Zwiedzanie, spacery i odwiedziny fajnych knajpek w centrum. No i oczywiście trochę zakupów, bo, po pierwsze byłem z żoną (sic!), po drugie zaś Stary Browar robi rzeczywiście niesamowite wrażenie i nie chodzi tu bynajmniej o dostępne marki. Przynajmniej w moim przypadku.
Poznań to przepiękne miasto. Bez dwóch zdań. A ponieważ, jak wspomniałem, byłem ze ślubną, miałem też mnóstwo czasu na obserwację otoczenia, siedząc na jednej z ławeczek deptaka i czekając na zamknięcie galerii handlowej. Wiosenna pogoda okazała się niezwykle sprzyjająca. Wtedy też przypomniały mi się czasy studenckie. Konkretnie okres spędzony w domu studenckim Hermes przy ulicy Madalińskiego w Warszawie. Była nas tam istna mieszanka ogólnopolska. W tym kilku Krakusów i właśnie Poznaniaków. Nie byli specjalnie zachwyceni faktem, że musieli wyjechać od siebie i bardzo jasno deklarowali, że gdyby nie atrakcyjny kierunek studiów, w życiu nie przenieśliby się do stolicy.
Z tego co wiem, większość z nich wróciła po zakończeniu edukacji. W naszym pięknym akademiku była też potężna kolonia zawodników z Polski Wschodniej. W tym z samego Lublina. Było raźniej, a poza tym pojawiło coś w rodzaju dumy, że mamy tylu zdolnych ludzi. Tak mi się przynajmniej teraz wydaje (to odnośnie tej dumy). Z pewnością jednak grupa wschodnia różniła się istotnie od reszty stawki, jeżeli chodzi o asymilację. Kiedy pozostali narzekali na pobyt, my, w ciągu kilku tygodni, stawaliśmy się bardziej warszawscy od Jerzego Waldorffa. Do tego stopnia, że pytania o pochodzenie były zbywane lub kwitowane krótkim stwierdzeniem, że nie warto o tym mówić. Wejście między wrony zazwyczaj okazywało się zresztą bardzo skuteczne, bo nie znam zbyt wielu przypadków tych, którzy zdecydowali się na powrót. Niewątpliwe jestem wyjątkiem, choć w moim przypadku nie była to kwestia zaplanowana. Przez pewien czas cierpiałem z tego powodu i dopiero od kilku lat rozumiem ile zyskałem.
Może to prowadzić do różnych wniosków. Na przykład do takiego, że do decyzji o zamieszkaniu w Lublinie trzeba dojrzeć. Jest to jednak teza trochę ryzykowna i wymagająca sprawdzenia. Poza tym niełatwo ściągnąć ludzi, którzy już zapuścili korzenie gdzie indziej. Na pewno jednak trzeba poświęcać dużo czasu na budowanie lokalnej świadomości i dumy wśród dzieci i młodzieży. To bardzo ważny element procesu zatrzymywania w mieście wartościowych jednostek. Na koniec wracam na chwilę do początkowego wątku. Deklaracje, że możemy udanie i szeroko rywalizować z takimi miastami jak Poznań, Gdańsk, Kraków czy Wrocław można włożyć między bajki. O Warszawie nie wspomnę. Jest to niczym nieuzasadniony optymizm, graniczący z głupotą. Tam nawet pszczoły są sto razy większe. Wiadomo, że trzeba robić wszystko, aby te różnice za bardzo się nie pogłębiały, ale przede wszystkim należy rozwijać nasze kompetencje w obszarach niszowych, najlepiej wynikających z unikalnych zasobów jakie posiadamy. I to jest teza słuszna na 100%.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?