Pan Artur miał jechać autobusem LLA linii Lublin – Zakopane do Mielca. Od godziny 8 rano czekał na dworcu przy al. Tysiąclecia. I się nie doczekał. Podobnie jak dziesięciu innych pasażerów, którzy mieli już bilety, i kolejnych, którzy chcieli je kupić u kierowcy.
– Nie było żadnej informacji - ani ze strony dworca, ani ze strony firmy LLA. O godz. 8.30 poszliśmy do informacji dowiedzieć się, o co chodzi. Pani w okienku poinformowała nas, że autobus się zepsuł i kursu nie będzie w ogóle. Słyszeliśmy, jak z kimś rozmawiała przez telefon i sama się dziwiła, że sprzedane są bilety, a nie będzie podstawiony pojazd zastępczy – opowiada lublinianin. – Efekt jest taki, że przemarzliśmy i wróciliśmy do domu bo kolejny autobus był za cztery godziny. A my i tak byliśmy w niezłej sytuacji, bo w ogóle mieliśmy inne połączenia. Ale co z tymi, którzy chcieli jechać do Zakopanego? O bezpośrednie połączenie nie jest łatwo. Razem z nami czekał pan ze Świdnika, który chciał się dostać do Nowego Sącza. Inny autobus miał po południu, z czterema przesiadkami. Więc na miejsce dotrze nad ranem. Jak tak można traktować ludzi, zwłaszcza kiedy spieszą się do rodzin na Wielkanoc? – pyta.
Pan Artur ocenia, że za takie historie przewoźnikom powinno się odbierać zezwolenie na przewozy. – Z tego co wiem to nie pierwszy raz, kiedy LLA w taki bandycki sposób traktuje klientów (w styczniu ub.r. PKS Wschód, poprzednik LLA, zawiesił część kursów bez zapowiedzi-red.) – denerwuje się. – Nie mam też pewności, że kurs odwołano z powodu awarii. A może pasażerów było za mało i firmie nie opłacało się jechać? - zastanawia się lublinianin.
Piotr Derkaczew, prezes LLA, zapewnia, że o odwołaniu kursu zdecydowały problemy techniczne. – Autobus się zepsuł. Taką sytuację przewiduje prawo transportowe. Do końca miałem nadzieję, że pojazd uda się naprawić, ściągnęliśmy w tym celu specjalną ekipę mechaników. Ale się nie udało – wyjaśnia.
Dlaczego nie podstawiono autobusu zastępczego? – Nie mieliśmy w dniu dzisiejszym takiej możliwości – tłumaczy.
Derkaczew podkreśla, że do takich wpadek prowadzi zły stan taboru, jakim dysponuje spółka. – Robię co mogę, żeby to zmienić, ale sytuacja jest, jaka jest – mówi.
Z ostatniego raportu dotyczącego sytuacji marszałkowskich przewoźników (LLA jest spółką – córką Lubelskich Dworców, których właścicielem jest samorząd województwa) wynika, że od maja do grudnia ub.r. autobusy LLA miały 55 awarii na trasie. - Bez nakładów miliona złotych w okresie dwóch lat, 71 proc. taboru, czyli 40 autobusów, będzie się kwalifikowało do wycofania z użytku – czytamy w dokumencie. A LLA nie ma pieniędzy na inwestycje.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?