Carnaval Sztukmistrzów 2019. Najważniejsze są dobre emocje i energia

Dwadzieścia cyrkowych zespołów z całego świata odnalazło w naszym mieście swój nowy dom. Wśród nich, były dwie kompanie z Francji: Les Lendemains oraz Les Philébulistes, które pokazały o co chodzi w prawdziwej akrobatyce.

Niezwykłe wyczyny na tzw. latających trapezach sprawiały, że niejednemu oglądającemu włosy stawały dęba. Szczególnie, gdy któryś z cyrkowców po prostu spadał po nieudanym salcie.

Publiczność entuzjastycznie wspierała Francuzów gromkimi brawami, wszak sztukmistrze też mają ludzkie oblicze. Na osobną uwagę zasługuje przekaz treści.

Rok temu, gdy nad placem Zamkowym unosił się wielki balon, publiczność nie do końca wiedziała o co chodzi w przedstawieniu. W tym roku nie było już miejsca na żadne wątpliwości.

Oprócz polskiego lektora, który wprowadzał gości Carnavalu w świat przedstawiany przez cyrkowców, sami Francuzi (w roli m.in. dyktatora piszącego przemówienie) łamaną polszczyzną zwracali się do widowni.

Obie kompanie w swoim „La Tangente du bras tendu” starały się udowodnić, że rzeczywistość można zmienić i tak też się stało. Artyści obalili dyktatora tyrana i mit, że sztukę nowego cyrku trudno zrozumieć.

Carnaval już po raz dziesiąty ożywił ulice Lublina. Do miasta przybywali stali bywalcy, jak i ci, którzy festiwalu jeszcze nie widzieli.

To samo dotyczyło artystów. Pod Trybunałem można było spotkać dobrze znany Theater Irrwisch a na placu Litewskim obejrzeć po raz pierwszy tradycyjne chodzenie po metalowej linie w wykonaniu grupy Cie Basinga.

Po raz pierwszy lina rozciągnięta była też między LCK a CSK. Jak zapewniali organizatorzy, w Carnavale nie chodzi o nowatorski program, lecz o zaskoczenie energią miasta i dobre emocje.