Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy można być częściowo wolnym?

Wojciech Pokora
Wojciech Pokora
fot. Łukasz Kaczanowski
„Drogi Władysławie Frasyniuku! Żeście komunistów pokonali? No nie. Wyście się z nami, k…wa, przy Okrągłym Stole i 4 czerwca 1989 r. do-ga-da-li!”. To słowa Włodzimierza Czarzastego, szefa SLD (od niedawna Nowej Lewicy), które są odpowiedzią na wpis Władysława Frasyniuka o tym, że „w pisowskiej telewizji ciągle o zniewolonym narodzie, o klęsce, o komunistach. Tylko, że myśmy ich, k..wa, po-ko-na-li!”.

Proszę wybaczyć wulgaryzmy, ale taki mamy język elit. Cytuję to, co obaj panowie zamieścili w mediach społecznościowych. Jednak nie język jest tu najważniejszy. Liczy się treść. Odmienne spojrzenie na wydarzenia sprzed 32 lat. Jak je interpretować? Najlepiej rzetelnie, nie angażując emocji, a pokazując fakty. Wymiar praktyczny „obalenia komuny” poznałem badając temat obozu NKWD w Błudku-Nowinach na Roztoczu.

W 1989 roku Tygodnik Zamojski opublikował serię artykułów (ukazywały się od połowy kwietnia do 2 czerwca), w których nieżyjący już prof. Jerzy Markiewicz opisał zbrodnię w obozie karnym w Błudku-Nowinach na Zamojszczyźnie. Na podstawie pracy prof. Markiewicza Przewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa 26 czerwca 1989 roku wysłał pismo do prokuratury generalnej z informacją o możliwości zaistnienia zbrodni ludobójstwa we wspomnianym obozie. Porozumiano się w tej sprawie z Prokuraturą Wojewódzką w Zamościu, jednak ostatecznie sprawa trafiła do Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Przeglądając dokumenty dotyczące tego śledztwa zobaczyłem obraz Polski pookrągłostołowej, która wcale nie wyglądała jak kraj, w którym ktoś kogokolwiek obalił. Raczej bliższa prawdzie jest opinia Włodzimierza Czarzastego.

4 czerwca 1989 roku odbyły się w Polsce wybory, które niosły za sobą nadzieję niepodległości i wolności. Po latach zależności od wschodniego sąsiada i służących mu partyjnych aparatczyków, Polacy uwierzyli, że teraz już można badać i mówić o historii najnowszej w sposób otwarty. Uwierzyli też dziennikarze. Zaczynają więc oficjalnie badać sprawy, które przez lata były utajniane. Tak robi redakcja Tygodnika Zamojskiego. Jednak trafiają na mur. To co, że 4 czerwca „obalono komunę” skoro wnioski dziennikarskie, a za nimi prokuratorskie trafiają na biurka w resorcie, na czele którego stoi Czesław Kiszczak? Komuś z dzisiejszej perspektywy może się wydawać, że lato 1989 roku było czasem gorącej walki w resortach, że stary układ opuszczał w popłochu swoje gabinety a ludzie Solidarności wchodzili tam i zabezpieczali dokumenty, by zacząć rozliczać komunistów za lata zniewalania narodu. Nic bardziej mylnego. Czesław Kiszczak stoi nadal na czele MSW i nie wybiera się nigdzie niżej niż jest. Działają prokuratury wojskowe, nikt się nie pakuje, nikt nie wstrzymuje pracy. Wszystko toczy się dawnym torem. Kiszczak próbuje nawet utworzyć rząd w ramach dotychczasowej koalicji, rozszerzonej o… Solidarność. Nie udaje mu się to. Ale się nie zraża.
17 sierpnia 1989 roku Lech Wałęsa ogłasza wraz z Romanem Malinowskim i Jerzym Jóźwiakiem zawiązanie koalicji z ZSL i SD, dotychczasowymi koalicjantami PZPR. Czesław Kiszczak ustępuje z pełnienia funkcji premiera. Prezydentem od 19 lipca 1989 roku jest Wojciech Jaruzelski. PZPR nie wchodzi formalnie w skład kolacji ale ją wspiera, gwarantując sobie teki ministrów spraw wewnętrznych i obrony. Posłowie PZPR zagłosowali w konsekwencji za kandydaturą Tadeusza Mazowieckiego na premiera. Dostali za to dwie kolejne teki ministerialne, więcej niż koalicyjna SD. Dla nas kluczowe, że w rękach towarzyszy zostały resorty spraw wewnętrznych i obrony. Sprawa dotycząca ludobójstwa na Roztoczu może być nadal przez nie prowadzona. Mamy wolną Polskę. Rząd Mazowieckiego. Towarzysze trzymają się dobrze. I nie piszę tego by się wyzłośliwiać.

Przeglądam korespondencję pomiędzy Naczelną Prokuraturą Wojskową a Ministerstwem Spraw Wewnętrznych. Jest okres po wyborach z czerwca 1989 roku ale jeszcze przed powołaniem rządu Tadeusza Mazowieckiego. Na czele resortu spraw wewnętrznych stoi Czesław Kiszczak. 26 lipca 1989 roku prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Ryszard Szczęsny kieruje pismo do dyrektora gabinetu ministra spraw wewnętrznych adresując je: „Tow. płk mgr Czesław Żmuda”.

Przytoczę treść tego pisma w całości, bo unaocznia ono tezę, z którą przystąpiono do badania zbrodni sprzed 40 lat. Zbrodni, której wykonawcy jeszcze przecież żyli: 

„Oddział V Naczelnej Prokuratury Wojskowej wyjaśnia przekazaną przez Prokuraturę Generalną i Przewodniczącego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa – sprawę rzekomych zbrodni zabójstw żołnierzy w „obozie” na terenie m. Błudek /zamojskie/, jakoby popełnianych w okresie od m-ca października 1944 r. do m-ca marca 1945 r. 
Według nadesłanej informacji w latach 1951-53 na terenie tego obozu działała komisja „wojskowa”, która przeprowadziła ekshumację zwłok przy pomocy żołnierzy KBW. Z tych względów zwracam się do Tow. Pułkownika o spowodowanie zbadania w archiwach MSW czy odnotowano cokolwiek co miałoby związek z taką sprawą”.

Można? Zatem w sprawie zbrodni komunistycznych sędziami będą komuniści. Towarzysze. Teza jest jasna – to są „rzekome zbrodnie”, teraz trzeba tylko tezę potwierdzić. To jeszcze nic. Bo na pismo jest odpowiedź, która nadeszła 21 września 1989 roku. Teraz to towarzysz dyrektor gabinetu ministra spraw wewnętrznych płk Czesław Żmuda odpowiada towarzyszowi Szczęsnemu. Obaj panowie tytułują się w oficjalnych pismach (przypominam, to korespondencja pomiędzy ministerstwem a prokuraturą!!!) per towarzyszu, mimo że mamy od miesiąca premiera Tadeusza Mazowieckiego a od ponad tygodnia nowy rząd. Niby wolny.
Na tym polega fenomen „częściowo wolnych” wyborów. Jak widać, w przyrodzie taki twór nie istnieje. Jeśli ktoś nie wierzy, zapraszam do odwiedzenia ZOO. Tam mieszkają częściowo wolne zwierzęta. To te z większymi wybiegami. One mają częściową wolność, bo te w klatkach nie mają żadnej. Te częściowo wolne mogą wybrać, czy chcą przebywać na wybiegu czy w pawilonie. Są przecież wolne. Jednak to te w klatkach, bez wybiegów, znają prawdę o wolności obu grup.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski