylko ruszyli przed siebie. Wjechali na teren Ukrainy. Tam milicjanci zdołali przekazać im telefon komórkowy. Zaczęły się negocjacje. Przestępcy wypuścili zakładniczkę i poddali się.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?