Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fluktuacja cepa. Felieton Jacka Borkowicza

Jacek Borkowicz
Nadesłane
Jest taki obraz Jana Matejki, nazywa się „Unia lubelska”. Pytanie – co trzyma w dłoni centralna postać tej panoramy, król Zygmunt August? No nie, proszę państwa, krzyż to relikt niechlubnej przeszłości. Gdyby mistrz z Krakowa żył dzisiaj, na pewno w ręce monarchy umieściłby raczej flagę Unii. Ale bynajmniej nie lubelskiej, lecz Europejskiej. Bo przecież krzyż i dwunastogwiazdkowy sztandar to symbole które się wzajemnie wykluczają, nieprawdaż?

Przez wieki całe było jednak inaczej. Pod krzyżem obradował, w lubelskim ratuszu, Trybunał Koronny, najpoważniejsza z długotrwałych instytucji pierwszej Rzeczypospolitej. Jakoś nie przeszkadzało to Żydom, którzy do tego samego Lublina zjeżdżali na obrady Sejmu Czterech Ziem, najpoważniejszej instytucji judaistycznej diaspory. Znak krzyża nie dzielił, choć nie wszyscy obywatele naszego państwa znaczyli go na czole. Dobrze to rozumiał Jan Paweł II, gdy wzywał nas „od unii lubelskiej do Unii Europejskiej”. Ale kto o nim dzisiaj pamięta?

Z pewnością nie nowy wojewoda Krzysztof Komorski, którego pierwszym aktem po objęciu tej godności było zdjęcie krzyża ze ściany sali kolumnowej urzędu wojewódzkiego. Pan wojewoda uspokoił nas, że w żadnym wypadku nie zamierzał inicjować akcentów politycznych, ale – rozumiecie państwo – do sali zaglądają zagraniczne delegacje, odbywa się tu intensywny proces „fluktuacji międzykulturowej”, wstyd byłoby dalej straszyć tych ludzi jakimiś gadżetami rodem z ciemnego średniowiecza. Nie ma rady, gdzie fluktuacja, tam racja.

Nie znam osobiście nowego pana wojewody. W ogóle niewiele wiem o lubelskich stosunkach, piszę swoje felietony z podwarszawskiego dystansu. Ale pewne sprawy wyglądają klarownie nawet z daleka, a może tym bardziej z daleka. Skoro ongiś wojewoda Czarnek zdjął ze ściany flagę Unii Europejskiej, wojewoda Komorski teraz ją przywraca, ale to mało, oko za oko, trzeba dołożyć przegranym usunięciem krzyża. Logika arcyprosta i przysłowiowe porównanie do konstrukcji cepa jest tutaj jak znalazł. Bo nasz obrotowy cep jest po to, by walić nim po głowie zwolenników kolejnych odchodzących ekip. I może to narzędzie należałoby dziś włożyć w dłoń Zygmunta Augusta.

To wszystko jest oczywiste nawet z podwarszawskiego dystansu. Ale w geście nowego wojewody jest jeszcze coś więcej: ostentacyjny brak zainteresowania lokalną tożsamością. Nie trzeba nawet w Lublinie mieszkać czy stąd pochodzić, by wiedzieć czym jest symbol krzyża w historii tego miasta. Wie to chyba każdy Polak, przepraszam, wiedział do niedawna. Bo teraz na fali jest się na własną historię wypinać. Lublin ma być odtąd normalnym europejskim miastem, do którego turysta wpada, najlepiej na jarmark świąteczny (bo przecież nie „bożonarodzeniowy”), pokręci się po starych uliczkach, wypije caffe latte i wraca do siebie, syt wrażeń, jakie daje mu świadomość uczestnictwa w procesie „międzynarodowej fluktuacji”. I najważniejsze – nie przynosimy nikomu wstydu. Mieszkańcy Lublina, witajcie w Europie!

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski