Henryk Cybulski urodził się w 1910 r. w kolonii Dermanka na Wołyniu, w dużej rodzinie chłopskiej (miał dziewięcioro rodzeństwa). W młodym wieku, m.in. dzięki sukcesom sportowym (strzelectwo, biegi przełajowe i długodystansowe) objął posadę leśniczego w nadleśnictwie w Kiwercach. Po wybuchu II wojny światowej i zajęciu tych terenów przez Sowietów Cybulski został wywieziony na Syberię, wraz z dziesiątkami tysięcy rodaków. Z miejsca zesłania zbiegł po kilku miesiącach, pokonując pieszo ok. 3 tys. km. Po powrocie w rodzinne strony wstąpił do AK, przyjmując pseudonim „Harry”. Po zajęciu Wołynia przez Niemców powrócił do pracy w leśnictwie. W tym czasie ukrywał Żydówkę, uciekinierkę z getta w Łucku.
Od maja 1943 r. do początków 1944 r. pełnił funkcję dowódcy wojskowego Przebraża, jednego z nielicznych polskich ośrodków, który oparł się zalewowi sił UPA i mas siekierników. Dzięki właściwej ocenie sytuacji, determinacji i umiejętności współpracy udało się przemienić tą wieś w małą twierdzę. Dała ona schronienie według różnych szacunków od 10 do 20 tys. osób. Dowództwo samoobrony starało się zapewnić rodzinom uciekającym przed pogromami do Przebraża eskortę w drodze, a na miejscu wyżywienie, dach nad głową, pomoc medyczną. Wszystko to, mimo wielkiej ofiarności mieszkańców, było bardzo trudno zorganizować. Kierowana przez Cybulskiego baza przetrwała trzy duże szturmy UPA (oraz wiele drobniejszych ataków), w największym odparto siły 12 tysięcy napastników. „Harry” sprawnie współdziałał z równie aktywnym komendantem cywilnym Ludwikiem Malinowskim „Lwem” i całą grupą oddanych sprawie współpracowników. Ogromnym problemem było pozyskanie broni i amunicji, jednak dzięki powszechnemu zaangażowaniu lokalnych wspólnot w szczytowym okresie linia umocnień liczyła ok. 20 km długości, a siły obrońców ok. tysiąca uzbrojonych ludzi.
Henryk Cybulski w swoich wspomnieniach Czerwone noce wydanych w 1966 r. wspomina, że w ratowaniu Polaków pomagali także niektórzy Ukraińcy. Podejmując ryzyko zemsty ze strony UPA, narażając życie własne i swoich rodzin ostrzegali przed planowanymi atakami, pomagali w ucieczce bądź ukryciu się. Nawet bierność jaką zachowali sąsiedzi z ukraińskiej osady Jezioro nabierała w oczach Cybulskiego wartości. Wszak wielu innych ukraińskich sąsiadów i członków rodzin brutalnie mordowało każdego napotkanego „Lacha”. Budujące jest także zachowanie oddziałów przebraskiej samoobrony, które - ku zdziwieniu samych Ukraińców - w momencie przejęcia kontroli nad danym terenem zaniechiwały krwawych odwetów wobec wiosek pomagających UPA. Do utrzymania takiej postawy z pewnością przyczyniły się wyraźne rozkazy Henryka Cybulskiego i innych dowódców.
Obrona Przebraża pozwala poznać Henryka Cybulskiego jako osobę niezwykle praktyczną, trzeźwo myślącą, umiejętnie kierującą podwładnymi. Potrafiącą w razie konieczności porozumiewać się nawet z operującymi na Wołyniu oddziałami sowieckimi (współpraca taktyczna) czy administracją niemiecką (uzyskanie pozwolenia na posiadanie broni) – po to, by ratować życie zwykłych ludzi - za których Komendant przyjął odpowiedzialność.
W okresie powojennym Henryk Cybulski był stale zagrożony aresztowaniem przez aparat komunistycznej bezpieki, mimo, że jak wielu wołyniaków trafił w szeregi LWP. Zdezerterował, wstępując do działającego na Lubelszczyźnie oddziału AK majora Józefa Wojtunia „Sęka” (został jego zastępcą). W czerwcu 1947 r. wyjechał do Olsztyna pod fałszywym nazwiskiem. Pracował jako leśnik, ale rok później został rozpoznany, aresztowany i skazany na 2 lata więzienie (za posiadanie broni i fałszywych dokumentów). Przez kilka następnych lat Cybulski żyje pomiędzy wyjściem na wolność, a trafieniem do następnego więzienia (m.in. na Zamku Lubelskim). Podejmuje pracę w leśnictwie w północnej i zachodniej Polsce, ale ślub bierze z mieszkanką Lubelszczyzny i tu ostatecznie trafia w ostatnich latach swojego życia. Pod koniec lat 50-tych, po doświadczeniu wieloletnich represji rodzina Cybulskich zaznaje relatywnej stabilizacji i zaczyna prowadzić kwiaciarnię przy al. Racławickich w Lublinie. Co ciekawe, według relacji krewnego Komendanta, Marcina Cybulskiego, autora wyczerpującego artykułu biograficznego na jego temat, przebraski dowódca do końca życia był osobą sprawną, opanowaną i pozytywnie nastawioną do świata. 12 marca 1971 r. w drodze do pracy Henryk Cybulski nagle zasłabł i zmarł kilka godzin później w Szpitalu Wojskowym nie odzyskawszy przytomności.
Sukcesywnie, dzięki działaniom różnych środowisk pamięć o „Harrym” jest przywracana w naszym mieście. W 2011 r. staraniem byłych żołnierzy 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK jedno z lubelskich rond otrzymało imię Henryka Cybulskiego. Od kilku lat za sprawą fundacji Normalna Kultura, lubelskiego oddziału IPN i Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego organizowane są spotkania przy grobie Komendanta na cmentarzu przy ul. Białej w Lublinie. Stały się one nieodłączną częścią obchodów rocznicy „krwawej niedzieli”. W bieżącym roku przypada 50 rocznica śmierci Henryka Cybulskiego, człowieka, którego postawa przyczyniła się wydatnie do uratowania tysięcy ludzi z wołyńskiej rzezi.
- Ulica Lubartowska na archiwalnych fotografiach. Zobacz unikalne zdjęcia z XX wieku
- Mieszkańcy Kraśnika przyłapani przez kamery Google Street View
- Jezioro Białe oczami instagramerów. Zobacz najpiękniejsze zdjęcia
- Lubelski raj na Ziemi. Oto TOP 5 najpiękniejszych lubelskich jezior
- Było wesoło! Zobacz, jak bawili się kibice na meczu żużlowców
- Trwa Festiwal Azjatycki. Miłośnicy dobrego jedzenia mają w czym wybierać!
Dlaczego pszczoły są ważne?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?