Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak 13 grudnia połączył Łucję z Narnii i Wojtka z Kurowa

Wojciech Pokora
Wojciech Pokora
Fot. Malgorzata Genca / Polska Press

„Było raz czworo dzieci: Piotr, Zuzanna, Edmund i Łucja. Opowiem wam o tym, co im się przydarzyło. Podczas wojny wysłano je z Londynu na wieś, aby były bezpieczne w okresie bombowych nalotów na miasto”. Tymi słowami rozpoczyna się jeden z najsłynniejszych cyklów powieści dla dzieci „Opowieści z Narnii”. Zamknięta w siedmioksięgu powieść fantasy opowiada o przygodach dzieci, które odkrywają historię Narnii, świata w którym powszechna jest magia, zwierzęta rozmawiają z ludźmi a dobro zwycięża zło w walce. Cykl garściami czerpie z mitologii greckiej i rzymskiej, z tradycyjnych baśni brytyjskich i irlandzkich, ale przede wszystkim z chrześcijaństwa.

Autorem powieści był C.S. Lewis – filozof, filolog i teolog. No i oczywiście pisarz. Był jednym z najbliższych przyjaciół innego, znanego nam pisarza fantasy, J. R. R. Tolkiena, z którym wykładał na wydziale literatury angielskiej na Uniwersytecie Oksfordzkim. C.S. Lewis badał literaturę średniowieczną, a w teologii zajmował się apologetyką, czyli działem teologii (teologia fundamentalna), który ma za zadanie obronę wiary przed zarzutami przeciwników a także uzasadniający podstawowe prawdy wiary. I te zainteresowania doskonale widać w jego powieściach, które, jak przyznał autor , na początku nie miały być chrześcijańskie. „Ten element sam wplótł się w historię”. Na początku były tylko obrazy: „faun niosący parasolkę, królowa w saniach, wspaniały lew”. A potem przyszła ona, teologia, która tak bardzo raziła twórców disneyowskiej ekranizacji, że nie byli w stanie kontynuować produkcji kolejnych części opowieści w filmowej odsłonie. Jedną z kluczowych postaci w tej opowieści jest Aslan, lew, o którym C.S. Lewis tak pisał w jednym z listów:

„[Aslan] W rzeczywistości jednak, jest wymysłem, który daje bajkową odpowiedź na pytanie, w jaki sposób wyglądałby Chrystus, jeżeli naprawdę istniałby taki świat jak Narnia, a On wybrałby, aby się w nim pojawić i umrzeć, a następnie zmartwychwstać, tak jak zrobił to w naszym?”. Motywów chrześcijańskich jest w powieści multum, praktycznie w każdym bohaterze można doszukiwać się nawiązań do postaci historycznych, związanych z Kościołem. Moją ulubienicą jest Łucja, i mam podejrzenie, że nie tylko moją, ale i samego autora.

13 grudnia 1476 roku w Narnii przyszła na świat Łucja Brocadelli, którą Kościół czci od 1710 roku pod imieniem Łucji z Narnii. Już mocniej się chyba nie dało wskazać, jak ważną postacią dla samego autora była błogosławiona, skoro mianem Narnii ochrzcił całą swoją bajkową krainę a jednej z głównych bohaterek, która jako pierwsza do Narnii trafia, nazwał właśnie Łucją. Jednak słynniejszą imienniczką błogosławionej z Narnii jest Łucja z Syrakuz, która także jest związana z datą 13 grudnia, bowiem zmarła tego dnia w roku 304. Jest świętą Kościoła katolickiego i prawosławnego a jej imię wymienia Kanon rzymski Mszy Świętej.
Łucja zginęła śmiercią męczeńską, ponieważ odtrąciła zalotnika, który w zemście doniósł na nią do władz, że jest chrześcijanką. Aresztowana i torturowana Łucja nie chciała zrzec się swojej wiary, za co sąd skazał ją na karę prostytucji. Miała być zamknięta w domu publicznym i oddawać swoje ciało innym, skoro nie oddała temu jednemu. Łucja wyłupiła sobie oczy, by się oszpecić. Została ścięta w wieku 23 lat, 13 grudnia właśnie.

Pozbawiająca się oczu Łucja stała się patronką dla dnia, w którym poniosła śmierć, a który uchodzi za najkrótszy dzień w roku (tłumaczono to tym, że na wschodzie przestaje już dnia ubywać, a na zachodzie jeszcze się skraca do 21 grudnia). W ten sposób narodziła się tradycja obchodzenia dnia św. Łucji jako dnia granicznego, sprzyjającego czarom, złu i czarnej magii. Tej właśnie nocy zło mogło wyrządzić największe szkody, stąd zwyczaj, szczególnie w Skandynawii, pochodów dzieci ze świecami.
Po zmierzchu wyruszają tam orszaki dzieci w białych strojach, którym przewodzi dziewczynka, której głowę przyozdabia wianek z zapalonymi świecami. Niosą światło światu, który tej nocy szczególnie narażony jest na działanie szatana.

I to chyba nie przypadek, że właśnie 13 grudnia 1923 roku Polska jako jedna z pierwszych w Europie uznała Związek Sowiecki. Tak się zaprasza zło do domu. A 13 grudnia 1981 roku zło wylało się na ulice polskich miast. Wojciech Jaruzelski, generał o szlacheckim rodowodzie i sowieckiej duszy wyprowadził wojsko na ulicę przeciwko swojemu narodowi, strasząc interwencją jeszcze większego zła. Akt zdrady Jaruzelskiego odebrał szansę na normalność pokoleniu, które wierzyło wtedy w Solidarność. I tego nie wolno zapominać. A dzień 13 grudnia kojarzyć należy ze złem, które nie jest niezwyciężone.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski