Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gaz łupkowy. Co wypłynie z odwiertów?

jacek_s
W naszym regionie wykonano już kilka próbnych odwiertów.
W naszym regionie wykonano już kilka próbnych odwiertów. Wojciech Nieśpiałowski
Toksyczna, sporadycznie radioaktywna woda oraz potworny hałas. To zdaniem samorządowców największe zagrożenia, jakie niesie ze sobą wydobycie gazu łupkowego. Kolejny minus to niszczenie dróg, powodowane przez ciężki sprzęt.

Takie problemy można obserwować w USA, gdzie gaz łupkowy wydobywa się na masową skalę. Do tej pory wykonano tam ok. 40 tys. odwiertów. Samorządowcy z Polski mieli okazję na własne oczy przyjrzeć się pracom. Rozmawiali z przedstawicielami władz, firm wydobywczych, a także przeciwnikami taj gałęzi przemysłu. W wizycie brał udział również Krzysztof Hetman, marszałek województwa.

Aby z odwiertu popłynął gaz, pod ziemię wtłacza się mieszkankę wody, piachu i chemikaliów. W sumie kilkanaście tysięcy litrów na jeden otwór. Według firm wydobywczych, chemikalia to maksymalnie 2 proc. składu mieszkanki.
– Jest tam jednak połowa tablicy Mendelejewa, co przy takich ilościach wody stanowi już poważny problem – ocenia Hetman. – Nie chodzi o skażenie wód gruntowych, bo takie przypadki praktycznie nie mają miejsca.

Największym zagrożeniem jest woda z odwiertu, która wraca na powierzchnię. Wypłukuje z ziemi różne związki. Jest potwornie zasolona, a często nawet radioaktywna. U nas to temat mało popularny, a problem jest poważny.
Amerykanie radzą z tym sobie na kilka sposobów, ale żaden nie jest do końca skuteczny. W niektórych stanach, mieszkanka pompowana jest z powrotem do starych odwiertów. Z kolei w Pensylwanii, gdzie przepisy są najmniej restrykcyjne, zużyta mieszanka trafia do basenów, w których powoli paruje. Pozostałości wywożone są na wysypisko.

– To chyba najgorsza z metod, bo toksyczne związki dostają się bezpośrednio do powietrza – ocenia marszałek.
Samorządowcy zwracają także uwagę na hałas, którzy towarzyszy wierceniom. Pochodzi z generatorów, które zasilają wiertnię. Pracują całą dobę. Zwykle przez miesiąc, bo tyle trwa wiercenie. Kiedy już dojdzie do wydobycia, hałas powodują kolejne generatory. Tym razem zasilające sieć przesyłową. Mogą być umieszczone nawet kilkadziesiąt kilometrów od odwiertu.

– Hałas jest potworny, ale u nas coś takiego nie przejdzie – dodaje Marszałek. – Według służb ochrony środowiska, byłoby to niedopuszczalne. Na czas naszej wizyty, niektóre z generatorów zostały specjalnie obudowane. Mimo tego straszliwie hałasowały. Tymczasem niedaleko mieszkali ludzie. My nie możemy dopuścić do takich sytuacji.

Samorządowcy zwrócili uwagę także na zniszczenia, jakie powodują ciężarówki transportujące sprzęt na miejsce wierceń. W naszym województwie doprowadziłoby to do kompletnej degradacji lokalnych dróg.
To jeden z powodów, dla którego samorządy chcą uczestniczyć w tworzeniu prawa, regulującego poszukiwania i wydobycie gazu łupkowego. Marszałkowie wystosowali w tej sprawie specjalny listo do premiera, ministrów i parlamentarzystów.

– Chodzi zarówno o kwestie ochrony środowiska, jak i potencjalne zyski z eksploatacji złóż – wyjaśnia Hetman. 
Lubelskie ma, o co walczyć. Do tej pory wydano 26 koncesji na badania łupków w naszym regionie. Wykonano już pierwsze odwierty, ale rezultaty poszukiwań okryte są tajemnicą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski