MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dlatego powiadam: Spartanie z „Azowa”. Felieton Jacka Borkowicza

Jacek Borkowicz, historyk, eseista i publicysta
Wiadomość o wyniku bitwy pod Termopilami dotarła do Aten z pewnością szybko. Co prawda nie tak szybko jak dziesięć lat wcześniej, kiedy to Filippides, biegnąc bezustannie z Maratonu do stolicy, przypłacił życiem, by na czas obwieścić Ateńczykom zwycięstwo. Jednak nowina z termopilskiego wąwozu bez wątpienia znana już była pod Akropolem, zanim z nabrzeży Pireusu dostrzeżono żagle perskiej floty. „Nikt nie ustąpił, wszyscy zginęli” - tak mógł brzmieć komunikat nieznanego historii, postronnego świadka, który ze szczytu pobliskiego wzgórza patrzył na chwalebną zagładę wojska Leonidasa, potem zaś, czym prędzej, pospieszył na skróty ku miastu.

Jak chyba wiemy (jeszcze do niedawna całe pokolenia Europejczyków uczyły się o tym w szkołach), wiadomość o klęsce nie złamała ducha mieszkańców Aten. Przeciwnie, akt bohaterstwa trzystu Spartan jeszcze wzmocnił ich wolę oporu. I choć bezbronni Grecy musieli miasto opuścić, a Persowie spalili je do cna, niebawem, pod Salaminą, grecka flota zadała śmiertelny cios okrętom Kserksesa.

To było dawno, gdy komunikaty z frontu docierały do odbiorcy z prędkością nóg szybkobiegacza. Dzisiaj to, co zdarza się na Ukrainie, niemalże w czasie rzeczywistym znane jest o tysiące kilometrów dalej. Dlatego nie tylko widzimy, co się tam dzieje, ale też możemy przewidzieć, co stanie się w najbliższej przyszłości. Dzisiaj Termopilami jest Mariupol, od kilku tygodni otoczony przez wojska Putina, godnego następcy perskiego satrapy. Wiemy że lada chwila Rosjanie uderzą znowu i zrobią to z całą bezwzględnością – od losu miasta zależeć wszak mogą losy całej tej wojny. Domyślamy się też, że ukraińska armia nie ma fizycznej możliwości przysłania odsieczy. Tym bardziej nie można się jej spodziewać od Zachodu. A obrońcy Mariupola zapowiedzieli że będą walczyć do ostatka. Oznacza to że zginą. A my o tym wiemy i nic z tym nie możemy zrobić.

Przypomnijmy: centrum miasta broni 36 Brygada Piechoty Morskiej, zaś w podziemnych bunkrach przemysłowej dzielnicy „Azowstal” trwają na placówkach snajperzy z pułku „Azow”. To właśnie te szańce bezskutecznie, jak dotąd, szturmują brodate psy wojny Kadyrowa. I to właśnie chłopcy z „Azowa” zapowiedzieli że będą walczyć do ostatniego żołnierza. Nie ma powodu by nie wierzyć im na słowo. Rosjanie, gdy dostaną ich żywymi, nie będą się z nimi patyczkować. A jeśli któregoś z jeńców pozostawią przy życiu, to tylko po to, by triumfalnie pokazać siedzącej przed telewizorami gawiedzi pohańbionego „ukraińskiego nazistę”.

To prawda że batalion „Azow” stworzyli ukraińscy nacjonaliści. Ale czy można nazywać ich nazistami? Jeśli tak, to dziwni to naziści. Pomagają Polakom w uprzątaniu cmentarzy ich kombatantów. Potępiają ludobójstwo dokonane przez UPA na Wołyniu. Opowiadają się za współpracą Ukrainy i Polski w ramach Trójmorza. Ich sztandarem są sine i żółte barwy państwowe Ukrainy, nie zaś czarne i czerwone kolory ideowych potomków banderowców. Najważniejsze jednak, że chłopcy z „Azowa” to dziś najdzielniejsi z dzielnych obrońców Ukrainy. A przez to – także naszej wspólnej sprawy.

A prawdziwi naziści bombardują dzisiaj ukraińskie szpitale.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski