Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaskakujące pomysły przestępców z Lubelszczyzny

Agnieszka Kasperska
Temu zwierzkowi  z  Leśnej Podlaskiej   policjanci uratowali życie
Temu zwierzkowi z Leśnej Podlaskiej policjanci uratowali życie materiały policji
Śmieliście się oglądając "Gang Olsena"? Życie pisze lepsze scenariusze! Lubelscy przestępcy swoimi zaskakującymi pomysłami biją na głowę bohaterów wszystkich komedii kryminalnych - pisze Agnieszka Kasperska.

W kategorii: "Mistrzowie kamuflażu" mieszkańcy Lubelszczyzny są wprost niezastąpieni! Czy komuś innemu przyszłoby do głowy ukryć się przed policyjną obławą w kupie gnoju?

Taki pomysł zakiełkował w głowie 26-letniego mieszkańca gminy Leśna Podlaska. 27 stycznia mężczyzna włamał się do chlewni jednego z gospodarstw w Kolonii Witulin. Policję wezwał gospodarz, zaniepokojony dobiegającymi z budynku hałasami.

- Po wejściu do chlewu policjanci zauważyli trzy pokrwawione świnie. Dopiero po dłuższej chwili mundurowi zauważyli też mężczyznę, który słysząc, że ktoś wchodzi do środka, niemal całkowicie zagrzebał się w ściółce i oborniku - mówi Jarosław Janicki z bialskiej policji.

Napastnik był pijany. Podczas przesłuchania przyznał, że kilka dni wcześniej w tej samej wsi poranił nożem dwa prosiaki, kolejne dwa pozbawił życia, a jedno z nich ukradł.

Zaskakującą kryjówkę znalazł także 28-letni mieszkaniec gminy Biała Podlaska. 16 stycznia policjantów wezwał właściciel, który spłoszył ze swojej posesji ludzi próbujących włamać się do budynku gospodarczego i stojącego przy nim samochodu ciężarowego.

Mundurowi nie mieli większych problemów ze znalezieniem sprawców. Ruszyli za nimi trzymając się śladów, jakie pozostawili na śniegu.

- Trop urywał się przy niewielkim stawie. Najpierw policjanci podejrzewali, że uciekinier wszedł na drzewo, jednak po chwili zauważyli ruch w wodzie. Okazało się, że niedoszły włamywacz widząc zbliżający się pościg ukrył się, pomimo panującego mrozu, w wodzie - mówi Janicki.

Mężczyzna był trzeźwy i kategorycznie odmówił pomocy lekarskiej.

Co warto ukraść? Biorą, co się da

Jedno trzeba przyznać - przestępcy z Lubelszczyzny nie są wymagający i biorą, co się da.

2 stycznia dwaj 19-letni mieszkańcy Opola Lubelskiego (na ich usprawiedliwienie dodajmy, że mieli ponad dwa promile alkoholu we krwi i być może nie wiedzieli, co robią), próbowali wynieść z szopki, stojącej w centrum miasta, dwa gipsowe baranki.

- Kiedy policjanci ich zatrzymali, figurki były już spakowane w plecaku jednego z mężczyzn - relacjonowała Edyta Żur z policji w Opolu Lubelskim.

Nastolatkowie nie potrafili powiedzieć, dlaczego próbowali ukraść baranki i co chcieli z nimi zrobić.
Inaczej było ze sprawcami włamania do hurtowni przy ul. Dęblińskiej w Puławach. 17 stycznia trzej mężczyźni nie zważając na mróz i śnieg, podkopali się pod sklep. Skradli z niego 9 butli gazowych, 3 beczki z piwem,stary odkurzacz i... 6 transporterów z pustymi butelkami na piwo. Po co im puste butelki?

- Nie zatrzymalibyśmy ich tak łatwo, gdyby dumni z łupów mężczyźni zamiast uciekać nie rozpoczęli świętowania swojego sukcesu - przyznaje Marcin Koper, oficer prasowy puławskiej policji.

Dzięki temu zostawili w hurtowni dużo śladów zapachowych i policyjny pies Ader nie miał najmniejszych problemów, z doprowadzeniem funkcjonariuszy do posesji, w której sprawcy urządzili sobie libację.

Eeee, i tak przy mnie nic nie znajdą

Nieważne co ukradniesz, w razie rewizji nie miej tego przy sobie - to chyba najważniejsza zasada, jaką kierują się przestępcy z Lubelszczyzny. Nie zawsze plan się jednak udaje.

4 stycznia policjanci z Piask wylegitymowali pijanego mężczyznę. W pewnej chwili 22-latek tłumacząc, że źle się czuje, odwrócił się od mundurowych i udając, że wymiotuje zaczął rzucać w krzaki różne przedmioty. M.in. jedną kobiecą rękawiczkę i panel samochodowego radia, które - jak się później okazało - kilka godzin wcześniej ukradł.

23 stycznia policjanci drogówki przejeżdżający przez Kurów zauważyli, jak dwaj młodzi mężczyźni, na ich widok, wrzucają na pobliską posesję reklamówkę. Okazało się, że w siatce było ponad 30 gramów marihuany.

47-letni Dariusz S. zdążył ukryć swój łup, ale nie zdążył zatrzeć śladów "zbrodni". 7 stycznia mężczyzna włamał się do przedszkola we Włodawie. Ukradł radio i 120 jajek.

- Patrolujący ulice policjanci zauważyli znanego im amatora cudzego mienia i postanowili go wylegitymować - mówi Daniel Eustrat, rzecznik włodawskiej policji. - W trakcie tej czynności zwrócili uwagę, że spodnie i buty mężczyzny są ubrudzone... żółtkami kurzych jaj. Nie pozostawało im zatem nic innego, jak zabrać go na komendę.

Coś poszło nie tak
4 stycznia 35-letni rabuś z Biłgoraja chciał najprawdopodobniej dodać sobie odwagi podczas kradzieży, bo wypił o kilka mocnych drinków za dużo i... zasnął. Niestety, nie wybrał własnego łóżka, ale siedzenie forda transita, którego ukradł chwilę wcześniej i zaparkował na pobliskim parkingu.
Przekombinował też 20-latek, który 15 stycznia ukradł trzy butelki wódki w jednym z puławskich sklepów. Przybyłym na miejsce policjantom podał dane swojego kolegi (znał nawet jego PESEL), ale... podpisał mandat swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Zamiast zapłacić za kradzież 500- złotowy mandat, mężczyzna trafi teraz do sądu. Za próbę oszukania funkcjonariuszy grozi nawet 5 tysięcy złotych kary.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski