Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artystek z Teatru Muzycznego podróż w czasie (recenzja)

Andrzej Z. Kowalczyk
Poniedziałek w teatrach repertuarowych jest tradycyjnie dniem wolnym, co artyści, dla których ramy macierzystych scen są zbyt wąskie, wykorzystują na realizowanie własnych, wykraczających poza codzienną rutynę projektów. Trzy artystki Teatru Muzycznego - Małgorzata Rapa, Ewa Kowieska i Joanna Witos - zaprezentowały wczoraj na scenie Domu Kultury LSM koncert "Serduszko puka w rytmie cza-cza".

W programie koncertu (według scenariusza i w reżyserii Małgorzaty Rapy) znalazły się wielkie przeboje z lat 60. minionego stulecia, z których wiele to najprawdziwsze evergreeny, znane nie tylko tym, którzy owe lata pamiętają, lecz także następnym pokoleniom. Kto bowiem nie zna takich hitów jak "Kasztany" czy "Gdy mi ciebie zabraknie"? Owszem, może się zdarzyć, że ktoś nie pamięta, kto je niegdyś wykonywał, ale ich melodie są znajome chyba dla wszystkich. Wczoraj przypomniała je autorka koncertu i trzeba rzec, iż były to wykonania nadzwyczaj udane, nawiązujące klimatem do oryginałów sprzed lat, lecz nie powielające tamtych wersji. Ale były też piosenki niegdyś bardzo popularne, a dziś trochę już zapomniane. Choćby wykonywany przez całą trójkę artystek "Walentyna twist" dedykowany pierwszej kobiecie, która poleciała w kosmos, czy zaśpiewana również w tercecie "Mexicana".

Gdyby zapytać słuchaczy wczorajszego koncertu o to, który z wykonywanych utworów uznają za numer jeden programu, odpowiedzi zapewne byłyby różne. Na mnie najlepsze wrażenie zrobiły trzy solowe występy Ewy Kowieskiej w piosenkach "Chłopak z gitarą", "O mnie się nie martw" i "Portofino". Artystka nie starała się (i bardzo słusznie) naśladować Karin Stanek, Kasi Sobczyk i Sławy Przybylskiej, ale świetnie oddała klimat i ducha tamtych wykonań. Odniosłem wrażenie, że Kowieska znakomicie czuje tę muzykę; że ma ją wręcz we krwi. Bardzo chciałbym usłyszeć w jej wykonaniu "Alabamę" Ludmiły Jakubczak, bowiem mam przeczucie, iż byłoby to coś naprawdę dobrego.

Przeboje z lat 60. XX wieku, a także te z następnej dekady, zdają się przeżywać renesans popularności. Trzy artystki z Teatru Muzycznego pokazały, że wciąż warto po nie sięgać i - co ważne - wcale nie musi to oznaczać dewastowania ich przez klubowych DJ-ów. Zabrały nas wczoraj w swego rodzaju podróż w czasie, do lat generalnie szarych, w których jednak zdarzały się chwile barwne. Dla przypomnienia owych chwil warto było odbyć tę podróż.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski