Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

61. Plebiscyt Sportowy. Małgorzata Hołub-Kowalik: To był bardzo gorzki rok, pełen bólu i łez

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
Wojciech Szubartowski
W historii Plebiscytu Sportowego Kuriera Lubelskiego zwycięzcami byli wybitni sportowcy, medaliści najważniejszych światowych imprez. Przed rokiem głosowanie wygrała Małgorzata Hołub-Kowalik, dwukrotna medalistka igrzysk olimpijskich w Tokio (złoto w sztafecie mieszanej 4x400m i srebro w sztafecie kobiet 4x400m). Jaki był kolejny sezon dla lekkoatletki AZS UMCS Lublin?

Wygrała pani Plebiscyt Kuriera Lubelskiego na najlepszego sportowca Lubelszczyzny w 2021 roku. Czy po sezonie, w którym zdobyła pani dwa olimpijskie medale, kolejny rok był równie dobry?
Rok 2022 był dla mnie bardzo gorzki, pełen bólu i łez. Przygotowania do sezonu totalnie nie poszły po mojej myśli. Pojawiła się kontuzja, z którą zmagałam się przez wiele miesięcy. Dostałam diagnozę, że nie będę mogła wystartować. Natomiast ja się tak szybko nie poddaję. Powinnam przejść operację stopy, ale nie zgodziłam się i po paru ostrzykiwaniach postanowiłam, że mimo wszystko wystartuję. Forma nie była idealna, nie była taka, jak na igrzyskach, ale sama sobie udowodniłam, że jak się walczy, to można. Dla mnie medal, który zdobyłam na mistrzostwach Europy był słodką wisienką na gorzkim torcie tego sezonu.

Czy wspomniane problemy ze zdrowiem są już historią?
Na szczęście ten temat jest już za mną. Teraz spokojnie szykuję się do kolejnego sezonu. Natomiast nauczona tym doświadczeniem postanowiliśmy razem z trenerem, że w tym roku nie wystartuję w sezonie halowym. Pobiegnę dopiero w sezonie letnim.

Po igrzyskach trochę się zachłysnęłam medalami i chciałam wszystko szybko oraz najlepiej, jak najmocniej, żeby pokazać, że medal nie był przypadkiem. Byłam za bardzo zmotywowana, za bardzo chciałam, a czasem jak się za bardzo chce, to odbija się to czkawką. I dlatego w tym roku podchodzę do tego z dystansem, na spokojnie. To następny sezon, rok igrzysk olimpijskich, jest dla mnie kluczowy.

Rok poolimpijski zawsze jest specyficzny?
Myślę, że tak. Jeżeli komuś nie wyjdzie na igrzyskach, to za wszelką cenę chce pokazać, że to był przypadek. A jak komuś wyjdzie, to też chce pokazać, że to nie był przypadek. Że naprawdę był świetnie przygotowany. I tak było w naszym przypadku. Rok poolimpijski części dziewczyn wyszedł, a części odbił się czkawką. Było bardzo dużo kontuzji i problemów. Połowa zmagała się ogromnymi kontuzjami, bólem i płaczem. Druga połowa cieszyła się z sukcesów. Ja najmłodsza już nie jestem. W zeszłym roku skończyłam 30 lat, więc w lekkiej atletyce jestem starszą, doświadczoną panią. Muszę bardziej zwracać uwagę na regenerację i słuchać swojego organizmu.

Ważne jest, żeby mieć cel. Start na kolejnych igrzyskach w Paryżu w 2024 roku jest dla pani motywacją do ciężkiej pracy?
Zdecydowanie. Wystartowałam w Rio de Janeiro i w Tokio, a trzecie igrzyska byłyby spełnieniem marzeń. Nie wiem, co może się na nich wydarzyć, ale sam start byłby dla mnie bardzo dużym osiągnięciem. Być przez tyle lat na topie jest bardzo trudno. Ja cały czas jestem w tej sztafecie. Mimo perturbacji, które miałam w tamtym roku, udało mi się dostać do składu. Nie powiem, że byłam jej trzonem, bo bym skłamała. Natomiast myślę, że jestem takim psychologicznym ogniwem, które też jest ważne (śmiech).

Na mistrzostwach Europy pobiegła pani w eliminacjach, ale już nie w biegu finałowym. Radość z medalu była mniejsza?
Przez sytuację w jakiej byłam w tamtym roku, te eliminacje były dla mnie jak finał. W innej sytuacji pewnie byłoby mi trochę przykro. Ale nie w tamtej chwili. Wiedziałam, że dziewczyny są ode mnie mocniejsze. Kiedyś inne były słabsze i to one nie biegały w finale. Nie przyjęłam więc tego, jako porażkę, bo uważam, że jesteśmy drużyną. Nie byłoby tego medalu, gdyby część dziewczyn nie była wypoczęta. Zawsze to powtarzałyśmy. Tak samo było na igrzyskach w przypadku Ani Kiełbasińskiej. Biegła w eliminacjach, a my w finale. Ale gdyby nie pomoc Ani w eliminacjach, to Natalia Kaczmarek nie byłaby wypoczęta i nie mogłaby tak walczyć. U piłkarzy też są zmiany w ostatnich minutach, ale nie mówimy, że ten który zszedł nie był ważny. U siatkarzy zawodnicy ciągle się zmieniają i każdy jest tak samo ważny. Sztafetę można porównać do innych sportów drużynowych.

Która impreza w 2023 roku będzie dla pani najważniejsza?
Kluczową imprezą będą mistrzostwa świata na otwartym stadionie w Budapeszcie. Na tym starcie się skupiamy. Wszystkie inne będą tylko małymi przystankami. Na poprzednich mistrzostwach świata w Eugene kompletnie nam nie poszło. Dwa lata z rzędu miałyśmy medale, w 2017 i 2019 roku, natomiast start w Eugene nie był dobry. Ale ten temat zostawiłyśmy już za oceanem, a w Europie startuje nam się bardzo dobrze, więc w Budapeszcie będzie dobrze. I Paryż też będzie nasz.

Od kilku lat polscy lekkoatleci należą do najlepszych reprezentacji na świecie. Czy mamy szansę dominować również w kolejnych latach?
Dużo naszych gwiazd zakończyło ostatnio kariery. Mówię o Piotrze Małachowskim, Adamie Kszczocie, czy Marcinie Lewandowskim. Są to nazwiska bardzo dobrze znane kibicom lekkiej atletyki. Natomiast pojawiło się też wiele nowych nazwisk i fajna jest taka wymiana. Może ci zawodnicy będą potrzebować jeszcze roku, dwóch, żeby wejść na szczyt, ale narybek jest. Trzeba trochę pracy, doświadczenia i może w Paryżu będzie kilka niespodzianek.

Młodszym zawodnikom jest teraz trochę łatwiej?
Lata temu, kiedy ja byłam juniorką, nie było wszystkiego na takim poziomie. Nie było takiej opieki medycznej, opieki psychologów i całego zaplecza. Trenerzy też wiele się na nas nauczyli. Widać, że obecnie są bardziej otwarci na nowe doświadczenia. Kilka lat temu każdy chował się z treningiem. Pisał w notesie i na kłódkę ten notes zamykał. Nikomu nie chciał tego pokazać. Teraz to myślenie totalnie się zmienia, a trenerzy między sobą wymieniają doświadczenia. Dzięki temu wyniki są coraz lepsze. Tylko, żeby młodzi lekkoatleci wytrzymali to psychicznie, bo presja będzie ogromna.

Od trzech lat reprezentuje pani AZS UMCS. Czy w lubelskim klubie są zawodnicy, którzy mogą dołączyć do krajowej czołówki?
Już są dwie dziewczyny, które do tego aspirują i za rok, dwa mogą namieszać. Nasza sztafeta, jak mówiłam wcześniej, to trochę już takie starsze panie, ponieważ jesteśmy w wieku 30 plus. Nic nie trwa wiecznie, a w AZS UMCS jest Ala Wrona, która tak naprawdę otarła się o mistrzostwa Europy. Niewiele jej zabrakło do wyjazdu. Jest też Wiktoria Drozd, która w minionym roku biegała bardzo dobrze i myślę, że jest świetnie zapowiadającą się zawodniczką. Wspominam tylko o dziewczynach na 400 m, bo ten dystans jest mi najbliższy i dokładnie śledzę wyniki.

Relacja z 60. Plebiscytu Sportowego Kuriera Lubelskiego. Wyp...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski