Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Debil, kłamca, barbarzyńca, czyli aktywista miejski kontra Centrum Kultury

Michał Dybaczewski
Michał Dybaczewski
Michał Dybaczewski
Nie skończyła się jeszcze sprawa dotycząca dyscyplinarnego zwolnienia z Centrum Kultury aktywisty miejskiego, a już rozpoczęła kolejna. Tym razem Szymon Pietrasiewicz walczy przed sądem z CK o odszkodowanie za dyskryminację w miejscu pracy.

Suma odszkodowania, jaka by satysfakcjonowała Szymona Pietrasiewicza to 40 tys. zł. Aktywista w CK pracował 10 lat. Na początku był instruktorem, potem kierownikiem Pracowni Sztuki Zaangażowanej Społecznie Rewiry, gdzie realizował liczne projekty. Został zwolniony w lipcu 2021. Oficjalny powód: utrata zaufania. Pietrasiewicz swoich praw postanowił dochodzić w sądzie. Wytoczył CK dwa procesy: za dyscyplinarne zwolnienie z pracy i za dyskryminację w miejscu pracy. Pozwał także byłego dyrektora CK, Aleksandra Szpechta o naruszenie dóbr osobistych. Pierwsza sprawa jest na finiszu – sędzia zaproponował zawarcie ugody i kwestia pozostaje otwarta. W poniedziałek (22.11) ruszyła sprawa o dyskryminację w miejscu pracy.

- Na czym polegała dyskryminacja? – pytała Pietrasiewicza sędzia Anna Zawiślak.

Ten zaczął jednak od zarysowania tła całej sprawy.

- Do 2019 r. wszystko było dobrze. Problemem pojawiły się, gdy wicedyrektorem CK został Rafał Koziński. Drugim czynnikiem było moje zaangażowanie w wyborach samorządowych. Były także wątki społecznikowskie: byłem zaangażowany w obronę górek czechowskich, a także w spór dotyczący stadionu żużlowego – mówił aktywista. - Po moich akcjach społecznikowskich byłem wzywany do dyrekcji i dyr. Szpecht mówił – albo działalność społeczna, albo praca w CK - dodawał.

Znajomość Pietrasiewicza z Rafałem Kozińskim jest wieloletnia, ale stosunki między nimi zaczęły pogarszać dopiero wówczas, gdy Koziński został wicedyrektorem.

- Od razu zaczął wydawać mi polecenia służbowe, które nic nie wnosiły do pracy, a były przeze mnie traktowane jako uciążliwość. Nikt inny takich poleceń nie dostawał – zeznawał Pietrasiewicz.

Twierdził, że na realizację projektów dyrekcja wyznaczała mu za mało czasu, a potem oskarżała, że sobie z tym nie radził. Zdaniem Pietrasiewicza takie działanie Kozińskiego miały charakter celowy - by utrudnić mu pracę.

– Jako animator kultury miał świadomość, że realizacja projektów nie będzie przebiegała właściwie – zeznawał Pietrasiewicz.

To nie wszystko. Ze słów aktywisty wynika, że na szeregu zebrań które się w CK odbywały był oskarżony przez dyrekcję o to, że przeze niego i jego działania instytucja nie dostała 1 mln zł dotacji od miasta.

- Pracownicy mieli wtedy pretensje do mnie, że mają mniejsze budżety. Ale ja udałem się do UM do dyrektora Wydziały Kultury Michała Karapudy, by te informacje zweryfikować. Karapuda zaprzeczył, ale pracodawca uznał to ponownie za pomijanie drogi służbowej – mówił przed sądem Pietrasiewicz.

Jego zdaniem dyrektor Koziński wielokrotnie się do niego zwracał w wulgarny sposób.

- Jak? – dopytywała sędzia.

– Debilu. A gdy miałem inne zdanie to przy pracownikach nazywał mnie kłamcą - twierdził Pietrasiewicz.

- W jakim kontekście i kiedy dyr. Koziński miał nazwać pana kłamcą – dociekała reprezentująca CK mec. Olga Krzyżanowska.

– To było podczas jednego z zebrań na temat projektu – odpowiadał Szymon Pietrasiewicz.

Nie potrafił sobie jednak przypomnieć, dlaczego Koziński nazwał go kłamcą. Stwierdził jednak, że taki zwrot podważał jego kompetencje.

Okazuje się, że na początku konfliktu Koziński przeprosił Pietrasiewicza.

– Ale to niczego nie zmieniło – zaznaczył aktywista. - Jego rozmowy ze mną przypominały krzyk. Zdarzały się też sytuacje, że Koziński pytał mnie kiedy składam wypowiedzenie – przedstawiał przykłady zachowań, których miał dopuszczać się ówczesny wicedyrektor, a teraz dyrektor CK.

- Jak umieściłem komentarz w Internecie, to Koziński nazwał to „szczekaniem” na CK. Informowałem go mejlowo, że nie życzę sobie takiego traktowania. Informowałem o tym również dyrektora Aleksandra Szpechta – zeznawał Pietrasiewicz.

- A czy pan użył wobec Kozińskiego słów „barbarzyńca” – pytała aktywistę mec. Olga Krzyżanowska.

– Tak – odpowiedział.

W ten sposób Pietrasiewicz miał nazwać Kozińskiego we wpisie w mediach społecznościowych.

- Czy była konkretna sytuacja, która doprowadziła do zwolnienia z pracy? – pytała reprezentująca Pietrasiewicza mec. Małgorzata Juzakowska.

Ale wg aktywisty nie było żadnego takiego zdarzenia.

Kolejna rozprawa odbędzie się 26 marca. Swoje zeznania ma złożyć były wieloletni dyrektor CK, Aleksander Szpecht.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski