O zdarzeniu zrobiło się głośno w 2013 roku. To wówczas Dominik B., pochodzący z Katowic, postanowił odzyskać pieniądze za wykonaną pracę. Mężczyzna pracował w jednej z firm remontowo-budowlanych na Mazowszu. Gdy nie dostał wypłaty, zagroził szefowi – Szymonowi F., że będzie dochodził swoich praw. – Zgłoszę wszystko do Państwowej Inspekcji Pracy i zdradzę, że zatrudniasz pracowników na czarno – zagroził Dominik B.
Odcięli palce tasakiem
Szymon F. nie chciał do tego dopuścić. Poprosił o pomoc jednego ze współpracowników. Razem z Mateuszem R. wywiózł pracownika do lasu pod Grójcem. Tam kaci pastwili się nad swoją ofiarą. Brutalnie go pobili, a potem odrąbali mu tasakiem cztery palce u jednej ręki i kciuk u drugiej. Ledwo żywego mężczyznę wrzucili do wykopanego dołka, przysypali ziemią i ułożyli na jego „grobie” gałęzie.
Oprawcy myśleli, że ich ofiara już nie żyje. Wsiedli więc do samochodu i odjechali. Jednak Dominik B. udawał jedynie martwego, a gdy bandyci się oddalili, ranny mężczyzna wygrzebał się i wyczołgał z dołu. Chwiejnym krokiem, z pokiereszowanymi dłońmi i rozbitą czaszką, doszedł do pobliskiej drogi. Tam poprosił o pomoc przypadkowych kierowców.
Wkrótce Szymon F. i Mateusz R. wpadli w ręce policji. Sąd pierwszej instancji w Radomiu skazał Szymona F. na karę 12 lat więzienia, a Mateusza R. na 10 lat pozbawienia wolności. Przestępcy mieli również zapłacić swojej ofierze 150 tys. zł.
Strony postępowania nie zgodziły się jednak z tym wyrokiem, dlatego doszło do procesu apelacyjnego. Ten ruszył w ubiegłym roku przed sądem w Lublinie.
– Sąd Okręgowy w Radomiu należy do Apelacji Lubelskiej, podobnie jak sądy w Lublinie, Zamościu i Siedlcach. Kiedyś to miasto podlegało pod Warszawę, ale od kilku lat procesy apelacyjne związane z Radomiem, rozpatrywane są właśnie w Lublinie – tłumaczy Barbara Du Château, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Lublinie.
Ofiara chciała pół miliona
W czasie procesu prokurator domagał się dla oskarżonych podwyższenia wyroku do 25 lat za kratkami. Sam poszkodowany w zdarzeniu mężczyzna chciał od oprawców półmilionowego odszkodowania. Z kolei oskarżeni nawzajem obarczali siebie winą. Ich obrońcy domagali się uniewinnienia każdego z nich, umniejszając ich wkład w całe zdarzenie.
Wyrok w tej głośnej i dramatycznej sprawie zapadł w ubiegłym tygodniu. Szymon F. i Mateusz R. nie zostali na jego ogłoszenie doprowadzeni z tymczasowego aresztu, w którym obecnie przebywają. Na sali rozpraw w Lublinie nie pojawili się nawet ich obrońcy.
– Postanawiam zaskarżony wyrok zmienić w ten sposób, że Szymona F. skazuję na 15 lat pozbawienia wolności, a Mateusza R. na karę 13 lat więzienia – zdecydował sędzia Mariusz Młoczkowski. Oprócz podwyższenia kar więzienia, oprawcy będą musieli zapłacić swojej ofierze dwa razy większe odszkodowanie.
– Pół miliona proponowane przez samego Dominika B. jest zbyt wygórowaną kwotą, jednak zasądzone wcześniej 150 tys. to z kolei za mało. Odpowiednim zadośćuczynieniem będzie więc kwota 300 tys. zł – postanowił Młoczkowski.
Byli bezwzględni i okrutni
Sędzia uzasadniając wyrok podkreślał, że sprawcy działali wspólnie i w porozumieniu. – Byli bardzo okrutni. Każdy z nich sam nie popełniłby tego czynu. Ich zachowania się uzupełniały – mówił Młoczkowski. – Oskarżeni byli przekonani, że Dominik B. nie żyje. W związku z tym można rzec, że nie tylko nie mieli żadnej czysto ludzkiej refleksji, żadnego odruchu, by zniwelować skutki swojego zachowania, ale byli w swoim zachowaniu wręcz bezwzględni – dodawał sędzia.
Wyrok w tej sprawie jest już prawomocny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?