W końcu lat 70. milicjant kojarzył się dobrze jedynie przedszkolakom, i to ten w białej czapce, pouczający o konieczności przechodzenia na pasach. Dla dorosłych był jednak władzą, której trzeba było się bać. Próbował coś wskórać w sprawie społecznego wizerunku milicjanta porucznik Borewicz, ale miał u telewidza konkurencję w koledze z Ameryki, również poruczniku, niejakim Colombo, mimo że ten wyglądał na fajtłapę, czy twardzielu Kojaku.
Oczywiście z okazji święta były odznaczenia za wysiłek w utrwalaniu ustroju PRL. Do Lublina zjechało ok. 300 byłych funkcjonariuszy, którzy powspominali pionierskie czasy. Władysław Kruk, I sekretarz KW PZPR i wojewoda lubelski Mieczysław Stępień wystąpili w roli gospodarzy. Nie szczędzili pochwał dla tych, którzy stali na straży powojennego porządku.
Zasłużeni odbierali odznaczenia, a zwykli stróże porządku ścigali właśnie w pierwszych dniach października zbiegłego z psychiatryka 20-letniego wielokrotnego gwałciciela oraz złodziei żółtej syreny 404, wiśniowej łady i beżowego fiata 126 p. Omal nie narobili kłopotu dwaj chłopcy, którzy przytaskali do śródmieścia niewypał, znaleziony w jednym z wąwozów na LSM. Nikomu nie było do śmiechu.
W czwartek razem z papierowym wydaniem Kuriera Lubelskiego kolejna widokówka z naszej kolekcji.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?