Do zabójstwa miało dojść 4 października ubiegłego roku w Tomaszówce (powiat lubelski). - Iwona W. działając wspólnie i w porozumieniu z Grażyną W., z bezpośrednim zamiarem pozbawiła życia swojego dziecka Jakuba W., w ten sposób, że po jego urodzeniu pozostawiła je w metalowym wiaderku z zawartością cieczy, powodując jego utonięcie - prokurator odczytał akt oskarżenia.
22-latka odmówiła zeznań, nie zgodziła się też odpowiadać na pytania. Sędzia Dorota Dobrzyńska odczytała jej wcześniejsze zeznania. - 21 lutego 2012 r. byłam u lekarza ginekologa w Bełżycach. Lekarz powiedział, że żadnej ciąży nie widzi. Powiedział, że mam zapalenie i muszę brać globulki. Miesiąc później miałam się zgłosić na cytologię, ale nie poszłam, bo bałam się, że mam raka - zeznawała kobieta.
Iwona W. przyznała też, że mieszkańcy Tomaszówki plotkowali o tym, że jest w ciąży. Wszystkim mówiła, że była u lekarza i ciąży nie ma. Mimo to jej mama pytała, czy nie czuje ruchów dziecka i czy nie przeszkadzają jej zapachy niektórych potraw.
- W końcu przejrzałam wszystkie książki od biologii i encyklopedie szukając informacji o ciąży. Nie miałam żadnych objawów. Nie przytyłam też. Do września 2012 roku waga wzrosła mi o około pół kilograma - zeznawała Iwona W. Kobieta przyznała też, że wspólnie z konkubentem, z którym mieszkała, rozmawiała o ciąży. Planowali, że gdy tylko znajdą stałą pracę założą rodzinę.
3 października 2012 roku kobieta poczuła niewielkie bóle kręgosłupa. Miała też parcie na pęcherz. Często chodziła na ganek, gdzie rodzina załatwiała swe potrzeby fizjologiczne do metalowego wiadra. Podczas jednej z takich wizyt powiedziała do swojej matki: - Chyba urodziłam.
- Nie widziałam jednak dziecka i nic nie słyszałam - Iwona W. zeznawała przed prokuratorem. - Może byłam w szoku. Wokół mnie była kałuża krwi. Oparłam się o szafkę i płakałam. Konkubent zadzwonił po pogotowie. Dostałam zastrzyk i obudziłam się w sali pooperacyjnej. Dopiero potem konkubent powiedział mi, że mieliśmy synka i że ważył około 2,6 kg. Dopiero wtedy zrozumiałam co się stało i że nie żyje. Nazwaliśmy go Jakub i pochowaliśmy 12 października 2012 roku na cmentarzu w Wojciechowie.
W trakcie odczytywania na sali rozpraw jej wcześniejszych zeznań, Iwona W. zasłabła i sąd ogłosił przerwę.
W poniedziałek zeznawał też m.in. lekarz z pogotowia. - To było nietypowe wezwanie, bo na karcie napisano: dziecko w kuble - zeznawał Krzysztof K. - Na miejscu zobaczyłem młodą kobietę siedzącą na ławce na ganku. Tuż przed nią stało wiadro, w którym znajdował się noworodek. Jak powiedziała kobieta, poród nastąpił godzinę wcześniej. Dziecko nie dawało oznak życia.
Lekarz stwierdził też, że ani kobieta, ani obecny podczas interwencji młody mężczyzna, ani starsza kobieta nie zdradzali oznak typowego podczas porodów zdenerwowania. - Wszyscy byli dosyć spokojni - zeznał. - Z kobietą w połogu miałem logiczny kontakt. Była w pełni przytomna.
Podczas poniedziałkowej rozprawy odmówił składania zeznań konkubent Iwony W. oraz jej młodsza siostra, która znajdowała się podczas porodu w domu, ale spała w innym pokoju.
Umorzone zostało postępowanie przeciwko babce dziecka. 30 kwietnia tego roku kobieta zmarła. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że przyczyną zgonu był nowotwór.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?