Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeśli się nie przyznasz, odetniemy głowy twoim dzieciom

Monika Andruszewska
Wiaczesław Szabolda ma 32 lata. Od ponad dwóch lat jest więziony przez prorosyjskich separatystów
Wiaczesław Szabolda ma 32 lata. Od ponad dwóch lat jest więziony przez prorosyjskich separatystów Archiwum rodzinne
– Klucz do donieckich więzień nie znajduje się w Donbasie, ale na Kremlu. Tylko naciski międzynarodowe mogą wpłynąć na Rosję, by oddała mi męża – mówi Iryna, żona jeńca przebywającego w więzieniu na terenie samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. Rodzina jej męża pochodzi z okolic Tomaszowa Lubelskiego.

Wiaczesław Szabolda z Doniecka od ponad dwóch lat jest więziony przez prorosyjskich separatystów. Jego rodzina pochodzi z Tarnawatki pod Tomaszowem Lubelskim. - Dziadek męża wyjechał podczas wojny na Ukrainę, ale jego siostra pozostała w Polsce. Dzieci tej siostry mieszkają wciąż pod Tomaszowem Lubelskim - mówi Iryna, żona Wiaczesława. Kobieta próbuje zainteresować losem swojego męża międzynarodową opinię publiczną.

- Jedyne wsparcie, które otrzymujemy, pochodzi od naszych krewnych w Polsce. Paczki od nich, to dla nas znak, że ktoś za granicą nie jest obojętny na nasz los. Chciałabym, by poza naszymi krewnymi, nieobojętni byli też europejscy politycy. Wiem, że Polska aktywnie działa na rzecz nagłośnienia łamania praw człowieka w Donbasie, więc może mogłaby zwrócić szczególną uwagę na nasze nieszczęście? - pyta kobieta.

Kiedy Iryna ostatni raz widziała swojego męża, ten miał na głowie celofanowy worek, a na nadgarstkach kajdanki. 32-letni Wiaczesław Szabolda jest więziony przez prorosyjskich separatystów od 24 czerwca 2019 roku.

- Sasza miał dwa latka, kiedy męża zabrali. Ledwie go pamięta. Młodsza córeczka, Maszka, miała wtedy dwa miesiące. Zna ojca tylko z fotografii. Nie rozumieją, czemu tata do nas nie dzwoni. Mówię im, że jest w Doniecku i po prostu nie może do nas przyjechać ze względu na pandemię, bo posterunki pomiędzy okupowanymi terytoriami i Ukrainą, są zamknięte - wyjaśnia kobieta.

Jej czteroletni dziś synek pochyla się nad kartką papieru i kreśli niezdarnie podłużne kształty. - Teraz narysuję naszą rodzinę. To jestem ja, tu jest mama, a to małe, to siostra. A to będzie tata. Tata ma dwie ręce i dwie nogi - mówi chłopiec. Po chwili przygryza usta, spogląda na siedzącą obok matkę ze smutkiem i mówi: - Nie pamiętam, jakie włosy ma tata!

- Nic się nie stało, Saszka. Tata ma czarne włosy. Potem pokażę ci zdjęcie, żebyś sobie wszystko przypomniał - odpowiada kobieta, gładząc malucha po głowie.

Wyprowadzili męża z hotelu

Iryna pochodzi z części obwodu donieckiego kontrolowanej przez rząd Ukrainy. Jej mąż, Wiaczesław, z Doniecka. To miasto na wschodzie Ukrainy, od wiosny 2014 roku znajduje się pod okupacją kontrolowanej przez Rosję tzw. Donieckiej Republiki Ludowej.

- Wiele razy mówiłam mężowi, że powinniśmy wyjechać, ale nie chciał opuścić dziadków, którzy go wychowywali. Powtarzał, że starych drzew się nie przesadza i nie możemy ani wywieźć dziadków w obce miejsce, ani po prostu wyjechać i zostawić ich samych, bo nie dadzą sobie rady. Bałam się mieszkać w Doniecku z dziećmi, dlatego często wyjeżdżałam do rodziny na wolną Ukrainę - opowiada Iryna. - Podczas jednego z moich wyjazdów, mąż nagle przestał odbierać telefon - mówi łamiącym się głosem. I dodaje: - Zaczęłam dzwonić po wszystkich znajomych, ale nikt nic nie wiedział. Byłam przerażona, sprawdziłam nawet szpitale i kostnice. Nigdzie go nie było. Po kilku dniach administracja hotelu, w którym pracował Wiaczesław, powiedziała, że na zapisie wideo z kamer, zobaczyli moment, w którym męża wyprowadzają z budynku uzbrojeni ludzie w maskach.

Do więzienia za poglądy

Ludność okupowanego Donbasu jest prześladowana przez samozwańcze władze regionu za każdy przejaw ukraińskiego patriotyzmu, czy niechęci wobec Rosji. Około 200 cywili jest przetrzymywanych w więzieniach oraz nieoficjalnych ośrodkach penitencjarnych pod zarzutami szpiegostwa na rzecz Ukrainy, działalności dywersyjnej, czy „zdrady ojczyzny”.

- Powiedzieli, że oskarżają go o szpiegostwo! Mąż nic takiego nie robił, chyba nawet nie miałby kiedy. Przecież my mamy dwójkę maleńkich dzieci! - oburza się Iryna.

- Z przerażeniem obserwowaliśmy co się dzieje w naszym mieście. Zszokowało nas, gdy nagle pojawili się rosyjscy wojskowi i powiedzieli, że to już nie jest Ukraina, ale nigdy nie mieszaliśmy się w politykę. Jednak w prywatnych rozmowach mój mąż nigdy nie ukrywał swoich poglądów. Mówił wprost, że rozgłaszana w rosyjskich mediach „braterska pomoc” dla Donbasu to czysta propaganda, a Donieck to Ukraina. Może ktoś doniósł o tym do władz? XXI wiek, a ludzi wyłapuje się i wtrąca do więzień za poglądy - załamuje ręce Iryna.

Izolacja

Przez pierwsze pięć miesięcy niewoli Wiaczesława trzymano w tajnym donieckim więzieniu nazywanym „Izolacja”. To miejsce przez byłych więźniów określane jest jako współczesny obóz koncentracyjny. Na podstawie ich relacji polska europosłanka Anna Fotyga opublikowała w kwietniu raport „Izolacja. Głosy z piwnicy”. - Musimy dołożyć wszelkich starań, aby wszyscy jeńcy zostali zwolnieni, a sprawcy zbrodni wojennych nie pozostali bezkarni. Społeczność międzynarodowa musi mieć świadomość, że stron tego konfliktu nie można stawiać na jednej szali, że mamy do czynienia z okupantem i okupowanymi, katem i ofiarami - podkreśliła Anna Fotyga podczas prezentacji raportu.

Według świadectw osób, które przeżyły niewolę, Wiaczesław był nieludzko traktowany. Separatyści wyrywali mu zęby, katowali prądem elektrycznym, bili. - Jeśli się nie przyznasz zaraz przywieziemy tu twoje dzieci i odetniemy im głowy - miał usłyszeć podczas przesłuchania.

Pokazowy proces

Wiaczesław oczekuje na proces. Prawdopodobnie, tak jak w przypadku innych więźniów politycznych na okupowanych terenach Donbasu, proces będzie miał charakter pokazowy i skończy się kilkunastoletnim wyrokiem. Jak uważa kobieta, separatyści celowo przedłużają czynności śledcze, bo osoby, które nie zostały jeszcze skazane, nie mogą trafiać na wymiany jeńców między Ukrainą i nieuznawanymi republikami. Ponadto separatyści nie potwierdzają faktu przetrzymywania takich więźniów w ramach negocjującej cyklicznie w Mińsku tzw. trójstronnej grupy kontaktowej ds. uregulowania konfliktu w Donbasie.

- To jest jakaś paranoja. Nie potwierdzają, że go tam uwięzili, chociaż jednocześnie, mam masę papierów z aresztu, w którym się znajduje - denerwuje się Iryna, pokazując dokumenty oznaczone dwugłowym orłem, herbem nieuznawanej republiki.

- Przez cały ten czas, tylko raz udało mi się zobaczyć męża, gdy był akurat transportowany między więzieniami. Widziałam go dosłownie dwie sekundy. Doszło też kilka listów. To jest jak jakiś gułag. Czasem czuję się, jakbym przeniosła się w czasie - mówi kobieta.

Gdy po zatrzymaniu męża wyruszyła do Doniecka separatyści zapewnili ją, że może mu przekazywać paczki. - Raz na tydzień zbierałam wielkie pudło jedzenia i artykułów higienicznych. Potem mąż napisał, że nic z tego nie dostawał. Raz rzucili mu otwarte pudełko suchych pierników. Oni widzieli, że przychodzę pod areszt z dwójką maleńkich dzieci, a potem to wszystko zabierali. Jacy to są ludzie? Czy to w ogóle są ludzie? - pyta rozżalona.

Znikąd pomocy

Choć w Doniecku znajdują się biura misji obserwacyjnej OBWE i Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża, żadna z organizacji nie dostarcza pomocy dla uwięzionych. Iryna się temu dziwi: - Nie pojmuję, po co tam w ogóle stacjonują, skoro w żaden sposób nie pomagają. Czerwony Krzyż wspiera ludność cywilną i rozdaje im pomoc humanitarną, więc czemu nie może pomóc też nielegalnie przetrzymywanym jeńcom? Przecież oni też są ofiarami wojny! I nie mają znikąd pomocy.

Iryna przed wojną na wschodzie Ukrainy pracowała w szpitalu jako laborantka. Jak twierdzi sytuacja epidemiologiczna w Donieckiej Republice Ludowej jest katastroficzna. - Ludzie umierają na COVID-19, ale okupacyjna władza udaje, że problemu nie ma. Organizacje międzynarodowe powinny zająć się choćby dostarczaniem leków do więzień, bo przecież osłabieni jeńcy będą szczególnie podatni na wirusy, nawet zwykła grypa zagraża życiu w takich warunkach! My tak naprawdę nawet nie wiemy, w jakim stanie jest mąż. Modlę się, by nie zachorował.

Źli panowie i rakieta w kosmos

Synek Iryny wie, że tata nie może do niego przyjechać. - Jest wojna i nie pozwalają mu różni źli panowie. Chciałbym mieć rakietę: poleciałbym do taty przez te wszystkie posterunki i razem wybralibyśmy się razem w kosmos. Mamy i siostry nie weźmiemy, bo one ciągle płaczą. Potem do nich wrócimy - mówi chłopiec.

Saszka ma na sobie koszulkę z polskim napisem „Mój Tata jest super”. Pytany, czy wie, co jest tam napisane, chłopiec odpowiada od razu, że wie i to jego ulubiona koszulka, bo jego tata jest najlepszy na świecie.

Iryna: - Czasem śni mi się, że mąż wrócił do domu. To jedyne momenty pełnego szczęścia w moim życiu. Ale potem budzę się i dociera do mnie, że to tylko sen. A żadnej wymiany jeńców nie było od niemal dwóch lat. Błagamy o pomoc. Klucz do donieckich więzień nie znajduje się w Donbasie, ale na Kremlu. Tylko naciski międzynarodowe mogą wpłynąć na Rosję, by oddała mi męża.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski