Od 29 lat, z jedną tylko przerwą, środowisko koszykarskie organizuje Mecz Słodkich Serc wspierając tym akcję „Pomóż Dzieciom Przetrwać Zimę”. Tradycyjnie biletem wstępu są słodycze. W tym roku przekazane nie tylko przez kibiców, którzy przyszli do hali MOSiR, ale również partnerów i sponsorów. W sumie ponad 4 tony słodkości. Dlatego po końcowej syrenie tego wyjątkowego spotkania, redaktor Ewa Dados (pomysłodawczyni akcji PDPZ) nie miała wątpliwości, kto był zwycięzcą. - Wygrały dzieci! - oznajmiła kończąc słodką rywalizację.
- Ważne jest, żeby pamiętać o tych, którym dzisiaj jest trudno. Jutro oni oddadzą ten uśmiech dalej. W tym roku myślimy o wszystkich dzieciach. O tych, które mieszkają w domach dziecka, przebywają w oddziałach szpitalnych i świetlicach środowiskowych. Chcemy przytulić naszych przyjaciół z Ukrainy, którzy u nas zamieszkali. Chcemy podzielić się tym słodkim darem – mówiła Ewa Dados.
Dwie tony słodyczy przekazał prezes Polskiego Związku Koszykówki, Radosław Piesiewicz. - Dzieci są najważniejsze i jeśli możemy się dołożyć, to co roku postaramy się bić kolejne rekordy – powiedział. 2 tony 360 kg słodkości dołożył marszałek województwa lubelskiego, Jarosław Stawiarski.
- W ostatnich latach udaje nam się bić ten rekord. A to bardzo ważny rekord – podkreślał Marek Lembrych, prezes Lubelskiego Związku Koszykówki. - Środowisko sportowe nie zawiodło i darczyńcy nie zawiedli. Taka liczba słodyczy w normalnych warunkach jest chyba nieosiągalna. Można było to zebrać tylko przy ludziach dobrego serca i związanych ze sportem z różnych dyscyplin – dodał Marek Lembrych.
Lubelscy sportowcy stworzyli dwie drużyny. W jednej zagrali przedstawiciele kilku klubów. Byli żużlowcy Motoru, piłkarki ręczne MKS FunFloor, rugbiści Edach Budowlanych, piłkarze nożni Motoru i reprezentant siatkarzy LUK. Trenerami tego zespołu zostali Beata Stepaniuk-Kuśmierzak, zastępca prezydenta Lublina oraz Piotr Choduń.
- Pokazujemy w Lublinie, że sport można uprawiać bardzo profesjonalnie, ale przy okazji się bawić w szczytnym celu. Po raz kolejny sportowa drużyna nie zawiodła – przyznała prezydent Lublina. Taktyka na to spotkanie była prosta: - Dobrze się bawić, unikać kontuzji i sprawić naprawdę dużo frajdy publiczności!
W drugiej, koszykarskiej drużynie, zagrały zawodniczki Polskiego Cukru AZS UMCS oraz zawodnicy pierwszoligowych rezerw Startu (pierwsza drużyna w tym czasie rozgrywała ligowy mecz w Słupsku). Sztab szkoleniowy tworzyli Krzysztof Szewczyk, Wojciech Paszek i Natasha Mack.
Sam mecz dostarczył kibicom więcej śmiechu, niż sportowych emocji, ale właśnie taki był jego cel. Zawodnicy z innych dyscyplin z różnych powodzeniem radzili sobie z koszykarską piłką, a zawodnicy na co dzień grający w basket starali się za mocno im nie przeszkadzać. Długo na prowadzeniu byli koszykarze, ale w ostatniej kwarcie „Słodka Drużyna Sportowców” na tyle się rozkręciła, że zaczęła walczyć o wygraną. W tej walce mieli wsparcie sędziów, którzy po ładnych zagraniach zaliczali kosze nawet za… osiem punktów!
I to właśnie przedstawiciele różnych dyscyplin okazali się minimalnie lepsi, wygrywając 84:83. Ich najładniejszą akcją okazał się wsad Bartosza Zbiciaka, piłkarza Motoru. Efektownie wyglądały również zespołowe akcje, gdy najpierw Kinga Achruk z MKS przy wsparciu rugbistów Budowlanych zapakowała piłkę do kosza, a później podobna, dwójkowa akcja żużlowców. Dominik Kubera dograł do Bartosza Zmarzlika, którego rugbiści wywindowali do góry, aby ten z łatwością zdobył punkty.
Najważniejsza w tym wszystkim była jednak chęć pomocy potrzebującym oraz zebrane słodycze, które trafią do najmłodszych.